czwartek, 9 kwietnia 2020

Migdał z książkami.

     Myślę, że większość z nas zna Alę, która zwie się Migdał. Jej projekty zachwycają. Jej wyobraźnia jest niezmierzona. Kolory i włóczki do. projektów dobiera idealnie. Kiedyś, to już kiedyś, bo to było dobre parę miesięcy temu, Ala wstawiła na Raverly zdjęcia topu, który mnie zachwycił. Jak większość jej projektów, jest luźny, lekko oversizowy, czyli taki , jaki lubię najbardziej. Napisałam do Migdała z peanami, zachwycając się każdym detalem.
Mając dość mojego entuzjazmu, przesłała mi rozpisany projekt. Ożesz, jaka radość i kolejna ekscytacja. A za chwilę, lekkie zwątpienie, jaką włóczkę mam użyć. Moje zasoby włóczkowe są bardzo ograniczone. Bardzo.
     Po moim przyjeździe tutaj Marzena, która jeszcze miała sklep z przepięknymi włóczkami, zafarbowała dla mnie 10 motków jedwabiu, na 4 różne kolory. Co tu dużo pisać, znacie Marzenę i jej oko do kolorów. Są piękne! Ale po przerobieniu prawie całego jedwabiu stwierdzam z żalem, że ja chyba nie bardzo lubię czystego jedwabiu. Jest miły w pracy, delikatny, miękki. Jednak w noszeniu mam z nim problemy, wyciągają mi się pojedyncze nitki, zaciąga się. Proszę o wybaczenie wielbicielki jedwabiu. Lubię jedwab jako dodatek do innych włókien. Przepraszam , mam szal jedwabny i sprawdza się idealnie. Natomiast w topach, swetrach coś jest nie tak. Może to mój problem, może źle dobieram projekty do włóczki. O, to pewnie w tym tkwi problem, nie w samym jedwabiu. W którymś, ze wcześniejszych postów wspominałam o indonezyjskiej farbiarce, u której zakupiłam len. Dołączyłam go do marzenowego jedwabiu i zabrałam się do pracy.
Wzór nie był tak szczegółowo rozpisany, jak jestem do tego przyzwyczajona, ale na tyle dobrze i klarownie, że poradziłam sobie bez problemu.








Cudny jest, prawda?
Mnie się podoba. A jak się świetnie nosi! Na malezyjską pogodę len z jedwabiem, to idealne rozwiązanie.

          Zanim przejdę do książek, to chciałabym wspomnieć o mojej aktywności ruchowej w czasie izolacji. A dlaczego? Bo wszystko mnie boli! Po przeprowadzce starałam się dużo chodzić, a nawet biegać. Po mieszkaniu. Mamy duże  mieszkanie. Jednak w przedostatnim swoim poście, Marzena wstawiła zestaw ćwiczeń, który niby jest prosty, łatwy i przyjemny. Ludzie, to jakiś koszmar! W zeszłym tygodniu miałam potworne bóle mięśniowe brzucha i obręczy barkowej. Od wczoraj nie czuję ud, nie mogę chodzić, wstawać, siadać. Czuję się jak w pierwszych tygodniach zajęć na
AWF-ie, kiedy schodziłam ze schodów tyłem. Własne dzieci doprowadziły mnie i nie tylko mnie, męża również, do wydawania dziwnych dźwięków przy każdym ruchu. Ciekawe, co będzie bolało w przyszłym tygodniu.

Książki.

