Hmmmm, czy ja tutaj jeszcze urzęduje???? Nie wiem tak naprawdę. To znaczy jestem, bo przeglądam, czytam blogi. Ale raczej mnie nie ma, jeśli chodzi o pisanie, dokumentowanie mojego dziewiarskiego życia. Może się poprawię, a może nie, zobaczymy.
Wiele się w moim życiu znowu zmienia. Na tyle wiele, że znowu żołądek mam zwinięty w małą kulkę, stres zjada mnie od środka. A nie powinien, bo już przez podobną sytuację przechodziłam. Za około 2, może 3 tygodnie znowu wyjeżdżamy służbowo ( to już nasz ostatni wyjazd, bo jesteśmy coraz bardziej "młodzi"), tym razem do Włoch, do Rzymu. Nasz wyjazd łączy się również z tym, że 23 czerwca był moim ostatnim dniem pracy w szkole. Ostanim, bo młoda to ja już byłam i goni mnie tak zwana emerytura.
I właściwie nie wiem, co mam napisać. Myślałam, że będę się cieszyć, że już nie będę narzekać na coraz większą liczbę dokumentów do wypełnienia, na coraz bardziej roszczeniowych rodziców, na to co się dzieje z polską szkołą. Jak przyszedł ten ostatni m moment, ta chwila pożegnania z moimi fantastycznymi kolegami z pracy, z dzieciakami, które uwielbiam, to ogarnął mnie wielki smutek, żal za czymś, co się bezpowrotnie kończy. I nie napiszę, że moja szkoła jest idealna. Nie jest, ma swoje bolączki, ale atmosfera pracy była świetna, pokój nauczycielski był pełen ciepła i przyjaznych ludzi. Moi koledzy wuefiści są fantastyczni!!!! Ile śmiechu, radości, czasem mocnych dyskusji było między nami. Zawsze mogłam liczyć na ich pomoc, zawsze. Cieszę się, że mogę odejść ze szkoły na moich warunkach, z poczuciem, że robiłam coś dobrego. No cóż, życie...
Znowu ze zwykłych ludzi, żyjących w naszej małej, ale uroczej Ustce, stajemy się dyplomatami. Będziemy żyć i pracować w kraju, który znamy tylko od strony zimowej. Dolomity zjeździliśmy na nartach wzdłuż i wszerz. Reszta to dla nas zupełna nowość. Cieszymy się bardzo na poznanie tego pięknego kraju, na pyszne jedzenie, na bardzo dobre wino, moje ulubione Prosecco.
Za tydzień przyjeżdża firma przeprowadzkowa, więc zaczynam przygotowywać nasze rzeczy. I od czego zaczęłam? Najpierw od książek. Na pewno wezmę ich więcej niż do Malezji. Choć podobno w ambasadzie jest biblioteka. Jednak co swoje, to swoje. Drugą bardzo istotną sprawą były moje włóczki. Wiem, wiem, jadę do kraju, gdzie włoczek nie brakuje, ale jednak od jakiegoś czasu próbuję uszczuplić, zmniejszyć liczbę zalegających w szufladach kłębków. No i trochę tego wyszło....Nie mogę się jednak nudzić, prawda? Zanim ogarnę sklepy z włóczkami, będę miała swoje. Choć prawdę mówiąc już sprawdzałam w internecie, gdzie takowe są, ups...
Jeśli już jest mowa o robótkach, to chociaż skrótowo pokażę kilka swetrów, które były na Instagramie, a inne nie.
Bardzo lubię projekty Melisy Cudrow, która kiedyś prowadziła kanał na Youtube i sklep z wełną Espace Tricote. Jej projekty są proste, lekko oversizowe i darmowe. Jakiś czas temu wpadł mi w oko projekt Easy like Sunday morning. Bardzo mi się spodobał, zwłaszcza w autorki stylizacji. I oczywiście zrobiłam go sobie natychmiast.
Włóczka to Air Dropsa w kolorze sage green. Rozmiar drutów nieznany, a raczej niezapisany.
Kolejny sweter to Reena, który testowałam dla Renaty Lechel. I kolejna osoba, która mogę powiedzieć, że projektuje dla mnie. Jej stylistyka jest moją. Ma niesamowite wyczucie koloru, stylu.
