czwartek, 10 czerwca 2021

Prezenty, prezenty.....

     Zanim będzie o prezentach, pozwólcie, że chwilkę popłaczę. Malutką chwilę.

    Od 18 marca 2020 w Malezji trwa szaleństwo Covidowe, jak zresztą na całym świecie. Przez rok dawaliśmy znajomym Malezję jako przykład doskonałego radzenia sobie z wirusem. Oczywiście narzekaliśmy na niektóre zasady, głównie na te, które ograniczały nasze poruszanie najpierw po Kuala Lumpur, później po kraju. Ale i tak przez prawie cały rok liczba zakażonych wahała się pomiędzy 1000 a 2000 przypadków dziennie. Kiedy dochodziła do tej górnej granicy,  przykręcano nam śrubę. I tak z krótkimi momentami poluzowań dotrwaliśmy  do kwietnia. Zaczął się Ramadan, najważniejsze muzułmańskie święto. Ponieważ w Malezji ponad 60 % populacji to Muzułmanie, to rząd nie chcąc drażnić lwa uwolnił wszystko oprócz możliwości podróżowania po kraju. W czasie Ramadanu, oprócz tego, że Malajowie poszczą w ciągu dnia, to często szyją, kupują nowe ciuchy, remontują domy, mieszkania, aby Hari Raya, czyli celebrowanie końca miesiąca modlitewnego zacząć w czymś nowym, aby pokazać gościom nowe meble, nowe kolory ścian, aby pokazać, że są odnowieni nie tylko wewnętrznie. Oznacza to, że rząd, aby zadowolić malajskiego suwerena otworzył sklepy, bazary Ramadanowe -z jedzeniemi i Aidilfitri z jedzeniem i odzieżą. Jakież tam były tłumy! W zeszłym roku wszystko było zamknięte, więc w tym roku ludzie masowo ruszyli na zakupy. I stało się! Każdego dnia obserwowaliśmy wzrosty zachorowań i czekaliśmy z przerażeniem na jakąś decyzję w sprawie ograniczeń bazarowych. Oczywiście muszę wspomnieć, że tutejsze liczby mają się nijak do tych, które były w Polsce. Jednak robiły wrażenie. Przy 9600 przypadkach rząd wreszcie zdecydował się na zamknięcie totalne Malezji. I tak od 2 tygodni znowu siedzę w domu. Do pracy wychodzę, bo mam zaświadczenie z ambasady, że tam pracuję. Prawdę mówiąc nie wiem, czy zadziała, kiedy zatrzyma mnie policja, bo tylko 3 instytucje wydają pozwolenia na poruszanie się. Działają tylko sklepy spożywcze i apteki, przy czym nie można pojechać do sklepu dalej niż 10 km od miejsca zamieszkania, nie przekraczając przy tym granic stanu. Z aktywności ruchowej zostało tylko bieganie i to w okolicy naszego domu. Głośno było o biegaczu, który zapłacił 1000 ringgitów złotych za to, że biegał 4 km od domu. 

    Zdaję sobie sprawę, że do 31 lipca, czyli daty naszego wyjazdu niewiele się zmieni. Nie będziemy mogli zwiedzać, oglądać, cieszyć się tym krajem. I to doprowadziło mnie do dość dużego psychicznego tąpnięcia. Nie bardzo mogłam sobie z nim poradzić. Wiem jednak, że u mnie kryzysowe sytuacje wymagają czasu, aby znaleźć jakiekolwiek pozytywy. I znalazłam! Wracam do rodziny, przyjaciół. Wreszcie będę miała w bliskim zasięgu mnóstwo sklepów z wełną! Poza tym nie mnie jedną dotknął Covid, nie tylko moje plany wakacyjno-urlopowe wzięły w łeb. Jedno co mnie martwi, to temperatura, pogoda w Polsce. Ja naprawdę przyzwyczaiłam się do całorocznego gorąca, dusznego powietrza, tej nasyconej zieleni.  Ach... Dobra, wystarczy! To miała być chwila, przepraszam.