           W tej dziedzinie działo się dużo i dobrze. Oj jak dobrze! Po pierwsze poznałam wydawnictwo Pauza. Ach jakież oni mają książki! Na Publio mieli ostatnio promocję na ich książki i zakupiłam mnóstwo.
Na razie przeczytałam 4:
- "Czekaj, mrugaj"- to takie migawki z życia ludzi, którzy gdzieś tam, kiedyś tam spotykają się, mijają, ich losy się splatają. Nie każdemu narracja tej książki, krótka, jak mrugnięcia okiem przypadnie do gustu, ja się nią zachwyciłam.
- "Linia" - świetna książka opisująca życie i pracę w korporacji. O zacieraniu się się granicy pomiędzy światem zewnętrznym, a pracą, która przenika, obezwładnia i zawłaszcza prywatność. Dobrze, minimalistycznym stylem napisana.
- "Nocny prom do Tangeru"- na początku, na długim początku miałam olbrzymi problem z tą książką. Nie mogłam w nią wejść, pocięta, poszarpana. Ale później nie mogłam się od niej oderwać. Dwóch starzejących się Irlandczyków siedzi na przystani promowej. Próbują odnaleźć córkę jednego z nich. Podczas oczekiwania wspominają życie pełne używek, narkotyków, rozpasania seksualnego. Pośród tego szaleństwa była rodzina, która jednak nie ukoiła niespokojnych duszy bohaterów.
- "O zmierzchu"- Intelektualistka, profesor jednej ze sztokholmskich uczelni jest bohaterką tej książki. Wykształcona, zajmująca wysoką pozycję, w życiu prywatnym szamocze się, szarpie, szuka ciepła, uczucia. Widzimy światek naukowy, artystyczny, który jak dla mnie nie jest pokazany w zbyt korzystnym świetle.

Musze jeszcze wspomnieć o dwóch książkach, które zachwyciły mnie bardzo i siedzą we mnie głęboko.
       Pierwsza to "Zulejka otwiera oczy", opowiada o młodej Tatarce, żyjącej  w Rosji. W ramach akcji rozkułaczania zostaje wyrwana ze swojego życia i będąc w ciąży, przeniesiona na Syberię. Książka opowiada o trudnych czasach, ale w taki sposób, który pozwala płynąć przez historię przetrwania , walki o siebie, o dziecko. Fantastyczna książka!
       Druga książka to "Gdzie śpiewają raki". Kiedy ją czytałam, nie miałam czasu, przeprowadzka, sprzątanie, wprowadzka, sprzątanie, zamknięcie w domu. Z konieczności dawkowałam ją sobie w małych ilościach. Za każdym razem, gdy brałam ją do ręki, ogarniała mnie wielka radość, że jeszcze ją czytam. Fabułą potrafiła mnie oderwać od rzeczywistości. A jest to opowieść o samotności, porzuceniu, braku akceptacji, przetrwaniu, sile życia. Kilkuletnia dziewczynka zostaje sama w chacie na bagnach. Pierwsza zostawia ją matka, później rodzeństwo, a na koniec ojciec tyran i despota. Mówiono o niej "dziewczyna z bagien". Ludzie jej unikali, bo była z biedoty, z którą nie chce się mieć nic do czynienia. Jedynie kilka osób wspierało ją i pomogło przetrwać. Pewien chłopiec, który w przeszłości był blisko jej rodziny, nauczył ją czytać. I książki uratowały jej życie, dały jej towarzystwo, którego tak bardzo pragnęła. To jest piękna opowieść, niełzawa, nieckliwa, ale niesamowicie poruszająca.

          Ależ się rozpisałam! Mam ostatnio szczęście do dobrych książek i bardzo chciałam się z wami nimi podzielić.

          Zbliżają się święta, więc banalnie, ale szczerze, życzę Wam wszystkiego najlepszego.
Nasze święta będą prawie polskie, mamy białą kiełbasę, nazywaną w sklepie włoską, mamy jajka, a zamiast żurku będzie kapuśniak, bo ukisiliśmy kapustę. Super, prawda?

27 komentarzy:

  1. Rewelacyjna bluzeczka: i w kolorze, i w fasonie i, na właścicielce😀



    ce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właścicielka dziękuje bardzo, bo lubi i fason, a tym bardziej kolor:)))))