Mój sweter zrobiłam z Baby Brushed od Gabo Wool. I co ja mogę powiedzieć, to był błąd. O ile użyłam tej włóczki jako dodatek do innej nitki, to razem to dało świetny efekt i dobrze się nosi. Tutaj, gdzie robiłam w dwie nitki i na dość grubych drutach, bo nr 5, to włóczka bardzo mi się mechaci. I nie wygląda to dobrze. Praktycznie po każdym założeniu, muszę sweter traktować szczotką do moherów, bo nie wygląda to dobrze. A szkoda, bo sweter baaardzo lubię.
Kolejny sweter to była miłość od pierwszego wejrzenia. Jak go tyko zobaczyłam, to musiałam go mieć. Tak czasem bywa. O jakim swetrze mowa? Ano o tym:
Projekt to Drawing sweater od Tomomi Yoshimoto. Zdjęcia kompletnie nie oddają kolorów ( może tylko pierwsze jest najbliższe prawdy), bo były robione zimą, kiedy światła było niewiele, więc uwieczniałam moje dzieło w łazience:). Włóczka to Sky Dropsa w kolorach 1 i 12, a druty to 3,25/ 3,5/4,0. Robienie tego swetra było wymagające. Musiałam sobie mocno powiększyć schemat, bo na A4 nic nie widziałam. Poza tym trzeba było pilnować, czy robisz przód, prawy, lewy rękaw, tył. Ciągle przekładałam kartki, wpadłam w końcu w pewną rutynę, nie mogłam pomylić kolejności. Nieskromnie mówiąc, wyszedł świetny!
I ostatni sweter, którym chciałam się dzisiaj z Wami podzielić to Cherry genser z gazetki Sandnes 2202, zakupionej u Makunki.
Ja zajrzałam, mi mi się lista blogów poruszyła 😃
OdpowiedzUsuńA więc Rzym. Jakby nie było, bliżej do domu, do bliskich. Chociaż... M&M na drugim końcu świata przecież urzędują.
Swetry urocze. Szczególnie ten pierwszy, zielony, przypadł mi do gustu poprzez kolor i wycięcie przy szyi.
Pozdrawiam serdecznie i siły na przeprowadzkę życzę!
Rzym niby bliżej, ale serce jest przy Azji. Zwłaszcza, że jak napisałaś M&M są w Australii, ale inni M&A są w Warszawie, więc do nich będzie bliżej. Zielony sweter rzeczywiście jest fajny, choć ja nie bardzo mogę wskazać faworyta, bo każdy był noszony i każdy jest ulubiony.
UsuńSiły rzeczywiście się przydadzą, bo pracy mnóstwo. Pozdrawiam gorąco z niezbyt upalnego Bałtyku:))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTa wiadomość o przeprowadzce zaskoczyła mnie, ale spodziewam się ciekawych relacji na żywo z miejsca pobytu. Co do swetrów , to szczęka odpadła mi przy przy dwóch ostatnich, a szczególnie Drawing sweater skradł moje serce, uwielbiam te kolory. Ostatnio mam trochę problemów z doborem literatury , bo tyle wszystkiego jest, a tu spróbuję skorzystać z Twoich relacji. Życzę bezstresowej (o ile się da) przeprowadzki, korzystaj , bo wszystkie drogi prowadzą wiadomo, że do Rzymu....Uściski i serdeczne pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzek nie bardzo lubię, choć są bardzo przydatne, bo robię przegląd szafa wyrzucam i wyrzucam. A wyjeżdżamy znowu na 3 lata, więc niby nie na zawsze, ale pól domu trzeba zabrać:)
UsuńJeśli chodzi o literaturę, to w pełni się z tobą zgadzam. Mnóstwo książek jest na rynku, ale trudno znaleźć coś wartościowego. To tak jak z Netflixem, najwięcej czasu spędza się na przeszukiwaniu oferty.
Ja mam nadzieję, że prawda o tym, ze wszystkie drogi prowadzą do Rzymu się sprawdzi i że będę miała możliwość spotkać wiele ludzi z naszego dziewiarskiego świata właśnie tam. Pozdrawiam ciepło:)
Ach, znowu się pakujesz? :-) Będziesz mieć okazję na blogu zapodać trochę Rzymu! Czekam niecierpliwie :-)
OdpowiedzUsuńSwetry obłędne! Wyglądasz przepięknie w każdym, ale ten kwiatowy jednak naj naj naj!
Uściski!