    Za sześć tygodni wylatujemy. Nie tylko my. Pomału zaczynają wyjeżdżać nasi przyjaciele. I jest to bardzo smutne. Tym bardziej, że nie możemy ich pożegnać osobiście, nie możemy się z nimi spotkać. To znaczy na chwilę, uściskać, wycałować można. mi jednak chodzi o spotkania z pogaduchami, dobrym jedzeniem, winem. Zabronione.

    Pozostało mi wykonać prezenty od serca, własnymi rękami, aby zawsze o nas pamiętali. 

    Dzisiaj pokażę dwa prezenty, dla Kevina i Karen z Kanady, którzy opuszczają Malezję już w najbliższych dniach. Gdziekolwiek jechaliśmy z nimi razem samochodem, ja zawsze robiłam na drutach. Pewnego dnia Kevin, tak mimochodem stwierdził, że na pożegnanie chce ode mnie szalik w biało-czerwonych kolorach. I masz, znajdź tu w Malezji odpowiednią wełnę. Oczywiście nie znalazłam czystych kolorów, ale dość zbliżone. Dla obojga zrobiłam szal i chustę w tych samych kolorach. Taki mały zestaw w kolorach polskich i kanadyjskich. 

    Dla Kevina wybrałam projekt Skylar shawl, zaprojektowany przez Rastusa projektanta z Tajwanu. Przepiękny szal, u niego zrobiony z grubości fingering, u mnie z DK. Nie miałam innej. Świetny szal, ale baaardzo pracochłonny, bo robiony jest po długości, a nie szerokości, co oznacza, że za każdym razem przerabiałam ponad 400 oczek! Po skończeniu,  z radością rzuciłam go na 2 tygodnie w kąt. Musiałam od niego odpocząć. Niestety, bardzo spodobał się mężowi i po powrocie do kraju czeka mnie powtórka.....














Dla Karen wybrałam chustę Sangaku Melanie Berg. Miałam olbrzymi problem z wyborem projektu. Karen jest fantastyczną kobietą, ale ubierającą się prosto, bez finezji. Nie przywiązuje wagi do ubioru. Nie jest to dla niej najważniejsza sprawa na świecie.  Chciałam znaleźć coś prostego, ale nietuzinkowego i chyba znalazłam. Oryginalny projekt jest w odwrotnej kolorystyce, to znaczy z białym tłem. Zdecydowały względy praktyczne. Łatwiej w czystości jest utrzymać czerwień niż biel.







Kolejny raz zauważyłam, że ostrość moich zdjęć jest tragiczna. Fachowiec ze mnie wielki....

Do obu projektów użyłam wełnę Pure Wool, col. 901 i 910  i druty 4,0.


Z czytaniem idzie mi ciężko. Głowa zajęta jest zjazdem, lockdownom. Nie mogę się za bardzo skupić na poważnej lekturze. Głównie wybieram kryminały. Przepływają mi przez głowę, nie wymagają skupienia. Jednak znalazłam pośród moich lektur kilka, które z czystym sercem mogę polecić.

1. "Izbica, Izbica" -historia miasteczka, zamieszkałego prze wojną w 95 % przez Żydów. wojnę przeżyły jedynie 23 osoby. Opowiada o przedwojennych losach miasteczka, o tym jak my Polacy przyczynialiśmy się albo do przetrwania, albo do zagłady Żydów.  Świetnie, napisany reportaż, bardzo literacko. Autor nie ocenia postaw ludzi, tylko je opisuje. 

2.  "Czułą przewodniczka. Kobieca droga do siebie". Nie czytam poradników i już. A tu mi się zdarzyło. I nie żałuję. Jest to pozycja skierowana do kobiet, próbujących odnaleźć siebie, próbujących wyjść z szufladek, z ram, próbujących odnaleźć swoje ja, swoje potrzeby. Jest napisana lekko, bez moralizatorstwa. Warto przeczytać.