      Usuń
  2. Bluzeczka przepiekna, fason, kolor, cudo. Chetnie tez wydziergalabym cos podobnego. Mysle, ze ten fatastyczny efekt to dodatek tego jedwabiu. Jestem zachwycona.
    Tez zycze udanych swiat. My na szczescie mozemy wychodzic, ale generalnie nie wolno nigdzie sie przemieszczac. Niemniej jednak mamy piekny park niecale 300 metrow od domu i tam mozna wedrowac- nawet do samego centrum miasta, okolo 20 km.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego parku i możliwości spacerowania po nim zazdroszczę ci bardzo! 20 km!!! Niesamowite! Ja mam tylko widok na dalekie obrzeża Kuala i otaczające wzgórza. Pięknie! Chociaż tyle:)))

      Usuń
  3. Twój dzisiejszy post bardzo poprawił mi nastrój. Na początku, to nie można nie uśmiechać się od ucha do ucha patrząc na zdjęcie z Twoim szelmowskim uśmieszkiem. Po drugie- Twój topik przypomina, że mimo wszystko zbliża się lato i może będzie już z lepszą statystyką. A topik przypomina mi jakiś letni deser- tak patrząc na niego ślinka cieknie, aż pomyślałam, że coś z lnem trzeba udziergać. No, a na koniec książki- już kilka tygodni mam odłożoną o śpiewających rakach, zacznę po świętach. A powieść o Zulejce przeczytałam jesienią, i padłam z wrażenia. Teraz jedna ze rosyjskich stacji telewizyjnych reklamuje iż wkrótce ukaże się serial, więc czyham na okazję, bo obsada jest ze wspaniałych aktorów. Pozdrawiam serdecznie, aha, i bardzo jeszcze mnie ucieszył fakt, że tak szybko ten post się zjawił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o miny, to jestem w nich niezła. Nie lubię pozowania, wstydzę się. I właśnie swoje zawstydzenia nadrabiam minami. Zawsze wstawiam tylko jedno genialne zdjęcie, ale mam ich więcej.
      Zulejka to książka, która mną zawładnęła, siedzi we mnie do dziś. Bardzo jestem ciekawa jej ekranizacji. Jak tylko ją zobaczysz, to daj znać jak wyszła.
      Mnie samą zadziwiło tempo pojawiania się wpisów. Mam jeszcze parę skończonych swetrów i akcesoriów, jeśli izolacja się przedłuży, to je zobaczycie. O ile internet pozwoli. Niestety nie zdążyliśmy założyć internetu, bo zakończyliśmy przeprowadzkę, w dniu zamknięcia Malezji. Korzystam z internetu z telefonu. Jednak siedząc w domu wykorzystuję go dość szybko. Dzisiaj musiałam dokupić, żeby mieć łączność ze światem.
      Pozdrawiam:)))

      Usuń
  4. Och jaka piękna jest ta bluzeczka!!! Pomijam Twoje doskonałe wykonanie, ale ten krój! Jak bardzo moja! Bardzo by mi się przydała taka, nie, kilka takich!
    Już szukam książek, o których napisałaś, mam poczucie, że znajdę wśród nich coś dla siebie. Zawsze chętnie się dowiaduję, co czytasz :) .
    Spokojnych Świąt dla Was. No do żurku to byś potrzebowała mąki żytniej, a u Was pewnie nie ma czegoś takiego. Ale pomysłowość i działalność kapuścianą podziwiam! Wszystkiego najpiękniejszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fason, należy do moich ulubionych, luźny, nic nie ciśnie, nie przylega. Ma to znaczenie przy naszych temperaturach.
      Jeśli chodzi o książki to słucham na youtoubie ludzi, którzy mają podobne gusty książkowe i korzystam z ich podpowiedzi. Również Instagramowe konta mi wiele podsuwają. Mój Kindle trzeszczy w szwach.
      Mąkę żytnią mamy, jednak jej cena 17 zł za 300 gram, zwala z nóg.
      Wszystkiego najlepszego:)))

      Usuń
  5. Bluzeczka cudna. Widać w niej "Migdał". Choć taki krój to nie mój styl, to i tak mnie nieustannie zachwyca. A Ty wyglądasz w niej pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że każda z nas ma inny styl, bo jakież byłoby nudne, widzieć wokół sobie identycznie ubranych ludzi. Migdał ma niepodrabialny styl. Jest niesamowita:)))

