Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bawełna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bawełna. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 lutego 2014

Rimy

Zdjęcia wysuszonego "Rimy". Kupując wełnę z internetu nigdy do końca nie wiesz co tak na prawdę kupujesz. U mnie też nastąpiła taka sytuacja. Myślałam, że ma w sobie więcej niebieskiego. Nie ma. A i tak mi sie podoba. Trudno opisać jej prawdziwą barwę. Kojarzy mi się z zimą, szronem,lodem.
Jeśli chodzi o samą włóczkę Holst Yarn Coast, kolor Skylight, to pierwszy raz z niej dziergałam. Fajnie się z niej robiło, jest bardzo wydajna, zużyłam 3, 2 motka. Bardzo jestem ciekawa jaka będzie w użytkowaniu.
Robiąc ten sweter nie bardzo wiedziałam jaki będzie efekt końcowy. Z pewną dozą nieśmiałości wkładałam na siebie wysuszony, naciągniety Rimy. Na szczęście udało się i bardzo mi sie podoba. Jutro zakładam go do pracy.





Oglądam Olimpiadę, wręczanie złotych medali, słucham hymnu i leję łzy. Jakie to piękne! Tyle ciężkiej pracy nagrodzonej medalem, miłością nas, kibiców. Czekam na więcej.

środa, 5 lutego 2014

Drutowo bez zmian, ale książkowo do przodu.

Ciągle to samo. Szary się robi. A nawet się musi trochę spruć, bo wyszedł za krótki. …………………….Tu nastąpiły mało parlamentarne słowa. Ładnych parę dni poszło w niebyt. Ale co tam jestem twarda. Zaraz spruję ( na szczęście nie cały sweter, ale jeden rękaw i 15 cm całości), nabiorę oczka i będę dalej robić z uśmiechem na ustach. Chyba.



Wspólne czytanie i dzierganie
Kolejny tydzień minął ze "Smoleńskiem" Teresy Torańskiej. Nie chciałam czytać tej książki. Koleżanka z pracy przyniosła mi ją i namawiała do przeczytania. Nie chciałam jej robić przykrości. I chciałam oddać bez czytania. Jednak zajrzałam do niej i przeczytałam pierwszych kilka zdań i koniec, wciągnęło mnie. Po raz kolejny przeżyłam tamta straszne chwile, smutek, żal, wzajemne oskarżanie, nienawiść, podziały. Są w tej książce fantastycznie mądre wypowiedzi pani Ewy Komorowskiej i Michała Kleibera, są wypowiedzi szalonych ludzi p. Szczypińskiej, Niesiołowskiego, Kamińskiego. Z wielu biją olbrzymie emocje. Spina to wszystko chłodny i rzeczowy osąd Torańskiej. To była bardzo mądra kobieta, która potrafiła obiektywnie oceniać wiele sytuacji. Wstrząsająca książka. 
A teraz lżejszy kaliber. Trzeba odreagować.

środa, 29 stycznia 2014

Szybkie druty i książki środowe.

Jestem ciągle na wyjeździe, więc dzisiaj szybko, krótko i zwięźle.
To szare, to jest szaro-niebieskie. I jest to moja bardzo swobodna improwizacja na temat Boxy i Relax. Druty 2,5 więc robię i robię. Ponieważ się gościmy u znajomych, to dziergam tylko w samochodzie. Pokonujemy setki a nawet tysiące kilometrów, więc dopóki jasność na zewnątrz to działałam. No i czasami przy pogaduszkach. To zielone to Sweet Dreams, chusta. Ciągle w powijakach. Długo marzyłam o tym wzorze, aż przeobraziłam marzenia w rzeczywistość. Zakupiłam wzór i zaczęłam robić. niestety wymaga większej uwagi niż szarak, więc poszedł w odstawkę.
A to szary z bliska.
Nawet mi się podoba. Zobaczymy co wyjdzie na koniec.
Kupiłam wełnę do farbowania i jestem przerażona. Czytam o farbowaniu i z każdym wersem jestem coraz bardziej zestresowana. Zakupiłam farbki. Byłam w sklepie fabrycznym Kakadu w Warszawie. Wizyta ta była dość klimatyczna. Najpierw stałam pod sklepem ładnych parę chwil zanim Pan mnie wpuścił do środka. Potem zadał mi pytanie co chcę farbować. 'Wełnę", odpowiedziałam. "A jaką?". A skąd mam wiedzieć? Marzena mi kupiła. Zaczęłam grzebać w telefonie w poszukiwaniu naszej korespondencji z Marzeną. Kiedy już podałam panu nazwę, zrobił dziwną minę( ja też jej teraz nie powtórzę). Nie wiedział o co chodzi. Ja zresztą też. Później pogadaliśmy sobie całkiem sympatycznie, razem dobieraliśmy kolory. Pomimo, że Pan był trochę wczorajszy, to była miła wizyta zakończona zakupem barwników. Co nie zmienia faktu, że farbowanie ciągle przede mną. O matko!!!

A teraz książki.
Jazda samochodem sprzyja czytaniu. Przeczytałam.

"Gołębiarki", napisaną przez Alice Hoffman.Książka opowiada o czterech kobietach, Żydówkach, żyjących w latach 70-tych naszej ery. Ich tragiczne losy pełne miłości, krzywdy, zła splotły się w Masadzie, górskiej twierdzy. Miłość nie zawsze szczęśliwa, przyjaźń, lojalność połączyła kobiety bardzo różne, ale chcące tego samego, spokoju. Książka o bólu, krzywdzie, o człowieczeństwie. Opowieść pani Hoffman pozbawiona patosu, opowiada o prostych i wielkich sprawach. Warto, nawet bardzo warto przeczytać. A jaką ma piękną okładkę!!!