3. "Miedziaki". Kolejna pozycja Colsona Whitehead poruszająca problemy rasowe z lat 60-tych. Autor opisuje dramatyczne losy nastoletniego chłopca osadzonego w domu poprawczym. Realia tego miejsca z wszelakimi patologiami są opisane bardzo obrazowo i dramatycznie. Bardzo dobra, choć niełatwa pozycja.

4. "Trzynasta opowieść" Diane Setterfield. Przepiękna książka! Cudowna! Bardzo znana pisarka Vida Winter poprosiła Margaret, pracownicę antykwariatu i biografkę, o napisanie historii jej życia. Margaret chcąc zapoznać się z nieznaną jej wcześniej twórczością pisarki, czyta książkę "Trzynaście opowieści" o przemijaniu i rozpaczy. Kończąc czytać zauważyła, że opowieści w książce jest tylko dwanaście. Trzynastą jest historia życia pisarki, niezwykle wciągająca, dramatyczna, pełna siostrzanej miłości, sekretów rodzinnych. 

5. "Kim Jiyoung. Urodzona w 1982", koreańskiej pisarki Cho Nam-Joo. Jiyoung jest typową Koreanką, choć może nie do końca typową, bo ma świadomość, jak się nią nie stać. Ale droga od świadomości do wyrwania się z ram, okowów kulturowych jest bardzo daleka. co znaczy być kobietą w Korei? Przede wszystkim jesteś zawsze niżej niż mężczyzna, nawet jeśli jesteś lepiej wykształcona, osiągasz lepsze wyniki w nauce. To mężczyzna je pierwszy, je lepiej, zwalnia się go z wszelkich obowiązków, prac domowych, dostaje bez problemu pracę, lepiej zarabia. To kobieta rezygnuje z siebie, ze swoich pasji, z pracy, bo musi urodzić dziecko, musi je wychować. Kobiety są wyszydzane, molestowane seksualnie. I kiedy bohaterka próbuje to zmienić, traktuje się ją jak szaloną, chorą. Świetna książka!

   

     Pomału moja azjatycka przygoda dobiega końca. Czas bardzo szybko zleciał. Za szybko. I co tu dużo pisać, było pięknie! 

44 komentarze:

  1. Prezenty wspaniałe, obydwa piękne i eleganckie ale szal... ten szal... jest tak niesamowicie efektowny, że natychmiast wpisuję go na listę rzeczy pilnych do wykonania.
    Czy robiłaś go na dwóch parach drutów czy udało Ci się zmieścić na jednej żyyyyyyyłce?
    Szkoda opuszczać ciekawe miejsce i rozstawać się z fajnymi ludźmi ale jaką przeżyłaś cudowną egzotyczną przygodę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że szal będzie się podobał. Jest naprawdę cudny. I nie pamietam, czy robiłam na jednej żyłce. Chyba tak. Ale nie jestem pewna. Nie pamiętam. Przykro mi.
      Jest mi smutno, że muszę wyjeżdżać, ale cała ta sytuacja w Malezji ułatwia mi pożegnanie:)))

      Usuń
  2. O żesz! Aleś dała czadu! Te prezenty CUDOWNE! ♥ I wcale się nie dziwię, że szal tak się spodobał, też bym molestował o własny egzemplarz ;-)
    Nie płacz, tulę mocno! W Warszawie upał, ale sucho. A wrócisz na pełnię lata, owoce i też będzie zielono! A potem jesień i pogoda na te wszystkie ciepłe swetry ;-) Będzie dobrze!
    Uściskuję ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo!
      Ja już sobie poukładałem w głowie wszystkie za i jest dobrze. Oczywiście żal mi opuszczać to miejsce, ale życie toczy się dalej i kto wie, co mnie jeszcze czeka? Ściskam mocno:)))