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, na swoją obronę mam tylko tyle, że nie mówiłam wcale, że będzie łatwo :)

    Piękna bluzka, super, że jedwab się przydał! Ja też chyba połączyłabym go z lnem, bo czysty jedwab mi akurat w dotyku średnio odpowiada. Za to len w tkaninach uwielbiam, ale we włóczce jeszcze nie próbowałam :)

    Co do książek... my poznaliśmy osobiście ludzi z Pauzy! To było jedyne stoisko w targach książki, gdzie się zatrzymaliśmy na dłużej by porozmawiać z mężem i synkiem założycielki (która nie zdążyła dojechać na imprezę:)). Kupiliśmy od nich kilka pozycji, ale innych niż te wymienione. Zapisuję tytuły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj musiałam odpuścić ćwiczenia, bo kręgosłup zaczął kiwać palcem i prosił o przerwę.
      Samodzielny jedwab jest za bardzo lejący i za mocno przylega mi do ciała, oblepia mnie. Len go koryguje, trzyma w ryzach.
      Ciekawe, co kupiliście Pauzy? Moje pozycje są mniej więcej takie, jak filmy, które od was dostaliśmy. Bardzo dobre, czasami. nie bardzo wiadomo o co chodzi, ale wciągają mocno, nie pozwalają się oderwać, dają porządnego kopa i nie pozostawiają obojętnymi.

      Usuń
  8. Bardzo fajny topik, ma ciekawa konstrukcje. A Ty wygladasz w nim rewelacyjnie, powtorze za Honoratka, ze az.mi sie sama buzia usmiechnela :) . Duzo zdrowka dla Ciebie I Malzonka, czekam na kolejne ciekawe posty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję! Za życzliwe słowa i za życzenia. A posty powinny nie pojawić, bo tkwimy w zamknięciu do 28 kwietnia. Zobaczymy co będzie dalej:)))

      Usuń
  9. Jest genialny ten topik. I Ty w nim! Chcę taki, muszę chyba spróbować odgapić. Ja pracuję, jako jedyna wychodzę z domu, i boję się przywlec cokolwiek do domu, bo dziecię po przejściach jeszcze nie odbudowało odporności. Pozdrawiam cieplutko na święta. Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony masz tzw. farta, że wychodzisz z domu, ale z drugiej strony, to nie zazdroszczę wiecznego lęku. Trzymam kciuki za ciebie i twoją rodzinę.
      Pozdrawiam słonecznie, ale lekko zza chmur:))

      Usuń
  10. Migdal zawsze mnie zachwyca, w Twoim wykonaniu jest cudowna koszulka. Ja lubię jedwabie zdecydowanie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że każdy kto choć raz widział prace Migdał, zachwyca się nimi. Może nie każdy lubi ten luz w fasonach, ale wykonanie, pomysł, kolory to najwyższy poziom:)))

      Usuń
  11. To jest ten fason - bardzo ładna i do wszystkiego pasuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Też lubię ten fason. I jak dobrze się w nim czuję, nic nie obciska:)))

      Usuń
  12. Interesujący blog. Ciekawie piszesz i przepiękne rzeczy robisz na drutach. Czerwony sweter- cudeńko!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Chyba się zawstydziłam. Dobrze, że tego nie widać.
      Niestety czerwony nie jest mój!!! Nie wiem, czy jeszcze ta wełna jest do dostania. W Malezji nie jest łatwo z dobrej jakości wełną.
      Pozdrawiam:)))

      Usuń
  13. Eee! Nie przesadzaj z tym wstydem;) Albo nie mówię nic, albo mówię, co myślę.
    Raczej niechętnie zaglądam na blogi "robótkowe", bo co prawda czasem coś dłubię, ale nie jest to moja życiowa pasja.;)
    Twój blog jest inny, bo poza tym, że przedstawiasz piękne rękodzieła , to piszesz o różnych sprawach. I to jest to! ;)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oh, this beautiful dress you are wearing is a combination of linen from Indonesia and silk material ..., I'm surprised my country name is called.

    Thank you and best regards from me in Indonesia

    OdpowiedzUsuń