Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 marca 2014

Niewiele nowego.

Nie mam za wiele czasu. Właśnie wróciłam z pracy i zaraz biegnę, tzn jadę na siatkówkę i mam mało czasu, żeby coś napisać.
Nic nie zdążyłam napisać. Właśnie wróciłam i jestem rozczarowana. Przegrałam. I to z kretesem. Nie wiem jak to wpłynie na moją psychikę. Muszę być dzielna. I twarda. I wrócić do bezpieczniejszego zajęcia jakim jest dzierganie. Choć tu też nie zawsze się wygrywa.
Zielononiebieski posuwa się do przodu, ale wolno. Moje siły witalne są w lekko kiepskim stanie. Poleguję na kanapie z książką w ręku, czasami oglądam telewizję, a bardzo czasami dziergam.
To jest stan na dziś.

Zostało zakończenie dołu i dekoltu i rękawy. Czyli z górki.
To teraz książki. Mój ulubiony temat.
Cormac  McCarthy to mój ulubiony pisarz. Pokazuje Stany w ciemny, niespokojny, ponury sposób. Nie jest to LA, Miami, Nowy York. Najczęściej akcja dzieje się na głębokiej prowincji, bohaterami są bardzo pokręceni ludzie. "To nie jest kraj dla starych ludzi"jest mocną, bardzo dobrą książką. Parę lat temu nasz młodszy syn, nastoletni Mikołaj zachęcił nas do obejrzenia filmu o tym tytule. Był nim zachwycony. My również. Bracia Coen są reżyserami tego filmu,  ponadto Tommy Lee Jones i Jawier Bardem jako jedni z głównych bohaterów i czegóż więcej trzeba , aby opuścić kino w pełnym zachwycie. Toteż jak zobaczyłam książkę w księgarni, to nie mogła się oprzeć. Prosta, zwięzła narracja, tempo sprawia, że czyta się ją błyskawicznie. A opowiada o pewnym młodym myśliwym, który podczas jednego z polowań natknął się na niesamowite znalezisko. Ostrzelane samochody, kilka trupów, paczki z heroiną i dwa miliony dolarów. Zabiera dolary i od tego momentu, zaczyna się jego ucieczka. Bardzo polecam.

czwartek, 20 marca 2014

Czwartek, czyli środa.

Ostatnio nie mam na nic czasu. Ciągle siedzę przed kompem i produkuję papiery, stosy papierów. Jak jeszcze raz usłyszę, że nauczyciel pracuje 18 godzin, to wybuchnę. Ale nie będę się rozczulać nad sobą i krótko opiszę i pokażę co miało być w środę.

Sweter to pomysł własny, rozwijający się na bieżąco. Jednego dnia przyrasta, drugiego traci na długości, bo okazuje się, że nie wiadomo dlaczego, ale jest za szeroki. Ale co tam, nie narzekam, w końcu 20 cm w tę czy w tę stronę na drutach 2,5, to pryszcz. 


Żadne zdjęcie, z lampą cze bez, nie oddaje kolorów. Super. trzy zdjęcia i na każdym inny kolor. Uwierzcie mi, jest niezły. Planuję skończyć, nie wiem kiedy. Dzielnie nad nim pracuję. Nie wymaga na razie specjalnej uwagi, choć muszę pilnować spuszczania oczek, ale czytać przy robótce owej można. Nie chciałam robić nic skomplikowanego, bo wełenka sama się broni i nie potrzeba żadnych fajerwerków, dla podkreślenia jej walorów.

Czytanie, ze względu na brak czasu również idzie jak krew z nosa. Ale daję radę. Nie wiem czy oglądałyście amerykański serial "The Killing", lub duńską wersję "Forbrydelsen", po polsku "Dochodzenie". Cudo! Zwłaszcza duńska wersja. Była pierwsza seria, druga, a teraz na "Ale kino" leci trzecia. Pani komisarz Sara Lund kolejne wersje biega w sweterkach we wrabiane wzory. Książka jest napisana na podstawie scenariusza. I jest bardzo dobra. Jestem w trakcie czytania drugiej części, bo pierwszą połknęłam jakiś czas temu, a teraz "walczy" z nią mój szanowny małżonek. Jeżeli lubicie kryminały to pokochacie przedziwną, drobiazgową, o fantastycznej intuicji, żyjącą w swoim świecie, nie potrafiącą się dopasować do otoczenia, panią komisarz.

wtorek, 31 grudnia 2013

Książka, czapka i Nowy Rok.

