Wracając ze szkoły, szłam w śniegu, który padał wielkimi płatami. Godzinę później wyszło słońce. Dwie godziny później zabraliśmy z mężem naszego kochanego, maluniego psa i poszliśmy się przejść i zrobić parę zdjęć mojego ostatniego urobku.
Na moje pierwsze -ąte urodziny zażyczyłam sobie nowy, jaśniejszy obiektyw. I mój kochany mąż, w porozumieniu z rodzinnymi ekspertami sprawił mi wymarzony prezent. Na spacerze więc była okazja, aby go wypróbować. I jest różnica. Wielka różnica. Hurra!!!!
Po ostatnim swetrze, różowym Stormwindzie miałam tzw dziewiarsko- wenową zwiechę. Usiadłam na podłodze, otoczyłam się moimi zapasami i nic do mnie nie przemówiło. Nic. Zaległa cisza. I tak trwała przez parę dni. Aż w końcu wyciągnęłam Alpacę Dropsa i zaczęłam robić sweter. Sprułam. Zaczęłam drugi. Sprułam. Wyciągnęłam drugą Alpacę i coś zaczęło do mnie gadać. Niezbyt wyraźnie, ale wzięłam druty, nabrałam trzy oczka, potem następne i ruszyło. Ponieważ pomysł był mało wyrazisty, postanowiłam, że będzie to dwukolorowa chusta. Jak mi się nie spodoba, to ją oddam w dobre ręce. przerabiałam raz jednym, raz drugim kolorem, tak jak mi w duszy grało. I wyszła całkiem fajna, choć kolorystycznie mało wiosenna, raczej jesienna(pod ostatnio byle jaką pogodę), chusta.
Słońce było piękne! Wiatr raczej z tych mało sympatycznych, ale do zdjęć urokliwy. W żaden sposób nie można było utrzyma w porządku misternie ułożonych włosów. Włosy nie ważne, ważna chusta.
Oto i ona:
Spacer był ekscytujący nie tylko dla nas , ale przede wszystkim dla Barnaby.
Mieszkamy pod lasem, całkiem niedaleko morza. Po drodze nad wielką wodę mamy łąki, które nasz psina uwielbia. Biega, skacze, szaleje,zachowuje się jak młodziak( a ma 12 lat).
Najbardziej zaś kocha, ubóstwia, uwielbia znaleźć coś cuchnącego i się wytarzać.
Tu niestety, jest już po fakcie. Pacyfikacja nastąpiła zbyt późno.
Tu wysłuchuje "subtelnej" reprymendy- "Nie wolno piesku tak się zachowywać, pamiętaj bądź grzeczny."
A tu w całej okazałości swego piękna i uroku osobistego.
W tym momencie zepsuliśmy mu całą radość ze spaceru. A do tego wsadziliśmy go do wanny i pozbawiliśmy go cudownego! zapachu.
Dzisiaj środa, więc musi być o książkach.
Musiałam zajrzeć do poprzednich postów, aby zobaczyć kiedy było o książkach. Dawno. miesiąc temu. Mam nadzieję, że was nie zanudzę. Kto chce może ten etap mojej pisaniny pominąć.
1.Hanna Samson "Dom wzajemnych rozkoszy"
Autorka opowiada o pokoleniu wychowanym na portalach społecznościowych, na kolejnych coraz bardziej obnażających reality show. Właśnie utworzono jeden z show, o erotycznej formule, podczas którego uczestnicy mieli opowiadać pikantne historie, przyciągające przed ekran szerokie rzesze taniej rozrywki.Sielankę show przerywa śmierć kolejnych uczestników. Nie ma to jednak wpływu na trwanie i na jakość programu."Show must go on" to hasło przyświecające producentom. Samson celne pokazuje społeczeństwo, dla którego jedynym wyzwaniem jest występ w owych produkcjach, oglądanie i pasjonowanie się prawdą płynącą z nich, "lajkowanie i hejtowanie" na portalach społecznościowych.
2. Stephanie Cowell "Claude i Camille"
Książka opowiada o życiu Claude'a Monet a właściwie o tej części jego życia kiedy poznał, pokochał i żył ze swoja muzą, kochanką i żoną Camille Doncieux. Nie był to łatwy okres, pełen biedy i ubóstwa, zwątpienia, za to wśród przyjaciół, z którymi stworzył nowy trend w sztuce , impresjonizm. Przyjemnie napisana książka, opisująca Paryż końca XIX wieku.
3. Zygmunt Miłoszewski 'Uwikłanie"
To była trzecia książka po' Domofonie" i "Bezcennym" Miłoszewskiego, którą przeczytałam ale pierwsza, która mną zawładnęła i zachwyciła. Wreszcie realia, które pozwalają się odnaleźć w niedawnych latach. Ponadto wreszcie pokazał Miłoszewski pracę prokuratora, a nie inspektora, detektywa. Bardzo ciekawa intryga, wyrazista postać Szackiego spowodowała, że ruszam na łowy kolejnej części dochodzeń pana prokuratora Szackiego. Polecam!
4.Ilona Wiśniewska "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen""
Spitsbergen to miejsce o którym tak naprawdę niewiele wiemy oprócz stereotypów, że północ, że zimno, że ciemno lub ciągle jasno. Ilona Wiśniewska w swojej książce reportażu odkrywa wiele nieznanych stron tego północnego zakątka świata. Opisuje historie ludzi, którzy żyją tam od lat, lub znaleźli się tam na chwilę. W piękny, spokojny sposób oddaje piękno i niebezpieczeństwo, surowość i prostotę życia tego miejsca. Jego magnetyzm, który przyciąga do siebie przedstawiciela z każdego zakątka świata, od Skandynawów, przez Rosjan, Polaków, po Tajów i Meksykanów.
Książka jest warta przeczytania.
5.Phillip Kerr "Marcowe fiołki".
Berlin tuż przed olimpiadą w latach trzydziestych. W domu córki bogatego przemysłowca dochodzi do pożaru. Ginie w nim owa córka z mężem, zastrzeleni we własnym łóżku.Z ich domowego sejfu ginie drogocenna, rodowa biżuteria. Do jej odzyskania zostaje zatrudniony prywatny detektyw Gunter. Śledztwa nie ułatwia sytuacja polityczna, szeroko zakrojone działania gestapo i SS, wszech panująca ideologia faszystowska, tortury, ciężkie więzienia i obozy pracy. Sprawnie opowiedziana historia z czasem drażniącym , nie pasującym do owych czasów dowcipem detektywa.
6. Jo Nesbo "Trzeci klucz"
Kolejna część przygód i przeżyć Harrego Hole. Dla mnie jak na razie najlepsza. Tym razem komisarz zajmuje się napadami na bank, podczas których giną pracownicy. Jak zwykle szybka akcja, intryga nie pozwalająca do końca odgadnąć, kto stoi za napadami. No i oczywiście kibicujemy Harremu w jego nowym związku i w próbie odnalezienia mordercy Ellen, przyjaciółki z pracy.
7. Filip Springer "Miedzianka. Historia znikania"- tę dopiero zaczęłam, ale już mi się podoba. Napiszę parę słów po przeczytaniu.
I to by było na tyle. Ponieważ święta tuż, tuż to życzę Wam wszystkiego co najlepsze, aby prognozy pogodowe się nie spełniły, abyście miały mnóstwo czasu dla rodziny i dla siebie, abyście wypoczęły, podziergały, poczytały, porozmawiały. WESOŁYCH ŚWIĄT!