Za to dziś miałam mało lekcji i skorzystałam z tej fantastycznej aury. Muszę się pochwalić, że wciągnęłam do biegania moją przyjaciółkę. Początkowo nie mogła wolnym truchtem przebiec 600 metrów, zatrzymywała się, ciężko oddychała, walczyła o przetrwanie. Teraz, stopniowo zwiększając jej obciążenia, biegamy już 7,6 km. Mogła by więcej, ale pomału. Nie chcę, aby nabawiła się kontuzji. Biegam z nią trzy razy w tygodniu. Dwa razy robimy dłuższe dystanse, a raz krótszy, ale biegamy wówczas z moimi dziewczynkami z czwartej klasy. Malunie są dumne, że mogą biegać z Panią od przyrody( bo ze mną to taka normalka).
Dzisiaj biegło się cudnie! Pozbyłyśmy się kurtek, czapek, szalików i lekkie jak piórka pokonywałyśmy kolejne kilometry. Aby nie tylko mnie było miło, to zabrałam Barnabę na długi spacer. Nasz staruszek skakał, biegał z wielką radością. Tylko ciekawe, czy będzie wieczorem pamiętał, że już był na spacerze. Wieczorem, jak wracam z siatkówki, nie ma opcji, żebym zmęczona zaległa na wygodnej kanapie. Muszę choć na krótko obiec z nim osiedle. Inaczej urządza okrutne histerie. Z wiekiem jest coraz gorzej. Nie można mu nic przetłumaczyć. No, ale to chyba normalne.
Znowu długo nie było mnie u Maknety . Przesilenie wiosenne mnie dopadło i nie za bardzo chce mi się dziergać, czytanie też nie idzie jak zwykle.
Dobra, nie marudzę, tylko zdaję relację.
Na głowie jest czapka Paravel Hat. W życiu nie robiłam czapki tak długo. Cztery dni!!!! To jakiś koszmar! I nie jest tłumaczeniem to, że dziergałam na dwójkach. Nie umiem tego wytłumaczyć. Dobra, nie będę się tłumaczyć.
Mój fotograf dzielnie nabywa wiedzę poza domem. Co oznacza, że robiłam sama sobie zdjęcia i miałam z tym niezłą zabawę.
Zdjęcia za wiele czapki nie pokazują, ale nie mam za długich rąk, aby sięgnąć do samowyzwalacza i stanąć w odpowiednim miejscu. Napstrykałam zdjęć, ale tylko te nadawały się do pokazania.
Może po powrocie fotografa na łono rodziny, coś pokażę lepszego. Wyszło na to, że ja się lansuję na zdjęciach, a nie moja czapunia.
Teraz książki.
Zacznę od książki, którą trochę opisałam ostatnio:
1. Hilary Mantell "W komnatach Wolf Hall". I waśnie zrobiłam się czerwona ze wstydu. Dlaczego? Ano 80 stron przed końcem poległam. Poddałam się. Czytałam dwa tygodnie. Książka opisuje fragment życia Tomasza Cromwella, syna kowala, który został bliskim doradcą króla Henryka VIII. Hilary pokazała nam Tomasza wielowymiarowo, jako doskonałego prawnika o świetnej pamięci, męża stanu meandrującego pośród świty dworskiej i dobrego, pełnego miłości ojca.
Nie jest to czytadło opisujące płytko intrygi dworskie. Jest to książka wymagająca skupienia, pokazująca politykę, dyplomację, mechanizmy władzy. Było tak dużo faktów, postaci, polityki, knowań, że nie dałam rady. Może w innym czasie, innym miejscu….
2. Łukasz Orbitowski "Szczęśliwa ziemia". Czwórka przyjaciół po zdaniu matury rusza w świat ze swoimi marzeniami i pragnieniami. Nie zdają sobie sprawy, że raz wypowiedziane nadzieje spełnią się i staną się ich przekleństwem. Wejście w dorosłość, zderzenie się z życiem, które nie zawsze jest bajką, miłość, nienawiść, wszystko tu jest, sprawnie i przyjemnie napisane.
3. Pat Conroy "Muzyka plaży". Żona Jacka McCalla popełnia samobójstwo skacząc z mostu. Jack ma dość życia w "skołtunionej" Karolinie Południowej, w małym miasteczku. Zabiera malutką córeczkę i wyjeżdżają do Rzymu, gdzie wiodą spokojne, wygodne życie. Ciężka choroba nowotworowa matki Jacka, Lucy wpływa na powrót syna z wnuczką do Stanów i odkrywa przed nimi wiele historii, faktów, emocji, które nie są łatwe do przyjęcia, do zaakceptowania. Pomimo dość znacznej objętości(760 stron), nie było u mnie momentu znudzenia opowiadaną historią.
