Jak wielokrotnie pisałam, jestem wielką fanką projektów Espace Tricot. Bardzo lubię te dwie energetyczne kobiety, które w Kanadzie prowadzą sklep z wełnami, a także prowadzą podcast, który oglądam już od kilku lat. Mam na swoim koncie kilka swetrów zrobionych według projektów Melisy. I tym razem padło na jej projekt. Turtle Dove był na mojej liście do zrobienia od pierwszego zobaczenia. Golf, uwielbiam golfy, luźny krój, to cała ja, lekko obniżona pacha, no i kolor, to wszystko mnie zauroczyło. I tylko brak odpowiedniej wełny oddalał mnie od stania się właścicielką tego projektu.
W poprzednim poście pokazywałam czapkę zrobioną z Northcote cotton. Z tej samej włóczki zrobiłam moją wersję Turtle Dove. Jest miękka, bardzo przyjemna w dotyku. Mam nadzieję, że będzie równie miłą i trwałą w noszeniu. Zobaczymy.
Jedna rzecz w tym swetrze mi się nie podoba. Pod szyją nie leży idealnie, trochę się zbiera, podnosi lekko do góry. Próbowałam trochę się tego pozbyć rzędami skróconymi, ale nie do końca mi wyszło. Stwierdziłam, że ja tego nie widzę jak mam na sobie sweter. Widzą tylko ci, co na mnie patrzą.
Na dwóch ostatnich zdjęciach widać, jak mi się podnosi sweter.
Za radą Honoraty i Marysi zaczęliśmy oglądać Shtisel, serial o ortodoksyjnych Żydach żyjących w Izraelu. Jaki to świetny serial! Opowieść o prostym życiu, bez żadnych fajerwerków, pokazująca zasady rządzące społecznością, ich codzienne problemy, miłość, przyjaźń. Od pierwszego odcinka weszłam całą sobą w tę barwną, spokojną, ciepłą opowieść o rodzinie.
Jeśli chodzi o książki, to przeczytałam "Hardą" Elżbiety Cherezińskiej, a raczej przesłuchałam. Nie jestem wielką fanką tej autorki. Kilka jej książek mnie zmęczyło, mimo, że opowiadały o ciekawych problemach. Jednak styl sposób pisania, chłodny, bez emocji, nie był dla mnie. Za to Harda jest fantastyczna. Opowiada o córce Mieszka I, Świętosławie, jej bracie Bolesławie Chrobrym, o życiu, intrygach, wojnach, miłości, nienawiści. Bardzo dobra, niewymagająca wielkiej uwagi książka. Teraz słucham kolejny tom, czyli "Królestwo".
Kończę również bardzo, bardzo dobrą książkę "Dziewczyna, kobieta, inna" Bernardine Evaristo. Książka ta dostała nagrodę Bookera w 2019 roku. Pokazuje 12 kobiet, młodych, starych, niekoniecznie białych, lesbijek, mających problemy ze swoją płciowością, seksualnością. Opowieści te przeplatają się, łączą, płyną dalej. Pokazują problemy kobiet, ich słabości i siłę, wykluczenie dyskryminację ze względu na kolor skóry, płeć i orientację seksualną. Jestem bardzo blisko końca, a nie chcę jej kończyć.
Tak na koniec pokażę wam kilka zdjęć z ostatniego dwudniowego wyjazdu na głęboką prowincję, gdzie mieścił się nasz resort, zatopiony w dżungli. Otaczała nas cisza, ale nie zwykła cisza, tylko taka niemiejska, pozbawiona hałasu tysięcy przejeżdżających samochodów, buczenia klimatyzatorów, dźwięków otaczających nas w Kuala budów. Wokół nas były tylko dźwięki dżungli, które sa specyficzne, zwłaszcza nocą. Bardzo głośne cykady, które brzmią, jak sprzężenie w radiu, krzyki kłócących się małp, skrzeki ptaków, szum drzew i padającego deszczu i do tego głośne rozmowy chińskich sąsiadów, których nie było widać, ale słychać było rewelacyjnie. i nie było żadnych pająków, węży, a i małpy daleko. Komarów, jak na dżunglę było mało, ze dwa, trzy ukąszenia. To nic.
Jak poprzednio pisałam, możemy poruszać się tylko w ramach stanów, co oznacza, że wszystkie hotele w weekendy są pozajmowane. Pojechaliśmy więc na dwie noce od niedzieli do wtorku. Udało się wynająć ostatni domek, nieduży, posiadający wszystkie ściany szklane. Jedną z nich można było otworzyć na całą szerokość i dawało to poczucie pełnego wtopienia w otoczenie. niesamowite wrażenie. Jestem z siebie bardzo dumna, bo cztery lata temu, nasz nocleg w takim miejscu nie byłby możliwy. Umarłabym ze strachu. Już po 4 latach nie żyję w wiecznym strachu przed wszelkim żywym stworzeniem. Co nie oznacza, że nie mam oczu szeroko otwartych. Mam.
Honorata oznacza to, że może wreszcie pojawi się post o jedzeniu. Na twoje życzenie.