      Usuń
    2. ♥ Samo dobre czeka, tak myślę ♥

      Usuń
  3. Oba prezenty nietuzinkowe, ale szal to SZAŁ! Po prostu cudny.
    A propos lockdownu w Malezji - dasz wiarę, że w moim otoczeniu, podobno światłych i wykształconych pedagogów, mam znajome, które twierdzą, że covid to ściema!? Ręce opadają słysząc takie brednie. Wydaje mi się, że po ponad roku każdy ma w swoim bliższym lub dalszym kręgu rodziny lub znajomych, kogoś, kto chorował i wyzdrowiał, ale także kogoś, kto z tego nie wyszedł:( Dlatego dziwi mnie taka ignorancja. Natomiast rządowy populizm nie dziwi mnie wcale - na całym świecie jest podobny:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam polskich znajomych, którzy twierdzą, że Covid to bzdura i, że szczepienia zabiją nas wszystkich wkrótce. Ręce opadają. Właśnie dlatego, mam taki opór przed powrotem do kraju. Tu przynajmniej byłąm daleko od tej głupoty. No, ale cóż, wszystko co dobre, właśnie się kończy.
      Szal też mi się podoba i niestety mojemu mężowi też:))))

      Usuń
  4. Dzięki Tobie Karen z Kevinem mogą spokojnie czekać na kanadyjską zimę. Taki prezent na pewno potrafią docenić,bo tyle czasu poświęciłaś na to, aby przyjaciele Ciebie nie zapomnieli.
    Jak zawsze podrzucasz nam pomysły na książki, czasami po latach wraca się na czyjeś strony, aby odszukać polecanych autorów. Życzę wytrwałości przy pakowaniu walizek. Jestem bardzo szczęśliwa, że trafiła Ci się taka życiowa przygoda z wyjazdem do Malezji, bo czytając Twoje relacje i oglądając zdjęcia czerpałam korzyści i ja również. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasi kanadyjscy przyjaciele mieszkają w Ottawie. Ich zima jest długa i bardzo sroga. Temperatury tam sięgają -50 stopni i jest to norma. Na zewnątrz nie mogą przebywać dłużej niż minutę!!! koszmar! I nie wiem, czy moje udzieli będą wystarczające na tę zimę. Może na jej wczesne miesiące?
      cieszę się, że nie przestałam pisać bloga, będąc w Malezji. W przyszłości będę mogła wracać do tych pięknych dni, które tutaj spędziłam.
      Pozdrawiam jak zwykle gorąco:))

      Usuń
  5. Piękne prezenty! Na pierwszym zdjęciu nie było widać jaki ten szal jest ogromny. Świetny!
    Gdy czytałam o tym Covidzie w Malezji, to wczułam się trochę w Waszą sytuację. To przykre, że macie aż tyle ograniczeń. Można by było jeszcze pozwiedzać, a tymczasem nie wolno. Szkoda. Z drugiej jednak strony, tak jak piszesz, dobrze jest się uchwycić pozytywów. Wracasz do kraju, gdzie są bliscy i włóczek jest pod dostatkiem :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szal wyszedł bardzo długi, Kevin będzie mógł się owinąć dwa razy. Ja i tak zrobiłam krótszy, bo użyłam wełnę grubszą (myślę, że mogłam jeszcze nabrać mnie j oczek, trudno) i zrobiłam o kilka powtórzeń mniej, bo nie chciałam, aby wyszedł za szeroki.
      Ja mam taką naturę, że jak mnie coś niemile zaskoczy, to najpierw mam doła, jestem załamana, Dzień, dwa później zaczynam sobie wszystko układać w głowie i szukać pozytywów, rozwiązań. Teraz jak napisałaś jestem na etapie szukania radości z powrotu do kraju.
      Pozdrawiam:)))

      Usuń
  6. Piękne prezenty! Ech, ta zaraza - pechowa dla wszystkich, ale taka szkoda, że nie mogłaś w pełni skorzystać z wyjazdu. :(
    Pogoda w Polsce jest fajna, będziesz wreszcie mogła się poowijać w wełnę. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My I tak mieliśmy szczęście, bo 3 lata były pełne poznawania nowego dla nas świata. W tym ostatnim też staraliśmy się wykorzystać, te krótkie chwile wolności.

