środa, 12 lutego 2014

Nic nowego, trochę starego.

Środa.
Więc o czym dzisiaj mowa? Ano o tym:
Jeśli chodzi o dzierganie to walczyłam wczoraj do późna, aby zakończyć szarego, który nie do końca jest szary. I udało się. Zmoczyłam, wycisnęłam, rozłożyłam i teraz czekam aż wyschnie. Myślę, że wyszło nieźle.
No i teraz myślę co dalej. Czy kończyć chustę cieniznę, czy wykorzystać Limę Dropsa w kolorze ecru.  Czy zima już się skończyła i trzeba czegoś zwiewnego, czy dalej brnąć w wełnę. Najgorzej, że sama do końca nie wiem co z Limy zrobić. Czy rozpinany sweter, czy szeroki  luźny golf z warkoczami? Niestety jestem typową Rybą u której proces decyzyjny trwa długo. A do tego jak za długo myślę, to podejmuję niewłaściwe decyzję. Uwielbiam sytuacje, kiedy zobaczę jakąś fajną rzecz i wpadam w zachwyt. Ja to chcę mieć! Jeśli taka sytuacja nie następuje, to walczę i walczę z myślami.
Limy mam dużo, a nawet bardzo dużo.

No dobra, przejdę do książek. W tym temacie działo się jak zwykle, czyli całkiem, całkiem.
Skończyłam 'Easylog" Mariusza Zielke.To trzecia książka Mariusza Zielke, którą przeczytałam. I jakże inna od dwóch poprzednich. Poprzednie osadzone były w polskich realiach, opowiadały o problemach drążących Polskę, o wypaczeniach wśród rządzących, o aferach finansowych. Ich prawdziwość była porażająca. " Easylog" dzieję się w Stanach Zjednoczonych. Jej bohaterem jest Ben Stiller. Jego życie pełne jest zwrotów akcji, które czytelnik odkrywa na kolejnych stronach z zaskoczeniem. Nic do końca nie jest takie, jakie nam się wydaje.Bardzo ciekawa intryga, zmienność sytuacji to atuty tej książki.

Teraz czytam "Dagny życie i śmierć". Jakiś czas temu przeczytałam "Dzieci rozbójniczki" Grażyny Plebanek. Bardzo lubię jej powieści o kobietach, mocnych, słabych, wartościowych i tych walczących o każdy dzień życia. Wspomniane już "Dzieci rozbójniczki" to właściwie zbiór historii o kobietach znających swoją wartość, które osiągnęły w życiu jakąś pozycję, a nie zawsze to było to łatwe, gdyż żyły ładnych parę lat temu. Jedną z opisywanych kobiet była Dagny Juel Przybyszewska. I wreszcie dochodzę do sedna sprawy.Bo , gdy w bibliotece zobaczyłam książkę J.D. Landisa o Dagny to nie mogłam się jej oprzeć. Na razie przeczytałam koło 1/3 i jestem zachwycona. To niesamowite jak jedna kobieta mogła zawładnąć tyloma  światłymi ludźmi -pisarzami, filozofami, malarzami, rzeźbiarzami i stać się ich muzą, natchnieniem, miłością spełnioną i niespełnioną. Co ona takiego miała w sobie?
Czytam dalej!
Mój blog w zamierzeniu miał mówić również o bieganiu. I co? I nic. Raz na wiele postów, małym druczkiem, jakby ze wstydem, wspominam o moim kolejnym ulubionym hobby. Zimą niestety znajduję wiele wymówek, aby nie przebrać się i nie pobiec do lasu. Spróbuję się trochę zmobilizować. Ponieważ co środę piszę ze względu na Maknetę, to spróbuję podsumowywać też biegowy tydzień.
Może to mnie zmobilizuje do systematyczności.
Dobra. W mijającym tygodniu przebiegłam tylko 22 km. Dwa razy byłam w lesie, raz na 10, raz na 5km. Resztę wybiegałam z dzieciakami w szkole. Próbuję w nich zaszczepić miłość do biegania. I nawet mi się udaje. Raduje mi się serce, kiedy biegnę z nimi 2 czasem 3 kilometry i już nie jęczą, kiedy koniec. I nawet nie zauważają, że pokonują dystanse w większym tempie. Moje dzieciaki są cudne!

19 komentarzy:

  1. Kurcze, zaskakujesz mnie, dziergasz (to akurat rozumiem), biegasz (za to podziwiam w pełni - tylko 22 km???) i jeszcze czytasz hurtowo mam wrażenie, nie wyrabiam normalnie... :) Kiedy Ty to wszystko robisz?
    I na dokładkę rozpowszechniasz bieganie wśród dzieciaków... normalnie żałuję, że mnie tam nie ma w tej grupie, z przyjemnością bym się do biegania przekonała... no ale, kondycja w rozsypce...:( Od czego zacząć? Masz jakieś pomysły/rady?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz mi powiesz, że ja to jakiś cyborg jestem. Z dzieciakami biegam, bo pracuję w szkole jako nauczyciel WF-u, więc zmieniam trochę program o więcej biegania. Poza tym robię dodatkowe treningi po lekcjach gdzie przemycam bieganie. A książki rzeczywiście czytam nałogowo. Uwielbiam to! I teraz kiedy synusiów nie ma w domu, bo się uczą, to mam więcej czasu dla siebie.