W innych wykonaniach tego swetra widać, że chyba wszystkim podnosi się pod szyją, więc to raczej błąd konstrukcji, a nie Twojego wykonania.
OdpowiedzUsuńChyba właśnie tak jest, że jest to błąd konstrukcyjny. Czytałam komentarze, próbowałam trochę naprawić. Trudno i tak go będę lubić:)))
UsuńO jaaaaaaaa! Tej dżungli zazdraszczam! Bo to takie obcowanie z naturą, jakie mi się marzy - czyli jednak z wygodami ;-) ♥ Bardzo się cieszę, że Wam się udało wyrwać na chwilę choć! ♥
OdpowiedzUsuńA golf aaaaaaaaaaaaaaaa! jaki fantastyczny! Nie zrobię takiego, bo ja nie umiem we wzory, jak się okazuje. Będę kombinować po swojemu, ale zgapione jest, więc kiedyś moooooooże ;-)
Wiesz co, mój mąż namawia mnie na wyprawę do dżungli na noc. Spanie w chacie bez wygód, z pootwieranymi oknami, aby poczuć naturę. Ciągle do tej idei nie dorosłam i już chyba nie dorosnę. To dla mnie za dużo. Dżungla jest ok, ale z nutą wygody i przede wszystkim bezpieczeństwa.
UsuńPrzez wiele lat w przeszłości robiłam tylko wg swojego pomysłu. Teraz zrobiłam się potwornie leniwa, wolę korzystać z czyjejś pracy i nie wyważać otwartych drzwi. Twoje pomysły są super. Po co to zmieniać:)))
Moje pomysły leżą odłogiem, bo nie dość, że remonty, to jeszcze brzoza i dziś było cieplej, więc w końcu odczuwam mimo leków, że tak, Nemesis w natarciu ;-) Jeszcze z tydzień tej udręki...
UsuńW ogóle mam za dużo zajęć pozapracowych ostatnio i jeszcze sobie dołożyłem literaturę fachową na weekend długi, także na druty już czasu nie styka ;-)
Uściski Kochana!
Dzięki, że jeszcze pamietasz o kiedyś tam wypowiedzianej prośbie.Rozumiem, że przed wyjazdem chcecie jak najwięcej wchłonąć w siebie tych niepowtarzalnych widoków, zapachów, odgłosów i smaków. Oczywiście, że wtedy jakaś część strachów musi odejść w zapomnienie.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci w tym swetrze i czapce. Nie wiem czy dzianina wszystkim układa się idealnie, zawsze gdzieś jakieś zmarszczenia wyskoczą, jak nie przed lustrem, to w czasie poruszania się, i to jest normalne... Cieszę się, że serial odpowiada Ci. Ja zaś czytam po twoich relacjach " Na wshód od Arbatu". Niektóre sytuacje są mi bardzo znajome. Ciesz się ciepłem , u nas mokro i nawet ze śniegiem, o taki koniec kwietnia. Pozdrawiam cieplutko.
Oczywiście, że pamiętam. I nawet robię zdjęcia wielu potrawom. Mam problem tylko z ich nazwaniem, ale to opiszę później. Masz rację, że nasze ostatnie miesiąc ce są bardzo intensywne w zapamiętywanie, chłonięcie. Staram się gromadzić jak najwięcej wspomnień. To pozwala później łatwiej odtwarzać w pamięci piękne momenty.
UsuńPrzesyłam mnóstwo ciepła i słońce, deszcz zachowuję dla nas:)))
Wiesz w czym Ci dobrze! Piękna jest ta melanżowa szarość, poza tym bardzo lubię połączenie szarości z bielą. Cieszę się, że również czerpiesz wiele przyjemności z tego serialu, właśnie tak jak piszesz w ten film się wchodzi, w tę opowieść, w tę ich codzienność, w ich sny. Jeśli chodzi o książki zaczęłam Gorzko, gorzko Joanny Bator, rozsmakowuję się w tej lekturze, zapowiada się równie dobrze jak Piaskowa Góra i Purezento. Twoje zdjęcia z prowincji sprawiły, że poczułam się prawie blisko, choć to tak daleko. serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie swojskie, wiejskie klimaty. Nie tylko tutaj, ale również u nas. Jakoś tak mi bliżej do natury, ciszy, niż do wielkomiejskiego życia. Fajnie pomieszkać w metropolii, ale chwilę.
UsuńTen melanżowy kolor złapał mnie za serducho i ciągle się zastanawiam, czy nie dokupić więcej na kolejny sweter, ale dwa i czapka to chyba dość?
Pozdrawiam gorąco:)))
Osobiście z golfami mi nie po drodze ;-) twój jednak prezentuje się uroczo. Chętnie także zerknę na inne projekty wymienionych przez ciebie projektantek. Wypadu poza miasto zazdroszczę, mogłabym spać wszędzie aby tylko gdzieś już wyjechać poza granice zimnej Norwegii. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam golfy. Jak tylko robi się chłodno, w okolicach październila mogę z nich nie wychodzić. Norwegia, była tam w 2010 i było to baardzo zimny lipiec. Byliśmy na Lofotach, przepiękne miejsce, ale nie wychodziłam z bielizny termoaktywnej i ciepłej kurtki. Pozdrawiam bardzo ciepło:)))
UsuńFajny szaraczek, bardzo Ci pasuje. Mam wrażenie że większość konstrukcji z obniżoną linia pachy/rękawa się niestety w ten sposób pod szyją układa i nawet rzędy skrócone nie pomagają.