      Usuń
  7. Piękny ten szal, chusta też niczego sobie, cudne prezenty tym bardziej że własnoręcznie wykonane i przemyślane.
    Szkoda że nie możesz w pełni korzystać z końcówki azjatyckiej przygody, ale z drugiej strony i tak doświadczyłaś znacznie więcej niż przeciętny turysta ;)
    Trzeba się cieszyć tym co jest. W Polsce lato, a potem będzie czas na noszenie swetrów i dzierganie nowych rzeczy z dostępnych włóczek i długie wieczory na czytanie ;) skup się na pozytywach
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Zawsze coś się kończy i coś się zaczyna. W głowie, w serduchu, na dysku w komputerze zostaną przepiękne wspomnienia. I z tego będę czerpać. Do zobaczenia w Polsce:)))

      Usuń
  8. O mamo droga 😍szal wymiata. Podziwiam to dzierganie po długości, bo to kawał szala nie szaliczek, ale efekt powala. Chusta też mi się baaardzo podoba niby prosta, ale z takim smaczkiem jest urocza. No to przyjaciele mogą wracać do Kanady są dobrze przygotowani na tamtejszą zimę 😁
    No niestety ten wirus 😤 juzby mógł sobie dać spokój u wynieść się na Marsa 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, jak już mój mąż po paru rzędach przerobionego szala zakrzyknął, jak też taki chcę, to już wiedziałam, że będzie wielu osobom podobał. I dobrze. Mnie też się podoba, tylko to 450 oczek. Po połowie już tylko odliczałam, jeszcze kolejna zmiana, jeszcze jedna. Dałam radę:)
      Jestem za z tym Marsem. Może nawet dalej niech ucieka. Jeszcze dalej....

      Usuń
  9. Obydwie dzianiny wyszły przepiękne, czerwień którą wybrałaś jest po prostu zachwycająca. Sytuacja covidowa daje się we znaki na tak wielu polach, wciąż i wciąż. Kiedy czytam Twój opis sytuacji w Malezji mam wrażenie że ludzie nie różnią się aż tak bardzo, a rządzący - nawet szkoda słów. Mimo wszystko potrafisz skupić się na pozytywach i czerpać z tego co dobre. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację pisząc o tym ,że nie rozumy się tak bardzo od siebie z innymi nacjami. Często z moim mężem zastanawiamy się, czy rządzący w Polsce i w Malezji nie pobierali nauk w tych samych szkołach. robią dokładnie to samo. I tak kolejny raz masz rację, szkoda słów.
      Jeśli chodzi o czerwień, to ona jest w odcieniu lekko bordowym. Nie jest czystą czerwienią. Nie mogłam tutaj takiej znaleźć. Ale i tak wydaje mi się, że jest nieźle:))) Dziękuję bardzo:)

      Usuń
  10. Super gifty! Nic tak nie raduje jak takie własnoręcznie robione prezenty "od serca".
    Widzę, że u Ciebie covidowe obostrzenia poszły po bandzie. Plus powrotu do Polandii? Na pewno nie będziesz mieć problemów z zakupem zaplanowanego koloru włóczki. Zawsze to jakiś pozytyw ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, tutaj w Azji szaleją. I to nie tylko w Malezji. I dlatego układam sobie w głowie pozytywy powrotu do Polski (niestety jest mnóstwo minusów). I te włóczkowe mnie ciągną, przyciągają:)))

      Usuń
  11. Mogę tylko za innymi powtórzyć, że prezenty są bombowe, zapewne oboje za każdym razem jak się będą nimi otulać to wspomną Malezję i Wasze wspólne spotkania. 🙂 Szybkiego pakowania i bezpiecznej drogi do domu czyli Polski, pozdrawiam ☺️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z pakowaniem mamy problem. Jednym z obostrzeń jest zakaz wpuszczania do condominiów ludzi w nich nie zamieszkujących. Zarządy domów nie zgadzają się na przeprowadzki. I mimo, że mamy wszystkie papiery potwierdzające, że kończy się nasza misja, praca w Malezji, ich to nie obchodzi. Zakaz to zakaz. I dotyczy to wszystkich. W tym tygodniu wylatują Amerykanie i do tej pory firma przeprowadzkową nie mogła ich spakować. Zobaczymy co się będzie działo, bo przedłużyli nam lockdown do 28 czerwca:)))