Wczoraj skończyłam czytać "Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" Ruperta Isaacsona. Sięgnęłam po nią w bibliotece dzięki Maknecie i środowej akcji. Ciężko mi idzie ostatnio czytanie książek z "życia wzięte". Ta jednak ujęła mnie bardzo brakiem ckliwości, normalnym opisem bardzo trudnego życia i ogromną walką o syna. Siła miłości rodzicielskiej jest niezmierzona. Z zapartym tchem śledziłam upór o każdy maleńki znak poprawy. Oceniam tę książkę z punktu widzenia rodzica mającego zdrowe dzieci i bardzo mi się podobała.
Teraz dla zmiany nastroju znowu skandynawski kryminał. A co! Jest to"Plac dla dziewczynek" Leny Oskarsson. Jak zwykle chodzi o morderstwo w sielankowym miejscu Szwecji. Na razie przeczytałam 20 stron i chyba mi się podoba.

Jeśli chodzi o druty, to zrobiłam czapkę do kompletu( a przecież nie nosi się kompletów) The Vampyre.



Wzór: własny-Red braid
Druty: 3,75
Włóczka : Silvija
No i właśnie jeśli chodzi o włóczkę. Robiłam na mniejszych drutach niż "wampira", bo chciałam, żeby czapka była bardziej zwarta. W trakcie robienia wychodziła zbroja, nie czapka. Po zmoczeniu bardzo zmiękła i wyciągnęła się, więc jest dłuższa niż zamierzałam.
W komplecie wygląda tak:

Marzena z "Wełnianych myśli"zakazała używania lampy, to Własny Mąż ustawił mnie w jedynej plamie słońca jaka była na podwórku i dopiero dostałam naturalną lampą po oczach. Rozświetliło mnie okrutnie. Nie widać zmarszczek.

I z tym słonecznym promykiem przystępuję do życzeń noworocznych.
Aby nigdy nie zabrakło nam włóczek do wyrobienia, aby trafiały nam się tylko piękne projekty, abyśmy (zwłaszcza ja) zawsze właściwie dobierały kolory do projektów, a przede wszystkim, aby starczyło nam zdrowia i radości z przerabiania setki, tysięcy metrów wełen, bawełen, bambusów, jedwabi i innych cudów. Do siego roku!!!!!!!!!!

środa, 25 grudnia 2013

Świąteczne lenistwo i przedświąteczne robótki.

Wigilię z tłumem ludzi, z obżarstwem, rozmowami, zabawami, prezentami mamy za sobą. Było rodzinnie, wesoło, świątecznie.

Na zdjęciach moja siostra z dziećmi i mój mąż podczas gry, która wzbudziła wielkie emocje i płacz, gdy trzeba było ją przerwać z powodu bardzo późnej pory.
Zakończyliśmy koło północy.
Moja cudna siostrzenica Misia siedzi w princesce, którą zdążyłam uszyć przed samymi świętami i spakować jako prezent. Olbrzymią radością było usłyszeć po całym dniu pracy: "Mamo, to ta sama, którą chciałam!" A chodziło o widzianą w Zarze podobną, ale kosztującą potworne pieniądze. Jedyny minus to klamerka, która cały czas się odpina. Wujek "Pomysłowy Dobromir", udoskonalił ją gumką recepturką, a po świętach muszę to zmienić.