"Kim byłbym bez ciebie" Guillaume Musso. Pech tej książki polega na tym,że czytałam ją po "Gołębiarkach". I właściwie powinnam na tym skończyć opisując tę książkę. Nie przypadła mi do gustu forma, sposób narracji. Używanie wielu zbyt wielkich słów do opisania miłości, to nie dla mnie. Czyta się szybko, ale bez emocji i pozostawia z niczym. Być może narażę się miłośnikom prozy Musso, no ale trudno. Czytałam "Telefon od anioła" i bardzo mi się podobała ta powieść. Może "Kim byłbym….." nie trafiła we właściwy czas.
Teraz czytam "Służące" Kathryn Stockett.

Kiedyś oglądałam film i bardzo mi się podobał. Książka jest super. Pokazuje życie ludzi kolorowych i białych w latach 60-tych na amerykańskim południu. Trzy kobiety opisują swoje przeżycia.
Kończę, wracam do znajomych.

środa, 15 stycznia 2014

Książki i trochę drutów.

Parę dni temu skończyłam czytać "Ogród Afrodyty" Ewy Stachnik. Opowieść o życiu Zofii Potockiej. Umierająca na raka hrabina przebywa w Berlinie i wspomina swoje barwne i ciekawe lata. Od córki greckiego handlarza bydłem, do żony majora Witta i na koniec Szczęsnego Potockiego. Jej życie było bogate w romanse, przechodziła przez wiele sławnych alków. Jednak nie mnie oceniać jej moralność. Podziwiam jej wytrwałość w dążeniu do osiągnięcia celu.Bardzo mi się podoba pokazanie najpiękniejszej kobiety Europy  przez pryzmat wielu jej bliskich osób. Bardzo dobra książka. Polecam gorąco.

A żeby nie było tak ambitnie, to wróciłam do skandynawskich kryminałów. Parę tygodni temu przeczytałam pierwszą książkę Ninni Schulman "Dziewczynka ze śniegiem we włosach". Obecnie kończę kontynuację owej książki- "Mężczyzna, który przestał płakać". W małym spokojnym miasteczku płoną domy, w których giną pozornie zwyczajni mieszkańcy. Postaci poznane w poprzednim tomie pracują nad sprawą, mają normalne, codzienne problemy i są ludźmi, z którymi się identyfikujemy. Bardzo dobre tempo, ciekawa intryga, do końca nie wiadomo kto jest sprawcą. Jeśli ktoś chce spędzić mile czas podczas niezobowiązującej lektury to bardzo polecam.
Obok książki na drzewku z buczyny wisi czapka w sowy dla Misi, mojej fantastycznej siostrzenicy. Z ostatniego swetra zostało mi trochę alpaki. Po co się ma zmarnować. Pewnie zostanie jeszcze na czapkę, niezbyt grubą dla mnie.
Magic Loopie zakupiłam sobie włóczkę na robótkę feryjną. nie będzie zbyt skomplikowana, bo większość czasu spędzę w samochodzie. Będzie to coś w stylu Boxy lub Relax, oczywiście z jakimiś warkoczowymi modyfikacjami. Jeszcze dwa dni.

Pierwsze zdjęcie bez lampy, drugie z lampą. Na drugim kolor bardziej prawdziwy, ale pierwsze zdjęcie ładniejsze. Marzena byłaby dumna.

niedziela, 8 grudnia 2013

Do trzech razy sztuka.

Najpierw był efektowny i całkiem ładny rozpinany sweter z Phildara. Bardzo ładny, ale ja w nim wyglądałam jak w namiocie. Miałam go ze dwa razy na sobie. Sprułam. Zaczęłam następny, prostszy, mniejszy i mój własny. I znowu coś mi nie leżało. Pod szyją nie tak, brzydkie wykończenie rękawów. Znowu założyłam ze dwa razy i wepchnęłam głęboko do szafy. Naczytałam się dużo na innych blogach na temat uwalniania robótek i wyciąganiu trupów z szafy. No i wyciągnęłam. Przerobiłam, wyprałam i jutro idę w nim do pracy.
Teraz zdjęcia. Nie ma ich dużo. przestało dziś wiać i Mąż wygonił mnie na sesję podwórkową. Było "bardzo" ciepło.



Wełnę kupiłam dwa lata temu, podczas naszego średnio długiego pobytu w Niemczech. Biała to bawełna Catania firmy Schachenmayr. Ta druga jest melanżem ciemno niebieskiej i białej, ale co to jest, za diabła nie pamiętam. Oczywiście, jak doszłam do dekoltu, zauważyłam skazę na samym przodzie. Nie chciało mi się pruć i tak zostało. W końcu to jest ręczna robota i nie wszystko musi być idealne. do robótki użyłam drutów 3,5. Robiłam od dołu na okrągło do wysokości rękawów. Ramiona kształtowałam skróconymi rzędami. Dekolt mógłby być większy, ale musiałabym za dużo pruć . Jest więc idealnie.
Wykorzystując fotografa zrobiłam zdjęcia swetra ukończonego w czerwcu, czyli w erze przed blogowej. Bardzo lubię bloga i projekty Eleny Kuzminy. I to jest właściwie jej projekt.



Włóczka to Sonata o kolorze bardzo jasno miętowym. Kiedyś kupiła ją, zrobiłam z niej sweter, który nie był w moim stylu. Na szczęście ten jest ulubiony.
Ponieważ robię na drutach dość długo, to będę starała się pokazywać moje wcześniejsze prace. Chyba.