Daniel Odija to słupski pisarz, więc prawie znajomy. Jego poprzednia książka "Tartak", była w finale nagrody Nike . Tamtej nie czytałam, za to ta wciągnęła mnie od pierwszej linijki. Opowiada o pisarzu Adamie, który po rozstaniu z żoną wraca do rodzinnej wioski. Powrót przywołuje wspomnienia o ludziach których już nie ma wśród żywych, rodzicach i bracie, o sąsiadach i ich poplątanych losach. Bardzo, bardzo spodobała mi się narracja, spokojna, oddająca nastrój prowincji. momentami bardzo przypominała mi "Traktat o łuskaniu fasoli". Uwielbiam książki bez szybkiej akcji, z wieloma przemyśleniami. Chociaż, nie powiem, że nie przepadam za kryminałami, thrillerami.
Robię na drutach od dawna, czytam odkąd pamiętam, oglądam filmy od dość dawna ( uwielbiałam biegać do kina na coniedzielne Poranki), biegam od niedawna, (dzięki mojej przyjaciółce). Prawie wszystko robię od dawna! Straszne, ale jak ja to wszystko lubię robić!
wtorek, 29 października 2013
Czytam i biegam
Daniel Odija to słupski pisarz, więc prawie znajomy. Jego poprzednia książka "Tartak", była w finale nagrody Nike . Tamtej nie czytałam, za to ta wciągnęła mnie od pierwszej linijki. Opowiada o pisarzu Adamie, który po rozstaniu z żoną wraca do rodzinnej wioski. Powrót przywołuje wspomnienia o ludziach których już nie ma wśród żywych, rodzicach i bracie, o sąsiadach i ich poplątanych losach. Bardzo, bardzo spodobała mi się narracja, spokojna, oddająca nastrój prowincji. momentami bardzo przypominała mi "Traktat o łuskaniu fasoli". Uwielbiam książki bez szybkiej akcji, z wieloma przemyśleniami. Chociaż, nie powiem, że nie przepadam za kryminałami, thrillerami.
poniedziałek, 28 października 2013
Zaczynam
Jestem bardzo ciekawa co wyjdzie z tego mojego pisania. Leniwa jestem okrutnie i nie jestem pewna , czy aby wytrzymam w pisaniu, publikowaniu i jeszcze wielu innych cudach. Nie mówiąc ,że muszę najpierw opanować umiejętność poruszania się po blogu. A co tam!
Ta mina w całości pokazuje jaka jestem. Zrobić mi porządne zdjęcie graniczy z cudem. Ale to rodzinne. Mój starszy syn też tak ma. Tę sukienkę zrobiłam rok temu,ale zdjęcie jest świeże z wczoraj. Zrobiłam ją niestety z akrylu Kotka. Bardzo podobał mi się jego kolor. I tyle. Całe szczęście, że dobrze się pierze i nosi, a może w odwrotnej kolejności. Jedna z koleżanek w pracy stwierdziła, że taka Łowiczanka jestem, a inna, przyjaciółka, zresztą, że taka osa ze mnie. I bądź tu twórcza!
To ja. Cała ja. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)