Dzisiaj, w pierwszy dzień świąt, błogie lenistwo. Mateusz z Marzeną poszli świętować do Marzeny rodziny, Mikołaj ciągle śpi a my się lenimy. Jest bosko!
Przed świętami skończyłam, zmoczyłam, zblokowałam The Vampyre . Justyna Lorkowska super rozpisała wzór. Do robótki wykorzystałam wełnę Silvija, zakupioną w e-dziewiarce. W trakcie robótki wydawała mi się szorstka i trochę mnie to martwiło. Po zblokowaniu okazało się, że jest miękka i miła w użytkowaniu. Chusta wyszła wielka!! To dobrze, bo będę się nią otulać w zimne dni, kiedy nastąpią, bo na razie ciągle jesień.
Zdjęcia robiła Marzena. ja wówczas walczyła w kuchni.





włóczka:Silvija kol.26, 70%wełny, 30% jedwabiu (6,1 motka)
druty:4,5
Dzisiaj wdziałam na siebie Gorgeouse Ruby. Zrobiłam ją rok temu z Drops Alpaca. Bardzo lubię te włóczkę, kolor i wzór Effci. To mój ulubiony sweterek i noszony często.



włoczka: Drops Alpaca kol.7240
druty:3.25
Tak jakoś wyszło, że dzisiaj środa, więc chwila o książce. 
Kończę właśnie"Włoskie buty" Henninga Mankella. Rewelacja! Muszę jednak uprzedzić, że to może być niezbyt miarodajna opinia. Zapałałam do Mankella miłością bezwarunkową i dozgonną od pierwszego przeczytanego zdania. Kurt Wallander jest moim ulubionym policjantem. Jego życie pełne problemów prywatnych, ze zdrowiem, z alkoholem powiązane z dochodzeniami wciągało mnie bez reszty. Pozostałe kryminały niezwiązane z Wallanderem tez są super. Jednak dla mnie najlepszą jego książką jest "Comedi Infantil". Piękna książka! W baśniowy sposób opowiadająca o małym chłopcu, żyjący w Afryce , w kraju ogarniętym wojną. Chłopiec przeżył straszne chwile, ale jest to opowiedziane w cudowny sposób. 
Kupując "Włoskie buty" byłam święcie przekonana, że jest to kolejny kryminał. O jak się myliłam! Frederic Welin jest lekarzem, który popełnił w swoim zawodowym życiu bardzo duży błąd lekarski. Nie mogąc wyzwolić się z wyrzutów sumienia, zaszywa się na wyspie i żyje z psem i kotem i mrowiskiem w salonie. Pewnego dnia odwiedza go Harriet, kobieta, którą kiedyś kochał i porzucił. Od tej chwili jego życie zostaje wywrócone do góry nogami. Kolejna fantastyczna książka! Czytajcie!
Wesołych!!!!

środa, 18 grudnia 2013

Środa z drutami i książkami.

Od paru dni robię  The Vampyre Justyny Lorkowskiej. Bardzo dobrze rozpisany wzór. Robi się go łatwo i przyjemnie. i miałabym go zrobionego, gdyby nie moja super umiejętność czytania ze zrozumieniem. Wzięłam go do samochodu, bo udawaliśmy się do Warszawy i potrzebowałam robótki, gdzie nie trzeba za dużo myśleć. Tylko, że ja wcale nie myślałam i musiałam spruć cztery godziny pracy. Za głupotę się płaci. Niestety. A do tego okazało się , że zabraknie mi włóczki. i jeśli mój dostawca, czyli Marzena nie dowiezie mi, to na zakończenie szala sobie poczekam. Nie chcę płacić za przesyłkę jednego motka, a na więcej mnie na razie nie stać. No cóż.

Jeśli chodzi o książki, to też najlepiej nie jest. Skończyłam "Gotland". Rewelacja. Gorzki opis Czechosłowacji z czasów, które trochę pamiętam, albo o których czytałam lub oglądałam filmy.
Natomiast tę , którą aktualnie czytam, czyli "Skyliner" Andrzeja Krajewskiego poleciła mi siostra. Zawsze czytałyśmy to samo, miałyśmy podobne opinie na temat już przeczytanych . Tym razem się totalnie minęłyśmy. Męczę ją okrutnie.Rzecz dzieje się w powojennym Wrocławiu. Bohater, młody człowiek, ubrany i zachowujący się ekstrawagancko, barwnie jak na tamte czasy, słuchający amerykańskiej muzyki, niepracujący, ale obracający pieniędzmi. Świat ZMP, komuny, konieczność wcielenia do wojska zmusza bohatera do próby ucieczki z kraju. Na okładce notka porównuje autora do Tyrmanda i Głowackiego. Jak dla mnie jest do dość solidnie przesadzona opinia. Nie chcę nikogo odżegnywać od czytania tej książki. To, że mnie się nie podoba, nie znaczy,że nie zachwyci kogoś innego,np mojej Siostry.

