Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chusta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chusta. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 lipca 2016

New Beginnings

Ale tytuł!
Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach.
Chciałam Wam wszystkim podziękować za słowa wsparcia, które były dla mnie bardzo ważne. Kiedy odchodzi ktoś bliski, a Barnaba był naszym trzecim synem w domu, żadne słowa nie zdejmą z barków ciężaru smutku. Mimo to, świadomość, że ktoś ten smutek rozumie, trochę ułatwia przejście przez te nagłe zdarzenia. Nie jestem w stanie podziękować Wam każdej z osobna. Nie mam siły. Ale dziękuję Wam, że jesteście.


             Dwa miesiące temu wydziergałam szal dla przyjaciółki, Eweliny. Miała urodziny i wszystkie dziewiarki wiedzą, że najlepszym prezentem jest, nie bieganie po Galerii w poszukiwaniu czegoś ładnego i niedrogiego, a wyciągnięcie z zapasów za kanapowych włóczki( o przepraszam, sprucie kolejnego nienoszonego swetra) i dzierganie.
Kiedyś u Justyny Karo, kupiłam śliczną wełnę, mieszaninę różnych odcieni pomarańczu i szarości, poprzetykane srebrną nitkę. Wydziergałam sweter, który trochę nosiłam, ale nie za wiele. Poszedł więc do sprucia i zaczął nowe życie.
Długie dni spędziłam przeczesując Raverly w poszukiwaniu odpowiedniego wzoru. Nic nie pasowało do tej włóczki. I wcale nie jestem przekonana tak do końca, że wybór New Beginnings Boo Knits, jest tym właściwym. Ale nie ma co narzekać, chusta wydziergana i wręczona nowej właścicielce. 
Nie mam pojęcia ile zużyłam wełny, bo nie zważyłam chusty(bardzo się spieszyłam, termin gonił), mniej więcej 500, 600 metrów i chyba dziergałam na czwórkach.










Zdjęć na ludziu nie ma, bo fotograf był poza domem, a ja kończyłam w ostatnie chwili, wciągałam nitki podczas schnięcia chusty. muszą wystarczyć te co są.

W środę pojechaliśmy ze Zbyszkiem do Wrocławia po Marzenę i Mateusza. Już za kilka dni będziemy uczestniczyć w ich szczęściu, w ich wielkim dniu. Trzeba było przywieźć tony bagażu. A korzystając z okazji postanowiliśmy zwiedzić Jelenią Górę i Cieplice. Byłam tam podczas studiów, czyli baaardzo dawno, a Zbyszek wcale nie był w tych rejonach. Jesteśmy zachwyceni!!!





Cieplice








Polska jest piękna!!!!

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Ale ten czas leci...

Dzisiaj w pracy, podczas jednej z licznych( licznych, bo poniedziałek to dzień, w którym otwieram i zamykam szkołę, bo mam tyle lekcji) przerw przeglądałam moją pocztę i zauważyłam maila od Hani Maciejewskiej, że po raz kolejny dziękuje nam za testowanie i że właśnie opublikowała wzór Olilia. Bardzo się zdziwiłam, bo jak może publikować coś, co ja noszę i noszę i co według mnie już było dawno opublikowane. Niestety starsze panie, to znaczy w moim wieku , mają problemy z pamięcią i już ciężko kojarzą fakty, a co niektórzy w mojej rodzinie mogą powiedzieć coś jeszcze o kiepskim słuchu.
Ale żeby nie było, zajrzałam do iPhoto, do mojego programu fotograficznego i odnalazłam zdjęcia, które jakiś czas temu zrobił był Pan Mąż Własny.
Ponieważ czasu minęło już tyle, to za diabła nie pamiętam ile zużyłam włóczki i to jakiej. Musiałam przegrzebać komputerowe archiwum, historię zamówień w sklepie MagicLoop i tak: Ficolana Arwettta classic hand dyed 513(farb.30764) i Ficolana Arwettta classic 193. Ale ilości nie pamiętam! W moim dziewiarskim kajeciku, gdzie zapisuję, lub bardziej, staram się robić notatki z dziergania, w miejscu opisu chusty widnieją dziwne znaczki, które nie pozwalają odtworzyć procesu twórczego ani ilości zużytej włóczki.
Chustę dziergało się szybko i bez problemu, bo Hani projekty, jak to wszyscy o tym wiedzą, są bardzo dobrze rozpisane. Dzierganie jej to była jedna wielka przyjemność. 
Zawsze jak kończę testowe dzierganie mówię sobie dość. Wystarczy. teraz będę dziergać coś co ja sobie wybiorę sama. I co? I czasami mi się to udaje. Czasami. Teraz również dziergam test, ale tym razem będzie dla mojej siostry. Trochę jestem rozczarowana kolorem włóczki. Na stronie sklepu miała lekko inny odcień. Będę musiała ja podrasować jakimś smaczkiem. Ale o tym dowiecie się pewnie za jakieś parę miesięcy, kiedy ów test będzie można pokazać. 










Rok temu wydziergałam Magnolię Małgosi Sochy i tylko rok później stworzyłam komplet. I mam jeszcze rękawiczki magnoliowe. 