4. Jo Nesbo "Czerwone gardło"- audiobook. Kolejna niełatwa sprawa Harrego Hole. Tym razem akcja dzieje się w światku neofaszystów. Harry musi odnaleźć człowieka, który sprowadził do Norwegii snajperski karabin Marklin. Nesbo umiejętnie przeplata wątki śledztwa z prywatnym życiem Harrego, toteż czyta się, a raczej słucha łatwo, milo i przyjemnie.
5. Swietłana Aleksijewicz "Czasy secondhand"-Koniec czerwonego człowieka. Autorka jest białorusinką, pisarką i dziennikarką. Przeprowadziła wiele rozmów z Rosjanami i próbuje stworzyć obraz dzisiejszego Rosjanina. Genialna książka. Choć jej obraz nie jest dla nas optymistyczny. Rosjanie, a przynajmniej ich duża część była bardzo szczęśliwa po upadku komunizmu. Cieszyli się z wolności. Jednak z czasem owa wolność zaczęła uwierać. Musieli zacząć ciężko pracować, aby zarobić na utrzymanie, nie umieli samodzielnie myśleć, byli przyzwyczajeni do posłuszeństwa, do wykonywania poleceń. Mieli wielkie nadzieję, które zginęły po zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Ta książka pozwala zrozumieć, dlaczego tak wielkie poparcie w Rosji ma Putin. Niestety.
A teraz lecę pobuszować po waszych blogach, aby sprawdzić co czytacie i cóż takiego dziergacie.
Podziwiam za mobilizacje i bieganie......u mnie z tym ciężko, biegać bym nie biegała, ale szybkie marszy by mi dobrze zrobiły, ale nie ma mnie kto z domu wyciągnąć....
OdpowiedzUsuń"Czasy secondhandu" mnie interesują...już o nich czytałam.......
Mnie parę lat temu na bieganie wyciągnęła przyjaciółka. Męczyła mnie, męczyła, aż mi weszło w krew i zostało. A książka super!
UsuńŚwietna czapka! Aż mi się zachciało takiego wspaniałego fuksjowego koloru, trzeba coś wydziergać! :-) A na "Czasy secondhand" czaiłam się już jakiś czas temu, dobrze, że mi przypomniałaś o tej książce! Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzytaj książkę, bo jest rewelacyjna! Pozdrawiam:)
UsuńCałkiem fajne czapkowe selfies porobiłaś. Czapka też mi się podoba, a co do książek, to ostatnia mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńNo tak, selfie z Pentaxa. Też można. Ostatnia książka jest fantastyczna, bynajmniej po 100 stronach.
UsuńJa puki co biegam w głowie, bo wyjść na zewnątrz nie dam rady, przynajmniej nie żeby pobiegać. Długie spacery za to robimy sobie codziennie, właściwie niezależnie od pogody.
OdpowiedzUsuńDzierganiowo mało, ale za to książek dużo :D
Dzierganiowo nawet się dzieje, tylko nie bardzo mogę pokazać. Zabronili mi. i ja się słucham.
UsuńJa chwilowo walcze z lenistwem i codziennie ludze sie ze dzisiaj po pracy pojde pobiegac ale po pracy mi zazwyczaj przechodzi, na szczescie jesli chodzi o bieganie to mam tak ze zazdroszcze innym, ze ot tak sobie biegaja, najnormalniej na sweicie, bez wymyslania i zdziwiania i to mnie bardzo motywuje; a czapka bardzo fajna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś miałam i czasami mam, że szukam wytłumaczenia, aby nie iść do lasu. I na szczęście nie mam wyrzutów sumienia.
Usuńja biegac nie moge ale chodze z kijami, znaczy zaczynam znowu bo miałam zimową przerwę
OdpowiedzUsuńNo i super. Moja siostra też chodzi z kijami i bardzo to lubi :)
UsuńJo Nesbo czytałam. Podobało mi się
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz o ostatniej książce. Chętnie ja przeczytam.
Czapka fajowa.
Dzięki, dzięki!!!
UsuńSuper czapeczka:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak mi miło!
UsuńCzapa bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńJo Nesbo przeczytałam na razie pierwszą część. Reszta czeka na swoją kolej :)
Już słucham następnego Nesbo. Na uszy jest rewelacyjny.
UsuńPozdrawiam.