Zrobiłam jeszcze parę zdjęć Ishbel.

środa, 11 grudnia 2013

Środa.

Dzisiaj miałam bardzo pracowity dzień. Pojechałam z moją klasą na basen. Ponieważ moja metropolia, coraz ładniejsza, ale nie posiada porządnego basenu. Pojechaliśmy więc do oddalonego o 40 km Darłowa. W drodze w jedną i drugą stronę pracowałam nad ukończeniem Ishbel. Wyszalałam się z dzieciakami w wodzie, na zjeżdżalniach, zrobiłam ładnych parę basenów. po powrocie znowu siedziałam nad chustą. A wszystko przez to, że dziś jest środa i chciałam coś pokazać. No to pokazuję.Na razie we fragmentach. Jak wyschnie, to będzie na ludziu, albo na Złotej.


Włóczka to Filigran Lace kolory 44 i 2526, a druty 3,75.
Wzór Isbel od dawna mi się podobał. Do zakupu zmobilizowała mnie zbliżająca się gwiazdka i chęć zrobienia prezentu mojej przyjaciółce Asi. Mogę pokazywać zdjęcia do bólu, bo Asieńka nie wie, że piszę bloga. Kolory chusty są w zimnej tonacji, ale myślę, że będą do Asi pasować. Dała mi wolną rękę w wyborze wzoru i kolorów. Mnie się podoba. Wzór jest bardzo prosty w robocie, łatwo przyswaja się kolejne rządki. Ta prostota jest piękna!

 To teraz Czas na książki.
Dwie górne już przeczytana, a dolna w trakcie.
Pierwsza to "Grecy umierają w domu"huberta Klimko-Dobrzanieckiego. Piękna książka! Książka o miłości O miłości syna do ojca i miłości syna do matki. Sakis jest Grekiem, który urodził się w Polsce. Jego rodzice wyjechali z Grecji po zakończeniu wojny domowej. W Polsce był Grekiem, w Grecji, do której po latach wrócił był Polakiem. Ojciec nie potrafił się odnaleźć w polskiej rzeczywistości, marzył o powrocie. Matka haftowała kaszubskie wzory, aby utrzymać rodzinę. Klimko-Dobrzaniecki pięknie oddaje rozdarcie kulturowe, historyczne, emocjonalne. Polecam!!!
Druga to "Dziewczyna ze śniegiem we włosach" Ninni Schulman. Czy ja już pisałam, że uwielbiam kryminały? Jeśli tak to powtarzam: bardzo lubię.Bardzo dobry kryminał! Magdalena Hansson jest dziennikarką. Po rozwodzie wraca z synem do Hagfors, rodzinnego miasteczka. Rozpoczyna pracę w lokalnej gazecie. Miało to być zajęcie opisujące senne miasteczko i jego codzienne życie. Szybko okazuje się, że jak zwykle w Skandynawii nic nie jest takie proste. Morderstwo dwóch młodych dziewcząt wstrząsa lokalną społecznością. Bardzo szybkie tempo, wiele wątków, ciekawe postaci. Polecam również.
No i trzecia pozycja to "Gotland" Mariusza Szczygła. Wreszcie dostałam tę książkę w bibliotece. Opisuje ona kilka znanych postaci Czechów. To niesamowite, że jesteśmy z Czechami z sąsiadami, a niewiele wiemy o sobie. Bardzo mądra książka.

wtorek, 26 listopada 2013

Red Mitts i Źródła miłości i Formacja trójkąta.

W weekend popełniłam czerwone mitenki. Bardzo chciałam je mieć, ale wydawały mi się strasznie trudne do wykonania. Tak się do nich zabierałam, aż zastała mnie zima i przydałyby się rękawiczki. No, ale cóż. Ja jak zwykle zapóźniona. Wzór Winding Way Mitts by Cheryl Beckerich łatwy i szybki w wykonaniu.
Włóczke wybrałam Lana Grossa Cool Wool Merino Superfein. Jest super! Miękka, miła i przyjemna w robótce. Ciekawa jestem jaka będzie w eksploatacji. Pierwszy raz była u mnie w użyciu.