      Usuń
  2. Tak, tylko! 22 km... Przyłączam się do Asji, jako pasjonatka masz pewnie jakieś rady dla takich co by chcieli ale nie bardzo wiedzą jak zacząć, jak się przygotować itp. Natchnienie jak to natchnienie- raz jest a raz nie ma. Poczekaj, może Ci włóczka sama powie czym chce być. Książką zaciekawiłaś bardzo, dopisuję ją sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam biegać gdzieś 10 lat temu. Nienawidziłam biegania! Nie widziałam w tym żadnego celu. Wszystko przez moją przyjaciółkę. Przez miesiąc modliłam się rano o deszcz, który nie chciał spaść. Biegałyśmy pięć razy w tygodniu. Zaczęłyśmy od 2km, potem co dwa , trzy dni zwiększałyśmy dystans o kolejne 100, 200m. Przez pierwsze dni umierałam. Gdyby nie moja Małgosia nie złapałabym bakcyla. Po miesiącu zaczęło mi brakować biegania i od tego momentu biegam. Oczywiście nie zawodowo. Typowa amatorszczyzna, ale jaka fajna.

      Usuń
  3. Postaci Dagny Przybyszewskiej nie znam, ale z tego co piszesz o książce wychodzi, że to była bardzo interesująca osoba ;)
    Ale masz wspaniałości... Czekaj aż same stwierdzą czym chcą być... Nie zmuszaj się, bo na siłę to nic nie wychodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny zapas, chciałam dzisiaj dotrzeć do sklepu z myślą o zakupie włąśnie limy, ale nie dotarłam.
    Bardzo rozczarowana,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boli bardzo, kiedy masz super pomysł, a nie ma go z czego wykonać.

      Usuń
  5. Ale zapasy Limy :) ja też odnoszę wrażenie, że jak za długo myślę co mam wydziergać to podjęta w końcu decyzja nie jest najlepsza. Zazwyczaj odkładam moteczki do kartona w oczekiwaniu na przypływ weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zgadza się. Tylko, że ja już czekam i czekam. Raz długo czekałam i mole się ucieszyły z moich zapasów wełen. Płacz był wielki!

      Usuń
  6. kiedys zastanawiałam się co by tu wydziergać, czy zrobić, teraz czas mnie goni i robie to, co potrzebne, konieczne, a tylko czasem coś takiego zupelnie niespodziewanego. ale oczywiście, nawet te niezbędne rzeczy dziergam z przyjemnością.
    Kocham bieganie, musiałam troszkę z tym przystopować, bo nabawiłam sie kontuzji kolana. teraz więcej ćwiczę, ale tez uważając, bo kolano wciąż i wciąż się odzywa. jako nastolatka nienawidziłam wszelkich biegów, potem sama z siebie zaczęłam i jakos tak mnie to wciągnęło, ze cięzko było mi zaprzestać regularnych treningów, kiedy musiałam.

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze na szczęście mogę biegać. Choć zdarza mi się walczyć z bólem, gdy za bardzo uwierzę, że ciągle mam 26 lat i wiele mogę!

      Usuń
  7. książki nie znam , limy sporo masz, pewnie coś fajnego powstanie :) ja oprócz różn robię gruby szal zimowy , najwyżej będzie na za rok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę i myślę i może coś wymyślę. Mam nadzieję.

      Usuń
  8. Ciekawe w co zamieni się Lima? Ostatnio zaczynam lubić bieganie, chociaż preferuję bardziej jazdę rowerem, a bieganie wciąż jest dla mnie wyzwaniem , marzę o przebiegnięciu 10 km bez zająknięcia, na razie zatrzymałam się na 8,5 , fajnie że mogę tu się tym pochwalić , pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli biegasz 8,5 , to dziesiątka jest blisko i szybko nastąpi. Trzymam kciuki!

      Usuń
  9. Gratuluję kondycji i samozaparcia, 22 km tygodniowo brzmi dla mnie imponująco (wiem, wiem, wszystko zależy od punktu odniesienia :)) Ja wszystkie okoliczne dzieciaki zarażam sztrykowaniem i muzyką. Tak samo jak Tobie, serce mi się raduje gdy widzę, że są w tym ze spotkania na spotkanie lepsze, a jak same od siebie pytanie zadadzą, to normalnie się rozpływam ze szczęścia!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem rakiem i robi mi się tak samo jak u Ciebie ;) Twoja lista literatury jest imponująca. Zazdroszczę nawet, że to nie ja przeczytałam/czytam.

    OdpowiedzUsuń