Czapka świetna i no i twoje selfie są super :)
OdpowiedzUsuńCo do biegania to zazdroszczę kondycji, zamiłowania, samozaparcia... Samej ciężko mi to przychodzi i stąd też nieregularnie to robię a nie powiem, chciałabym to pokochać i biegać częściej. Jak to polubić ? Szukam sposobu :)
Pozdrawiam serdecznie.
Ja już to parę razy pisałam. Nienawidziłam biegania i to bardzo. Moja przyjaciółka podczas któryś tam wakacji, pięć razy w tygodniu rano wyciągała mnie na bieganie. Codziennie z nadzieją wyglądałam deszczu. Niestety lato było piękne i musiałam biegać. Po miesiącu, kiedy z synami wyjechałam nad jezioro, poczułam, że brakuje mi tego nudnego biegania. i od tego czasu nie potrzebuję już nikogo do towarzystwa. Choć nie powiem są dni, kiedy mi się nie chce. Ale co tam. Może kiedyś polubisz bieganie, a może znajdziesz sobie inną aktywność.
UsuńPozdrawiam:)
Nesbo uwielbiam a i Pata Conroya bardzo lubię :)))) Czapusia elegancka, zdjęcia przyzwoite (chociaż nie wiem co na to Marzenka ;))) Wiosna po prostu, wiosna. Serdeczności
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Marzena nie ma czasu, że zajęta mieszkaniem i nie będzie się przyglądać.
UsuńDuzo lektur! :) Zdrowego biegania!
OdpowiedzUsuńStaram się!
UsuńŚliczna czapa. Lansuj się, lansuj.
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam.
UsuńNo piękna sesja, nie ma się czego czepić. Możesz śmiało sama sobie zdjęcia pstrykać. A czapulinka w ciekawym kolorze wyszła :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się kolor podoba. Całkiem niezły wyszedł:)
UsuńZostań moja panią od WF i naucz mnie biegać!!! :D
OdpowiedzUsuńKsiążkowo - właśnie się zabieram za Nesbo "Człowiek nietoprzerz". Coś czuję, że będę dalej szła tym tropem :)
No i "Czasy secnnhand" koniecznie muszę dorwać, bo to moje klimaty!!!
Nie ma sprawy, już jestem twoją panią od biegania. Przyjeżdżaj do Ustki, wakacje za pasem i będziemy poznawać okoliczne lasy i morze. U nas też jest pięknie.
UsuńA ja bym chciała mieć taką koleżankę ;-) która by mnie wciągnęła do biegania.
OdpowiedzUsuńCzapeczka ładna, pasuje do Ciebie.
Tyle książek przeczytałaś, a twierdzisz, że czytanie ci nie szło, chciałabym, żeby i mi tak nie szło ;-)
Ja niestety wiem ile mogłabym przeczytać, bo nie mam zbyt wielu domowych obowiązków( zostałam sama z psem staruszkiem). a siedzę w internecie i przeglądam wasze strony i podziwiam i niewiele robię. No cóż, może minie to moje lenistwo :)
UsuńKolejne czapki odmierzają czas. Piękne kolory uzyskałaś mieszając nitki.Czapeczka prosta i urocza. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo!!!
UsuńPiękna czapka! Bardzo Ci w niej ładnie! Dzięki Tobie nabrałam cohoty na jakiś kolor... Ostatnio tylko szary i szary u mnie....
OdpowiedzUsuńChciałam od jakiegoś czasu zrobić Paravel, ale te cienkie druciki... Najchętniej zaczęłabym coś na siódemkach :)))
Rzeczywiście druty cieniutkie, więc cztery dni się męczyłam z czapką. Straszne, ale było warto. Bardzo ją lubię.
UsuńBrawa dla koleżanki. Moja kondycja jest podobna jak jej przed rozpoczęciem treningów z Tobą, motywujesz by ruszyć się trochę i rozruszać zastygłe mięśnie :)
OdpowiedzUsuńJa niestety przeczytałam/przesłuchałam już wszystkie dostępne w języku polskim książki Jo Nesbo i właśnie chwyciłam się za Dana Browna. Jak jeszcze nie miałaś możliwości po niego sięgnąć, to szczerze polecam.
Pozdrawiam :)
Ja właśnie słucham kolejnego Jo, super się słucha. Dana Browna czytałam, szybka, pasjonująca lektura. Mam teraz taki okres, że mogę czytać takie niezobowiązujące lektury. Dopadła mnie niemoc i drutowa i czytelnicza. Pozdrawiam:)
Usuń