 Zdjęcia są tragiczne, bo jestem super fotografem. A mój fachowiec właśnie do mnie wraca. A robienie sobie samej zdjęć kiepsko mi wychodzi. Mitenek jeszcze nie blokowałam i wszystkie nierówności wylazły na wierzch. Tak patrzę na te zdjęcia i się dziwię. Te moje czerwonki wyszły na nich takie mocno siermiężne. A one takie nie są! Uwierzcie Mi!! No i gdzie ten cudny, głęboki kolor!
Wzór lekko zmodyfikowałam, wydłużyłam o jeden tzw zakręt i nabrałam o 8 oczek mniej.
Robiłam na drutach 3,25. Jeślibym miała z tej wełny robić sweter, to użyłabym grubszych drutów. Tu chciałam, aby robótka była bardziej ścisła.

W niedzielę ukończyłam czytać książkę Kishwar Desai "Źródła miłości". Mam problem z tą książką. Opowiada ona o ważkim temacie jakim jest bezpłodność. Opowiada o surogatkach, matkach zastępczych, które pozwalają wielu kobietom spełnić marzenia o własnym dziecku. Wszystko fajne, tylko jakieś takie bez ikry. Akcja się toczy. Są matki nie mogące mieć dzieci. Z drugiej strony są osoby, które widzą w tym problemie biznes. A na koniec happy end. To mnie dobiło. Bardzo lubię jak książki i filmy dobrze się kończą , ale nie zawsze i wszędzie i nie na siłę.

A teraz koniec marudzenia. Obecnie czytam "Formację trójkąta" Mariusza Zielke. Jego poprzednia książka "Wyrok" była super. Zielke pisze sensację, ale o współczesnej Polsce. Musi być wiele prawdy w tym co pisze, bo "Wyroku" nikt mu nie chciał wydać. Zrobił to za własne pieniądze. Bardzo dobra.
Wyłączam się i wracam do lektury.

czwartek, 21 listopada 2013

Inspira Cowl i oczywiście o książce.

Jestem zachwycona tym projektem! Wszystkie już go mają, a ja dopiero do niego dorosłam. Wełnę Delighta Dropsa zakupiłam już w lutym , ale nie było mocy przerobowych. Poza tym zmieniały się koncepcje. Najpierw była właśnie Inspira, później chusta entrelakiem, a potem zrobiło się ciepło i zabrałam się za bawełnę, bambusa i inne letnie cuda.
Moja wersja wygląda tak:




 Kolory są takie jak w rzeczywistości i bardzo mi się podobają. A są to różne kolory 02 i 05.


Robiłam na drutach 3,75 i o dziwo, przy moim luźnym robieniu spokojnie mogłam robić na czwórkach, gdybym je miała. Czwórki mam plastikowe, starego typu i już ich nie używam. Odkąd poczułam co znaczy robić addikami i knit-pro jakoś nie mogę się zmusić do robienia tymi wysłużonymi.

Coś mi się wydaje, że Inspira będzie moim ulubionym ocieplaczo-otulaczem.

Tyle o drutach.
A teraz o książce.
Przedwczoraj skończyłam czytać kryminał Asy Larsson "Aż gniew twój przeminie". Cóż mogę powiedzieć. Czytam wszystko, co wpadnie w ręce. Kryminały, thrillery to moje ulubione odmóżdżacze. Oczywiście nie lubię tzw łopatologii, kiedy wszystko jest podane na tacy. Zdaję sobie sprawę, że trochę dużo jest tych skandynawskich kryminałów. Lubię jednak ich nastrój, przestrzeń, ciszę.
Kolejna część przygód pani prokurator Rebeki Martinsson. Przeprowadziła się ze Sztokholmu do Kiruny. prowadzi kolejne śledztwa, czasami walcząc o swoje życie . Brzmi banalnie, bo taki ze mnie krytyk literacki i niekoniecznie potrafię trafnie przekazać myśli. Ale dobrze się czyta. Nawet bardzo dobrze.

Jeśli chodzi o bieganie, to zrobiłam swoją zwykłą trasę, czyli 10 km. Dobrze się biegło. Było rześko, bezwietrznie. Super.