Sweter Cold Breath skończyłam,zblokowałam, nie schowałam nitek, bo pogoda byle jaka i nie ma jak zdjęć zrobić. Sam sweter wyszedł super i w weekend, kiedy pojawi się fotograf i będzie trochę bardziej sprzyjająca aura, postaramy się uwiecznić to dzieło podczas kolejnej błyskawicznej sesji zdjęciowej. Pozdrawiam was z lekko oblodzonej Ustki, ale miło i z uśmiechem:)

niedziela, 20 grudnia 2015

Słoneczna Ishbel

Święta tuż, tuż. Niesamowite, że po raz kolejny zostałam przez nie zaskoczona. Fakt faktem, że cudna, wiosenna pogoda za oknem, niczym nie przypomina zimowej, świątecznej aury. Świadomość zbliżających się świąt wywołał natłok dziewiarskich prezentów. Dziergałam je już od dłuższego czasu. Nie pokazywałam ich, bo mój fotograf trochę się zbiesił, nie był chętny do współpracy. Poza tym, cały tydzień jest poza domem i przyjeżdża tylko na weekend. Nie zawsze też sprzyjała pogoda i szybko kończące się światło dzienne.
Dziś został przymuszony do wykonania zdjęć wszystkich moich dotychczasowych wytworów. Jest ich sporo. Zacznę od prezentu dla mojej mamy.
Z żółtej, zakupionej jakiś czas temu alpaki Dropsa wydziergałam powiększoną Ishbel. Wzór już kiedyś wykorzystałam i bardzo mi się podoba. Zaczęłam dziergać na czwórkach, ale po wydzierganiu mniej więcej 1/3, sprułam, bo wydawała mi się za bardzo zbita, za gęsta. Wzięłam druty 4,5 i wyszła taka jaką chciałam, ciepła i zarazem delikatna. Zużyłam prawie 4 motki z moich zapasów.  Chciałam, aby chusta wyszła duża, żeby mama mogła się nią otulić. I taka wyszła.









Chustę mogę pokazać, bo nie ma szans, żeby mama ją zobaczyła.
Jutro postaram się pokazać kolejne moje dzieło.

piątek, 17 lipca 2015

Paletton

Lato w pełni.
Rano przed ósmą pobudka, dziesięć, czasem więcej kilometrów w lesie, szybkie zakupy i PLAŻA do 17, czasami 18-tej. Potem obiad, ogród, jakieś przetwory. Tak wygląda mój letni wakacyjny dzień. Najlepszymi i najprzyjemniejszymi punktami rozkładu dnia jest oczywiście bieganie i plażowanie.  Na plaży opatulona filtrami, pod parasolem, na foteliku z książką na kolanach i z drutami w ręku, słuchając raz szumu raz huku fal.

Tu akurat nie na foteliku, bo wiało okrutnie i nie można było za bardzo wychylać się z nad parawanu. Niska temperatura i wiatr mojej rodzinie nie przeszkadza naszej rodzinie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - jesteśmy maniakami plażowymi. Uwielbiam to! 
Środa jakoś tak szybko minęła, że nie zdążyłam wstawić zdjęcia i krótkiej notki książkowo-robótkowej.
Plażowa aranżacja. Kapelusz, koc, okulary Marzeny a czytnik i robótka moja. Czytam "Szczygła"Tartt Donna. Jestem zachwycona. Theo Decker wraz z matką chroni się przed deszczem w muzeum. W wyniku zamachu terrorystycznego ginie mama Theo. Cudem ocalały chłopiec wynosi z muzeum bezcenny obraz przedstawiający małego szczygła. Obraz ten towarzyszy chłopcu przez wiele lat i ma olbrzymi wpływ na jego życie. To jest książka dla mnie, "cegła", przegadana, pełna barwnych opisów. Cudna!
Jeśli chodzi o szarą robótkę, to jest to cardigan Schnee Suvi Sumola. 

Ale ja nie o tym.
Głównym tematem tego posta jest Paletton. Hania Maciejewska zaproponowała mi testowanie chusty. Ponieważ byłam na etapie problemów z Aislingiem, zgodziłam się. W Magic Loopie zakupiłam Arwettę Classic w trzech kolorach i wzięłam się do roboty. Czytanie bez zrozumienia doprowadziło do dwukrotnego prucia. Zanim się zorientowałam, że ażur jest dwustronny, to zrobiłam ponad 1/3. Pierwsze powtórzenie ażuru zagotowało mnie. Byłam przerażona. Ale chwila skupienia, przemyślenia wzoru i potem poszło już gładko i przyjemnie. Projekt daje duże możliwości kolorystyczne i rozmiarowe. Początkowo chciałam wydziergać dużą chustę, aby można się było nią otulać. Jednak pozostałam przy rozmiarze zaproponowanym przez Hanię i dobrze. Jest akuratna, przytulna i bardzo mi się podoba kombinacja kolorów, wzorów, pasków. Wszystko jest takie jak trzeba. Bardzo, bardzo mi się podoba. 
Zdjęcia z modelką Marzeną robił Mateusz.







Piękna, prawda! I modelka i chusta!

niedziela, 12 lipca 2015

Wreszcie, nareszcie, w końcu …...

Skończyłam!!!!!!!!!!

           Nie wiem, czy ją lubię. Jeszcze nie wiem. Niestety przez tę brakującą włóczkę nie spełnia do końca wyobrażenia o moim wykonaniu tego projektu. Zostały mi resztki, niewielkie. Raczej by mi zabrakło na całość. I tak przy drugim podejściu do borderu wzięłam cieńsze druty, ale i tak mój lęk przed ponownym pruciem i rzuceniem robótki w kąt przeważył i dodałam Jilly Shy, która "niewiele się różni od delikatnej farbowanki Marzeny.
         
           Nie miałam serca do zdjęć, więc Marzena jest główną bohaterką pobliskich łąk. A Mateusz potrafił pokazać piękno nie tylko Marzeny.










Teraz z radością i spokojnym sercem mogę zająć się cieplejszym kardiganem, na obecnie bardzo "ciepłe"letnie wieczory.