      Usuń
  12. Jaki piękny, wyjątkowy szal. Nie rozpoczęłabyś produkcji zarobkowej? Ja bym kupiła bez targowania, chociaż niekoniecznie w tej kolorystyce.
    Życzę Wam łatwego powrotu, i żeby i tu było Wam dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło matko, nie, nie i jeszcze raz nie! Ledwie udało mi się zrobić jeden i jak pomyślę, że "mój ci on " zażyczył sobie jeden i też w innym kolorze, to robi mi nie słabo.
      Dziękuję. Zajrzałąm do Ciebie na bloga i już mi nie podoba. I zostanę tam dłużej....

      Usuń
    2. Nooo. Ostatnio weny nie mam na bloga, bo zdjęcia się nie chcą z telefonu na komputer przemieścić. A ja pisarz średni, muszę mieć wspomaganie wizualne.

      Dobra, jakoś przeżyję brak najpiękniejszego szala na świecie. W końcu "mieć" nie jest tak ważne jak "być".

      Usuń
  13. Zarówno szal jak i chusta ogromnie mi się podobają, taki szal to chyba sama sobie machnę! Superowo! W UK mieli ogłosić 'totalną wolność' 21 czerwca ale teraz coś mówią o przedłużeniu o cztery tygodnie ze względu na nowy wariant. Dla mnie to w zasadzie bez różnicy bo i tak to nic nie zmienia w naszej sytuacji (chodzi głównie o otwarcie nocnych klubów, teatrów i zniesienie limitu osób w miejscach publicznych). My na szczęście już jesteśmy po drugiej dawce szczepionki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oprócz podróżowania to w Malezji brakuje mi jedzenia na zewnątrz. W ciągu tygodnia jemy w domu, ale weekendy zawsze były pełne odkrywania nowych smaków. Malezja, jak większość azjatyckich krajów, to jedzenie i handel. Jedzenie od miesiąca jest zamknięte i jest rozpacz! Oczywiście można zamówić tzw grabfood, ale to nie to samo. Przyglądamy się mocno UK, bo nasze starsze dzieciaki się tam wybierają i będą Ciebie widzieć częściej niż nas:)
      Szal też mi się podoba, tylko jest bardzo mozolny w robieniu. Jednak jest efekt i to się liczy:)))

      Usuń
  14. Współczuję i tułam. Szkoda, że akurat teraz wam wszystko zamknęli. Ale przynajmniej będzie powód, żeby wszystkich poodwiedzać, aby to nadrobić.
    Prezenty imponujące!
    U nas teraz wszystko się otwiera i ludzie szału dostają, tak jakby pandemii nigdy nie było... Pewnie najpóźniej na jesień wszystko się zamknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas taki szał był w kwietniu, tłumy w sklepach , na ulicach, w knajpach. A potem gruchnęło. tylko, że u nas wcześniej niewiele ludzi chorowało, więc się mocno rozsiało.
      Za tulanie dziękuję, od razu mi lepiej:) Praktycznie moja głowa jest już w Polsce:))))

