Sweter to pomysł własny, rozwijający się na bieżąco. Jednego dnia przyrasta, drugiego traci na długości, bo okazuje się, że nie wiadomo dlaczego, ale jest za szeroki. Ale co tam, nie narzekam, w końcu 20 cm w tę czy w tę stronę na drutach 2,5, to pryszcz.
Czytanie, ze względu na brak czasu również idzie jak krew z nosa. Ale daję radę. Nie wiem czy oglądałyście amerykański serial "The Killing", lub duńską wersję "Forbrydelsen", po polsku "Dochodzenie". Cudo! Zwłaszcza duńska wersja. Była pierwsza seria, druga, a teraz na "Ale kino" leci trzecia. Pani komisarz Sara Lund kolejne wersje biega w sweterkach we wrabiane wzory. Książka jest napisana na podstawie scenariusza. I jest bardzo dobra. Jestem w trakcie czytania drugiej części, bo pierwszą połknęłam jakiś czas temu, a teraz "walczy" z nią mój szanowny małżonek. Jeżeli lubicie kryminały to pokochacie przedziwną, drobiazgową, o fantastycznej intuicji, żyjącą w swoim świecie, nie potrafiącą się dopasować do otoczenia, panią komisarz.
Wspaniała włóczka, uwielbiam takie lazury, można się poczuć nieco wakacyjnie :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie znam, ale film obił mi się o oczy. Ostatnio zauroczył mnie duńsko-szwedzki serial "Most nad Sundem", też na Ale kino...
Pozdrawiam,
Inka
"Most…." bardzo mi się podobał. Lubię skandynawską atmosferę w książkach i w filmach.
UsuńKolory na każdym zdjęciu przecudne wiec na żywo musi być bosko :) Ale druty 2,5?? matuluuuu ja nawet nie mam takich cienkich - podziwiam szczerze :)))
OdpowiedzUsuńDzięki!!
UsuńKolory super, moje ulubione :) O serialu słyszałam, ale go nie widziałam. Te wzory wrabiane bardzo mnie zainteresowały, chyba muszę to sprawdzić :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPostanowiła poszaleć z kolorami. Bardzo podobają mi się żywe, intensywne, ale jak przychodzi do wyboru jakiegoś dla mnie, to okazuje się, że mam na sobie tylko stonowane.
UsuńKolory wyszły Ci piękne- masz talent, tak od razu przy pierwszym farbowniu:) Serial kiedy obił mi się o oczy ale nie był to pierwszy odcinek więc nie oglądałam. Most nad Sundem właśnie oglądam bo leci druga seria. Ze skandynawskich polecam jeszcze Wallandera - trzy sezony i genialne i szwedzkie Millenium. Książkę dopisuję oczywiście. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńMost nad Sundem super, zwłaszcza główna bohaterka. Moja ulubienica. A Wallander, zwłaszcza wersja szwedzka, fantastyczny.
UsuńDochodzenie czytałam! I chętnie przeczytam też drugą część.
OdpowiedzUsuńA sweter świetny. Dobry pomysł z tym głębokim dekoltem z tyłu:)
Muszę jeszcze wymyślić wykończenie dekoltu, żeby nie stracić na głębokości.
UsuńMoże i-cordem? Ja ostatnio wszystko bym nim wykańczała:)
UsuńKolory włóczki na drugim zdjęciu podobaja mi się najbardziej:) faktycznie przy takim rodzaju wełny nie trzeba dodatkowych wzorów, bo i tak już sweterek wygląda atrakcyjnie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym serialu, ale brzmi zachęcająco, tylko ja już mam taaaaaaak długą listę, że nei wiem kiedy to wszystko przeczytam.
Moja mama jest emerytowana nauczycielką polskiego, więc dokładnie wiem, jak wygląda te "tylko 18 godzin"!!!! i tez zawsze ze wszystkimi się spierała, że to nie takie proste pracować w tym zawodzie. ale każdy miał na ten temat swoją opinię...
Anka
Jeśli chodzi o drugie zdjęcie, to chyba najwierniejsze kolory. Może ciut jaśniejsze. A jeśli chodzi o listy czytelnicze, lub filmowe, to z tygodnia na tydzień robią się coraz dłuższe. Tylko wolnych godzin nie przybywa.
UsuńThe Killing - nic tak nie przyciągnęło mojej uwagi w tym serialu jak te swetry!!! :)))) choć ciekawa jestem swetrów w pierwowzorze :)
OdpowiedzUsuńPięknie się zapowiada dzierg własnoręcznie farbowany :) Pomysł własny wymaga - prucia :) ale za to jaką będziesz mieć frajdę jak go tak z każdej strony dopieścisz :) nie mogę się doczekać jak go nam pokażesz! :)
Ja też się nie mogę doczekać! Czekam i czekam. Ale podobno cierpliwość bywa nagradzana.
UsuńZ "Dochodzeniem" jeszcze się nie zapoznałam, ale to pewnie dlatego, że lubuję się w kryminałach od niedawna.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w jednej z książek Jo Nesbo, pojawił się człowiek w islandzkim swetrze. Jakaż moja radość wielka była! Z podwójnym zaciekawieniem czytałam dalej, czekając nie tylko na punkt kulminacyjny, ale również na pojawienie się tego osobnika w Lopapeysie :)
Trzymam kciuki za zmniejszenie ilości prutych kawałków :)
Pozdrawiam :)
Nie widziałam ani filmu, ani nie czytałam książki, ale skutecznie zachęcasz, więc poszukam.
OdpowiedzUsuńTeż jakoś ostatnio tak mam, że dziergam, zaraz pruję i zaczynam na nowo, bo wciąż okazuje się za szerokie.
Nawet jeśli zdjęcia nie do końca oddają koloru to i tak wygląda on interesująco.