Mam nadzieję, ze magia nowego miejsca spowoduje wyrzut adrenaliny i będę częściej pisać. Muszę się przyznać, że kwiatowy też bardzo lubię:))) Ściskam mocno:)
UsuńCzuj się zobligowana, bo ja pożądam Rzymu od lat kilku i jakoś tak nie wychodzi... Nawet się zaczynałem włoskiego uczyć, ale covid mi mózg zepsuł i też lipa, więc w Tobie moja jedyna nadzieja na poznanie Wiecznego Miasta! ;-)
UsuńNie od dziś podziwiam Pani swetry. Są cudne i perfekcyjnie wykonane. Nie wspomnę,że na takiej figurze wspaniale leżą :). Mam pytanie - czy wygodnie się je nosi przez to, że mają obniżone pachy? Czy to nie przeszkadza?
OdpowiedzUsuńNie mam problemu z obniżoną pachą. Moje płaszcze i kurtki też nie należą do obcisłych, więc nie odczuwam dyskomfortu. A poza tym, to obniżenie nie jest ekstremalnie duże, więc jest w porządku. I mam prośbę, proszę, mów mi po imieniu:)))
UsuńDziękuję!
UsuńAle Ci się szykuje kolejna wyprawa, super!!! Gratuluję pięknego miejsca i życzę Ci wspaniałego życia, będę wypatrywać włoskich wpisów! *^0^*~~~
OdpowiedzUsuńWszystkie swetry bardzo mi się podobają, to też aktualnie mój styl, taki luz i oversize. ^^*~~
I zapisuję japońską książkę, którą polecasz, nie znam a spodobało mi się to co o niej napisałaś.
Kolejna przygoda przede mną, tym razem europejska, ale jakże ciekawa.Włochy to dla mnie nieznana kraina, więc wszystko dla mnie będzie nowe i ekscytujące.
UsuńJa bardzo lubię azjatycką literaturę. Jest specyficzna, nie każdemu się podoba. Bardzo mi się podoba azjatyckie podejście do życia po śmierci, oni to akceptują, przyjmują jako normalną sytuację. Książka jest króciutka, ale warta przeczytania:))
Pięknie Ci się wszystko splata i dziewiarsko i życiowo, zamykasz jeden ważny rozdział i otwiera się nowy, ciekawy. Oczywiście jest trud przeprowadzki, stres zmiany, który po prostu trzeba przejść. Mam nadzieję, że Twoje urzędowanie na blogu raczej się umocni, że te zmiany będą inspiracją do pisania:-) Świetne są te Twoje swetry! Dzięki, że podzieliłaś się opinią o włóczce w użytkowaniu. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przyjechali Panowie od przeprowadzki. Mam w domu całkiem duży "Armagedon". A jeszcze muszę ogarnąć dom, żeby zostawić go czystym. Nie lubię wracać do bałaganu.
UsuńA jeśli chodzi o posty, to nic. nie mogę obiecać. Zwłaszcza na początku. Będzie kolejne wariactwo, tym razem w drugą stronę, rozpakowywanie. Ale to jest już łatwiejsze.
Samych dobrych chwil w Wiecznym Mieście! Dasz radę wrzucić czasem na blog jakąś relację? Te z Malezji do dziś pamiętam :) Piękna i inspirująca kolekcja swetrów! Serdeczności :)))
OdpowiedzUsuńHa, mam nadzieję, że coś będę wrzucać. Zwłaszcza, że będę mocno podekscytowana, bo dla mnie to będzie wszystko nowe. Myślę, że wiele osób, które mnie obserwuje zna Włochy lepiej ode mnie. ja będę się uczyć tego pięknego kraju od nowa:)
UsuńTen w kwiaty nadal czeka u mnie na swoja kolej, moze na jesieni zaczne. Kupulam na niego lime dropsa i niewiemm czy to dobry wybor 🤔 przeptowadzek nikt nie lubi chyba, ale masz okazje poznac nowy kraj 😁 tak sie sklada ze od wrzesnie w Rzymie zamieszka moja corka, wiec moze tam wpadne z wizyta 😉 . Czekam niecierppliwie na relacje z nowego miejsca pobytu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie sprawdziłam na Rawerly, że wiele osób robiło z włóczki DK. Będzie grubszy, cieplejszy.
Usuńjeśli Twoja córka zamieszka w Rzymie, to pewnie będziesz ją odwiedzać. A to oznacza, że może się spotkamy na kawę?
To dobry pomysl. 😁
UsuńSwetry cudowne ,zresztą jak zawsze. Życzę cudownego życia w Rzymie. Będziesz również pracować?? Powodzenia i czekam na relacje
OdpowiedzUsuńW pierwszym roku jestem na urlopie zdrowotnym, więc. nie mogę pracować i dobrze. Później będę pracować na całe 1/4 etatu, ale zawsze coś. Dziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że dam radę coś napisać:)
Usuń