      Usuń
  15. Chusta super, ale ten szalik jest przepiękny!!! Teraz też taki chcę, może sobie wydziergam na zimę?... ^^*~~
    Nie przepraszaj za narzekanie, każdy inaczej przeżywa pandemię i ma inne problemy. I to, że Ty przejmujesz się brakiem wyjazdów czy spotkań z przyjaciółmi nie oznacza, że Twoje problemy są mniej ważne niż osoby, która zachorowała albo straciła bliskich. Nie ma jedynej słusznej skali ważności problemów uniwersalnej dla wszystkich ludzi. Mnie też od kilku miesięcy dobija myśl, że znowu w tym roku nie mamy szans na wyjazd do Japonii, a ostatnio jak poszliśmy do restauracji pierwszy raz od ponad pół roku to czuliśmy się dziwnie...
    Ciekawa jestem, czy po powrocie do Polski będziecie szukać nowej placówki w Azji czy chcecie tutaj zapuścić korzenie? W sumie, ciekawe jak się odnajdziecie w naszej rzeczywistości po takim czasie spędzonym za granicą. *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Dla naszego ministerstwa mój mąż jest za stary. Teraz drzwi są otwarte dla dwudziestolatków. 50 lat to już zad dużo. A najgorzej, że nie bardzo sobie można wybierać kierunek. Szkoda gadać. Ale będziemy próbować, dlaczego nie. i bardzo pasował by nam ten sam azjatycki kierunek. Wsiąka się w ten rejon niesamowicie:) Już tęsknię.

      Usuń
  16. Szal cudowny, bardzo mi sie podoba. Troche zniecheca mnie ta ilosc oczek na drucie. Jestem obecnie na etapie konczenia drugiego kocyka dla baby i mam juz powoli dosc tej mozolnej i troche nudnej dzierganiny.
    Jesli chodzi o zaostrzenia w Malezji, to u nas nie jest lepiej. Obecnie znowu mamy lockdown i znowu musielismy odwolac nasze wakacje, mielismy od piatku byc w cieplejszych terenach. No coz, nie pierwszy to juz raz. Nastepne wakacje mamy zaplanowane pod koniec lipca, moze wtedy uda sie wyrwac. U nas nikt nie czeka na tysieczna liczbe zachorowan, wystarczy pare przypadkow w kilka dni i juz wszystko jest zamkniete. Obecnie mozemy sie poruszac w promieniu 25 km od domu, knajpy i sklepy otwarte z ograniczeniami, ale zero spotkan w domach prywatnych. Kto moze to pracuje z domu.
    Do niedawna mielismy zero przypadkow.
    Jesli chodzi o szczepionki, to cale spoleczenstwo bylo zrelaksowane, no bo przeciez nawet nie mamy covid, to po co sie szczepic. Teraz od dwoch tygodni "wybuchla" znowu epidemia (na dzien dzisiejszy mamy 68 "aktywnych przypadkow"), wiec gromadnie ruszyla ekipa do szczepienia.

    Nie martw sie tym, ze nie mozesz wszystkiego zwiedzic w tym pieknym kraju, ktory opuszczasz za chwile. Bedzie przynajmniej okazja, aby planowac nowe wojaze i przyjechac znowu na wakacje.
    Ciekawa jestem, jakie macie plany po powrocie do Polski.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwujemy sytuację w Australii, bo mamy tam znajomych i wiemy, jak szybko nie u was zamyka. I chyba dobrze, bo jednak liczby u was są takie niskie, a nawet jak pisałaś były zerowe.
      Liczba oczek 480 jest bardzo zniechęcająca. Jak zaczynałam, to nie robiła na mnie wrażenia. Po tygodniu żmudnego dziergania miałam dosyć. i gdyby nie widmo wyjazdu przyjaciół, nie wiem, czy bym tak szybko skończyła. Czy ogóle bym skończyła.
      Po powrocie nie mamy planów wyjazdowych. najpierw zajmiemy się domem. Od dawna nic w nim nie robiliśmy, a poza tym przez cztery lata mieszkała tam siostra z rodziną, więc wymaga naszej wnikliwej uwagi. Może na parę dni gdzieś w Polskę ruszymy:)))) Pozdrawiam gorąco:)