OdpowiedzUsuńCudna ta dzika dżungla, dla mnie za gorąco i za wilgotno, choć obrazki piękne, dziękuję za nie.
Cherezińskiej Chardą Królową połknęłam zakrywając noce, a przez Odrodzone Królestwo nie dałam rady przebrnąć. Teraz pochłaniam kolejny cykl Joanny Jax którą polecam. Wspomniane przez Ciebie opowiadania o kobietach sobie dopisuje do listy.
Pozdrawiam
Pewnie masz rację, że to problem obniżonej pachy. Robiłam jeszcze jeden sweter o tej konstrukcji, który niedługo pokaże i też mam ten sam problem. Ale to jest również projekt Espace tricot, to może jest to powielany prze projektantkę błąd?
UsuńNie znam Joanny Jax, od czego polecasz zacząć?
Joanna Jax pisze książki obyczajowo-historyczne. Proponuję zacząć od cyklu Zemsta i Przebaczenie tom pierwszy to Narodziny Gniewu, sprawdź czy Ci się spodoba jej sposób snucia opowieści ;)
UsuńPodoba mi się sweter, jego oversajzowa forma, kolor i nawet fala pod szyją:-) Najbardziej podoba mi się Twoja filozofia jego noszenia: na luzie, z dystansem i z uśmiechem:-)
OdpowiedzUsuńTo chyba cała ja, na zewnątrz pełen luz, ale w środku nie jest tak kolorowo. Jednak staram się moim zwariowaniem pokryć moją introwertyczną osobowość.
UsuńFala pod szyją powtórzy się w kolejny swetrze, ale co tam:)))
Chyba każda z nas dziergających dziewczyn ma coś z introwertyczki. Inaczej nie mogłybyśmy godzinami przekładać tych tysięcy oczek z jednego drutu na drugi😀
UsuńCudny udzierg, mimo tego niewielkiego błędu w konstrukcji. Świetnie w nim wyglądasz. Krajobrazy rewelacyjne, zazdroszczę bo moje spotkania z naturą ograniczają się ostatnio do doniczek na balonie... pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz balkon. Ile bym dała, żeby w lockdownie mieć balkon. A tak mogłam tylko wyglądać przez okno uchylone na 10 cm (mieszkam na 26 piętrze, więc więcej nie można) i przyglądać się mojemu sąsiadowi, staremu Chińczykowi, który takowy balkon posiada. Piszę z rozrzewnieniem, bo u nas szykuje się kolejne zamknięcie. I jestem tym mocno zdegustowana. Są to moje ostanie tygodnie tutaj i nie chcę ich spędzić w mieszkaniu.
UsuńPozdrawiam gorąco:)))
Dla mnie bomba - kolorem i fasonem. U mnie też tak zawsze się zwija, ale nie wadzi mi to. Nawet nie zwróciłabym uwagi, gdyby inni o takich detalach nie wspominali :)
OdpowiedzUsuńDziękuję dla mnie też! Tak sobie oglądam projekty swetrów, zwłaszcza z małymi otworami na głowę i wszystkie tak mają. Kiedy dekolt jest większy, nie ma tego problemu. Masz rację, lepiej nie wspominać o takich detalach, to inni będą się tylko zachwycać:)))
OdpowiedzUsuńHa ha dopiero teraz czytam - odrabiam zaległości. Sweter świetny, nawet z tym podnoszeniem. A ten dżunglowy hotel to dopiero piękny. Bajka. Zawsze po czytaniu twojego bloga, zakupuję nowe książki - nie inaczej będzie teraz - pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzy moj komentarz wciło? Jeśli tak to się powtórzę - sweter bomba nawet z tym podnoszeniem. W moim stylu, prosty, nie za wymyślny ale świetna konstrukcja. Dżunglowy hotel to poprostu niesamowite miejsce, może kiedyś odwiedzę. Wiesz, że za każdym razem gdy czytamtwojego bloga, to kupuję książkę/-ki. Tym razem to samo. Włśnie załadowałam 'Dziewczyna, kobieta, inna'. Zaczęłam Amma - wow, mieszkałam w łondynie i te wszystkie odnośniki do miejsc - wciąga. Dzięki za polecajkę.
OdpowiedzUsuńPrzed chwila przeczytałam, że w Malezji wraca lockdown i pomyślałam o tobie. A sweter jak rozumiem już z myślą o powrocie. Nie wygląda na bawełnę, mimo że w nazwie ma cotton. Sprawdziłam, że jest w tej włóczce i trochę wełny. Przyda się. Jest 30 maja a u mnie dziś w ogródku padał grad.
OdpowiedzUsuńPiękny sweter. No i piękna Kobieta.
OdpowiedzUsuń