      Usuń
  17. Wiem, że yo zabrzmi banalnie, ale pomysł na szal jest genialny w swojej prostocie. Brawo dla projektanta i dla Ciebie za piękną wersję wykonania. Podziwiam tyle rzędów z tylu oczek, naprawdę można się zniechęcić. Drugi już będzie z górki:D
    Wiesz co, a może będzie tak, że po powrocie jednak dojdziecie do wniosku, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, mam na myśli w ojczystym kraju. Jaki by nie był, Wy będziecie wśród bliskich i na pewno będziecie się mogli tym cieszyć. Pomijając, że Wam dzieci dezereterują.
    I ja też dziękuję za wszystkie piękne opowieści z dalekich krajów, których bym nie "zwiedziła" bez Twojej pomocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi szal jest na razie w fazie wybierania włóczki, kolorów. Chcę, aby był mniej kontrastowy i jeszcze nie wiem w jakich kolorach. Włóczkę muszę już zamówić, bo chcę zacząć robić zaraz po powrocie. Nie mogę czekać na nasz bagaż, bo straszą nas, że ze względu na pandemię może iść do 4 miesięcy. Jakiś koszmar! W mojej głowie trwa teraz logistyczna praca, co wziąć do samolotu, aby wystarczyło na najbliższe miesiące.
      Nie mam problemu z powrotem do Polski, bo ja lubię nasz kraj. Mam problem z sytuacją polityczną. Nie potrafię przejść obojętnie wobec tego co się u nas dzieje. Mocno to przeżywam. Oczywiście dam radę. A może coś się zmieni???
      Pozdrawiam ciepło:)))

      Usuń
  18. Powtórzę się, lecz trudno - szałowy szal, piękna chusta! Brawo za wytrwałość w dzierganiu po długości. Fajne projekty znalazłaś, bo z różnymi kombinacjami kolorystycznymi mogą być efektowne.
    No szkoda wyjeżdżać... Tyle ciekawych relacji z Malezji tu zamieściłaś - DZIĘKI! Piękna przygoda, a właściwie niezwykły kawałek życia! Trochę współodczuwam, bo też zdarzyło mi się za granicą pomieszkiwać.
    Życzę duuuużo zdrowia, siły na pakowanie i bezpiecznego powrotu do kraju!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ten szal daje wiele możliwości kolorystycznych. Ja już myślę o kolorach do mężowego szala. I waham się między szarościami a brązami, ale nieoczywistymi. Ach, zdam się na wybór męża. Choć wiem, co powie : nie znam się na kolorach;)
      Pakowanie zaczęłam, a właściwie selekcję, co. bierzemy, co zostawiamy. Shipment ze względu na wirusa bardzo podrożał i mamy sporą zagwozdkę. ze względu na te ograniczenia w Malezji, sercem i głową już jestem w kraju:)))

      Usuń
  19. Chusta jest przeuroczą w swojej prostocie, bardzo mi się podoba :0) a szal jest bardzo męski ;0) i też szalenie mi się podoba :0)
    Nie smutaj, kończy się rozdział pt. "Malezja", ale zaraz zacznie się nowy, równie ciekawy, poznasz nowych ludzi :0) być może kolejnych przyjaciół :0)
    Pozdrawiam serdecznie :0)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pandemia nie może się skończyć. To przykre. Ale tak sobie myślę, zwłaszcza dziś 1. sierpnia w rocznicę Powstania Warszawskiego, że wiele przeciwności można pokonać. Wymaga to jednak trudu, samozaparcia i ogromnej determinacji.
    Chusta jest piękna.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękny szal ... A chusta brak słów. Dzięki za polecane książki, często korzystam z Twoch podpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hm ...
    Czekam na wieści jak ci się udaje aklimatyzacja

    OdpowiedzUsuń
  23. Prezenty cudne. Kończy się przygoda, ta przygoda - nikt Ci jednak wspomnień nie odbierze. Zostaną. Pojawi się następna, a ta najpiekniejsza to chyba pod wznoszącym się sweterkiem (jak to napisałaś). Sweter mnie się podoba, nawet bardzo. Pozdrawiam i co - no i zagnieżdżaj się w nowym miejscu, wśród nowych ludzi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny szal, ale 400 oczek chyba by mnie wykończyło już na starcie;)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń