Malezja jest bardzo ciekawym krajem. Jest niesamowitą mieszanką kulturową i religijną. Oczywiście około 60% mieszkańców to Malajowie, 25% to Chińczycy, ok. 8% to Hindusi, resztę stanowią plemiona, które zamieszkują północne Borneo. Taka mieszanka ludzi jest bardzo widoczna na ulicy. Obok siebie idą kobiety w hijabach, (niektóre w tradycyjnych długich strojach, niekiedy dziewczyny w dżinsach, świetnie ubrane, w chustach na głowie), Chinki w topach niewiele zakrywających, w miniówkach, lub krótkich spodenkach, a także Hinduski w przepięknie kolorowych strojach. Różnorodność wyraża się również w przeogromnej ilości świąt, które co chwila obchodzimy. Nie jesteśmy z mężem w stanie nadążyć za wieloma.
Oczywiście są ważne, Ramadan i następująca po nich Hari Raya, czyli Święto Przerwania Postu ( ichnie święto dziękczynienia), chiński Nowy Rok , hinduski Dipavali. Między nimi są kolejne, w każdym miesiącu zawsze jakieś jest, a nawet dwa różne. Wiąże się to dla miejscowych z dniami wolnymi. Wszędzie w sklepach, w domach, apartamentowcach jest mnóstwo dekoracji, obrazów z wysypanego piasku i ryżu.
I właśnie teraz skończyło się święto hinduskie Dipavali. Święto symbolizuje zwycięstwo Ramy nad demonem, który porwał żonę Ramy. Jest to święto światła, zwycięstwo dobra nad złem, Zwycięstwo światła nad ciemnością.
W tym roku dobrzy znajomy męża, Hindus zaprosił nas do swojego brata na obchody tego święta. Byliśmy bardzo podekscytowani i ciekawi tego wydarzenia. Było o tyle interesujące, że rodzina jest bardzo liczna, trzynaścioro rodzeństwa ze swoimi dziećmi i wnukami. Trzy pokolenia plus przyjaciele i znajomi, niezły tłum. Goście schodzą się wieczorem. Jedni są wcześniej, inni przychodzą później. Ubranie nie ma znaczenia. Określone było jako casual, czyli codzienne. My jednak uznaliśmy, że na święto w gości nie wypada ubrać się byle jak. No i się okazało, że trochę się wystroiliśmy. Trudno. Okazaliśmy szacunek. Na wstępie padło zapytanie o drinki. Było wszystko.
Jedzenie prawie w całości wegetariańskie, przepyszne!!! Jak ktoś lubi hinduskie, ostre potrawy, to mógł czuć się jak w niebie. Kto był głodny, szedł do jadalni, gdzie na stole w dużych misach stało jedzenie. Jeśli nie siadał na kanapie, przy stole, na podłodze i rozmawiał. Z czasem drinki stawały się coraz mocniejsze, rozmowy coraz głośniejsze. Nikt się nie kłócił. Było mnóstwo śmiechu, radości, uścisków. Ciężko było się wyrwać. Niesamowici ludzie. Byłam tak zaciekawiona, że zapomniałam o robieniu zdjęć. Udało mi się tylko kilka, przed wyjściem zrobić.
I tak całkiem płynnie wróciłam do czasu bieżącego.
Jest 31 grudnia, czas podsumowań, których nie lubię robić. Zresztą robótkowo ciężko jest mi zestawić moje dokonania. Dziergałam dużo. Większość moich prac poszła do ludzi, jako prezenty. I niestety nie mam wielu zdjęć, bo fotograf wraca jak jest ciemno ( u nas dzień trwa 12 godzin, więc słonce wstaje o 7 i zachodzi o 19-tej przez cały rok), a w weekend ciężko wyskoczyć gdzieś z wełną i porobić zdjęcia w upale i pełnym słońcu. Cieszę się, że moje prace budzą wielką radość. Ludzie są zadziwieni, że można coś robić własnymi rękami, a nie iść do sklepu i kupić. Więc robię. Początkowo robiłam z bawełny, jedwabiu. Ostatnio przerzuciłam się na wełnę, bo robię prezenty dziewczynom wracającym do Europy lub moim polskim przyjaciółkom w Polsce, które mnie tu odwiedzają.
Pokażę tylko kilka zdjęć, które obrazują moje niektóre wełniane wyroby.
To są mitenki dla przyjaciółki Asi. Nie jestem w stanie oddać prawdziwego, żywego koloru wełny. Wełna to Fame trend od Marks @ Kattens, którą Asia zakupiła (cały kilogram) w lumpeksie za grosze.
Z tej samej wełny powstał szal Terrain Janiny Kallio, który robiłam na drutach 4. I na tych zdjęciach kolory są już takie jak trzeba. Prosty, podróżny, samolotowo-samochodowy wzór.
Do kompletu powstała jeszcze czapka. Nie jest łatwo zrobić sobie samej zdjęcia czapki. Ale macie pogląd jak wygląda. Mitenki i czapka wzór własny.
Z tej samej włóczki powstał kolejny szal - strzałka, również prezent, który nie doczekał się zdjęć. Kończyłam go jak przyjaciele byli u nas i do ostatniej chwili, do ich wylotu chowałam nitki i blokowałam i zapomniałam o dokumentacji. Trudno. Bardzo się cieszę z tego prezentu, bo trafił w dobre ręce.
To na koniec pokażę jeszcze jeden prezent. Strzałka według wzoru Celadon, zrobiona z resztek fingeringowych włóczek robiona drutach 4.
Trafił w brytyjskie ręce. Sue za parę dni wraca do domu i myślę, że jej się przyda. Na pewno się przyda.
Na koniec wspomnę jeszcze o książkach. W tym roku przeczytałam, wysłuchałam 62 książki. całkiem nieźle. Najlepiej wspominam:
1. "Kieślowski" Katarzyny Surmiak-Domańskiej - rewelacyjna biografia, mimo wielu szczegółów czyta się szybko i nie można się od niej oderwać.
2. "Nela i Artur.Koncert intymny Rubinsteinów" Uli Ryciak - uwiodła mnie opowieść głównie o Neli, która poświęciła całe życie, całą siebie, dla wybitnego pianistyArtura, który na koniec zostawił ją dla młodziutkiej dziewczyny. Świetna!!!
3. "Ślepnąc od świateł" Jakuba Żulczyka - jeśli taka jest polska rzeczywistość, to jestem przerażona. Bardzo dobra książka.
4. "Głębia " Henninga Mankela - co by nie napisał, to ja to wielbię.
5."Władysław Bartoszewski. Wywiad rzeka" Michała Komara i Władysława Bartoszewskiego - zawsze miałam słabość do otwartości, do szerokiego spojrzenia na świat i ludzi p. Bartoszewskiego, a do tego jak dowiedziałam się, jak ciężkie miał życie, a mimo to został pogodnym, pełnym radości życia człowiekiem, to mój podziw urósł jeszcze bardziej.
6. "Co nam zostało" Zeruyi Shalev - ta pisarka potrafi niesamowicie odtworzyć kobiecą duszę. Czego bym jej nie przeczytała, jest świetne.
7. "Dwie siostry" Asne Seierstad - opowieść o dwóch somalijskich siostrach, które mieszkają z rodzicami w Norwegii. Opuszczają swoją rodzinę, jadą do Syrii, wychodzą za mąż za bojowników ISIS. Świetna książka o tym jak to się zaczęło, o rozpaczliwie próbujących je wyciągnąć z Syrii, rodzicah, o ich życiu, poglądach. Straszna i bardzo dobra książka.
8. "Rdza " Jakuba Małeckiego - jak zwykle niesamowity klimat, powolność, codzienność, normalność. Super!!!
9. "Wanda. O sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" Anny Kamińskiej - moja młodość wiązała się z jej największymi sukcesami. Śledziłam doniesienia o jej i pozostałych polskich himalaistów wyczynach. Ta książka pokazała kobietę bardzo mocną, skupioną na celu, wiedzącą czego chce.
10. "Ogar piekielny ściga mnie. Zamach na Martina Luthera Kinga i wielka obława na jego zabójcę
Hamptona Sidesa - świetna!!!
11. Cała trylogia "Sejf" Sekielskiego. Jeśli w tym jest choć część prawdy, to nasza sytuacja polityczna nie jest zbyt wesoła.
12."Dymna" Elżbiety Baniewicz - opowieść o pięknym człowieku. I tyle. Rewelacja!
Ten ro był bardzo dobry książkowo. Opisałam tylko te najlepsze moim zdaniem, choć pozostałe też były dobre. Najlepiej mi idzie czytanie na lotniskach, w samolocie, w samochodzie. Dobrze, że dużo podróżujemy.
Czas kończyć. Nigdy nie robię postanowień noworocznych, bo mój słaby charakter nie pozwala mi ich dotrzymać. Zrobię jeden wyjątek na jedno, jedyne postanowienie. Będę częściej pisać.
Hahaha.... ciekawe, bardzo ciekawe co z tego wyjdzie.
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!
Moje postanowienie to komentować więcej. Bardzo lubię czytać Twojego bloga, a już zwłaszcza od kiedy pojawiły się egzotyczne podróże, a bardzo rzadko komentuję. To nie jest lenistwo, raczej jakieś śmieszne uczucie, że głupio napisać coś oklepanego.
OdpowiedzUsuńŚwiętowanie Dipavali z Hinduską rodziną brzmi fantastycznie. Gdybym kiedyś zaczęła podróżować, to definitywnie tak blisko ludzi, jak Wy.
Podziwiam też szczodrość robótkową. Na pewno powracający do zimniejszych klimatów będą bardzo wdzięczni :).
Jeśli chodzi o komentowanie, to mam podobne zdanie. Często się zastanawiam, czy cokolwiek napisać, bo nie chcę , aby zabrzmiało banalnie. Chyba jednak nie o to chodzi, aby pisać same głębokie przemyślenia. Staram się częściej komentować, bo wiem, że piszący tego potrzebują.
UsuńCieszę się, że lubisz moje wpisy z pobytu tutaj. Dzieje się tyle ciekawych zdarzeń, że trzeba by mnóstwa czasu, żeby o wszystkim napisać. Poza tym nie chcę was zanudzić moim codziennym życiem.
Pozdrawiam ciepło ale bez słońca:)))
Dzieki za malezyjskie relacje. Ksiazkowo i robotkowo tez ten rok byl dla Ciebie ciekawy. Powodzenia w 2019 zycze. Pozdrawiam, Jagoda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również i życzę wszystkiego najlepszego:)))
UsuńDla mnie też Twój blog jest fantastyczny. Wyruszyłaś w rejony świata, o których nie miałam pojęcia. Dzięki Twoim relacjom, przynajmniej otworzyłam szerzej oczy. Lubię taż Twoje rekomendacje lekturowe. Twój blog stał się z dziewiarskiego tak wszechstronny, że trudno go teraz zakwalifikować ale nie ucierpiał z tego powodu a wręcz odwrotnie. Życzę dużo dobrego w nadchodzącym roku i proszę o częstsze wpisy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maria
Ale mi miło! Bardzo! Właściwie już dawno chciałam zakończyć pisanie, ale ponieważ nie chce mi się pisać osobno do każdego z przyjaciół, to dalej utrzymuję słaby jeśli chodzi o częstotliwość blog. Tym bardziej jestem bardzo zadowolona, wręcz szczęśliwa, że tobie się podoba. Dziękuję bardzo.
UsuńPozdrawiam sylwestrowo. U mnie za oknem już słyszę, zaczyna się impreza przy wieżach Petronas. Pewnie się zaraz wybierzemy posłuchać i podejrzeć jak inni się bawią.
Wszystkiego najlepszego:)))
I znów fajnie było czytać o tym krańcu świata. Pisz częściej, pisz.
OdpowiedzUsuńSpróbuję, choć nie jestem w stanie obiecać.
UsuńPozdrawiam ciepło:)))
Cudowne przeżycia, śliczne zdjęcia i fantastyczne robótki Dziękuję za życzenia. Do Siego Roku 🎄🎄🎉🎉🎄🎄🎉🎉
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego!!!!
UsuńŻyczę Tobie i sobie żebyś tego postanowienia dotrzymała:))Szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńHahaha, oby mi się udało:)))
UsuńJak dobrze się zaczął dla mnie ten Nowy rok, bo w kilka minut po przysłowiowym szampanie znalazłam Twój post. Czyż to nie jest dobry znak? Mnie najbardziej ucieszyło Twoje postanowienie, bo wzbogacasz moją wiedzę o tym kraju i obyczajach.Życzę optymizmu, zawsze życzliwych ludzi dookoła, pomysłow i czasu na ich realizację. Bądż szczęsliwą.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że pomogłam w dobrym otwarciu Nowego Roku. A życzenia są fantastyczne i mam nadzieję, że się spełnią:)))
UsuńNowy Rok powitał nas słonecznie , więc pozdrawiam ciepło i słonecznie:)))
Niesamowicie ciekawe musi być zetknięcie z tyloma kulturami na raz. Zwłaszcza dla człowieka z takiego jednorodnego grajdołka, jak nasz kraj (a na dodatek tak nieprzyjaznego dla wszelkich odmienności, że te odmienności kryją się po kątach). Bardzo się cieszę, że mogę o tym poczytać - bo to spojrzenie z perspektywy tymczasowego, ale jednak mieszkańca :)
OdpowiedzUsuńA dziergasz piękne rzeczy, chciałoby się ich widzieć więcej. Problemy ze zdjęciami jak widać są w każdym klimacie, chociaż nieco inne.
Ja ostatnio robię trochę zdjęć wieszakowych i 'na plaskacza' - nie ma innego wyjścia, jeśli brakuje dnia i światła. Ma to z kolei tę zaletę, że jest więcej czasu i łatwiej można dopracować sesję, ułożyć stylizację, zaimprowizować jakieś doświetlenie nawet przy braku profi-sprzętu. Wiadomo, że zdjęcia na człowieku pokazują udzierg najlepiej, ale jak się nie ma możliwości, to trzeba wyciągnąć z zastanych warunków ile się da :)
Bardzo się cieszę, że akurat w tym rejonie świata mieszkamy. Jest tak różny od naszej europejskiej perspektywy. I to jest ciekawe. Bardzo interesująca jest nasza reakcja na te różnice. Nie zawsze jest łatwo akceptować pewne zachowania. No, ale jesteśmy tylko gośćmi.
UsuńJeśli chodzi o zdjęcia, to w pełni się z tobą zgadzam. Choć ze smutkiem muszę przyznać, że nie jestem mistrzynią stylizacji zdjęć. No cóż. Życie.
Pozdrawiam deszczowo. Od 17-tej z małymi przerwami pada, ale jest ciepło:)))
Ej, jednak robisz noworoczne postanowienia😝. Komplet suuuuper. Idę wyguglać tę chustę.
OdpowiedzUsuńTu mnie masz!!! Chociaż patrząc na ilość moich zeszłorocznych wpisów, to raczej nie mam szans na spełnienie mojego postanowienia:)))
UsuńAch, jakie ciekawe są Twoje opowieści z Malezji! Dla tzw. tubylców te wspaniałe dekoracje świąteczne to pewnie norma, ale dla mnie - zapierają dech. Dobrze, że o nich piszesz i pokazujesz, sama z siebie bym sobie tego nie poszukała w internecie.
OdpowiedzUsuńKiedy czytam o hinduskim przyjęciu, żałuję, że u nas ludzie nie mają takich dużych rodzin (i domów do organizowania wielkich spotkań). Ależ musiało być ciekawie w tak licznym gronie!
Piękne rzeczy wydziergałaś. Ostatnia chusta wyjątkowo mi się podoba. Ciekawa jestem, jakie włóczki są najbardziej popularne w Malezji, to znaczy jakie włókna, bo faktycznie wełna może nie być pierwsza w tych warunkach klimatycznych.
A z listy lektur już wybrałam sobie kilka i odnotowuję do przeczytania. Dziękuję, takie listy to bardzo często świetna inspiracja, jak nie wiadomo, co by tu sobie poczytać, bo opisy wydawców i sprzedawców często są często komercyjne i nie mam do nich zaufania, już nie jeden raz się zawiodłam, a od ludzi, którzy przeczytali - to co innego :)
Rozmach dekoracji w Kuala jest niesamowity. Święta i Nowy Rok za nami, właśnie rozbierają w sklepach zdobienia i zaczyna się nowe szaleństwo chiński Nowy Rok, który rozpoczyna się 5 lutego i będzie to rok świni. I tu się będzie działo, bo duży procent ludności w Malezji jest pochodzenia chińskiego.
Usuńw Malezji najpopularniejsze spośród włóczek jest bawełna i akryl (niestety). Niestety, nie ma zbyt wielu sklepów z wełną. Jest jeden, dość duży Spotlight. Jest to australijski sklep z wystrojem wnętrz i z olbrzymim handcraftowym działem. Można znaleźć wełnę, moher, bawełnę i akryl. Jakość nie powala, ale można coś sobie wybrać. Znalazłam również sklepy internetowe i nawet poczyniłam niewielkie zakupy u dziewczyn z Indonezji i Singapuru. zajmują się ręcznym farbowaniem dobrej jakości wełen. Jest to jakaś opcja.
jeśli chodzi o książki, to też lubię wszelkie zestawienia, które pozwalają odnaleźć ciekawe książki wsród czytelników, a nie wydawców, jak napisałaś. Cieszę się, że coś co podsunęłam.
Pozdrawiam ciepło i słonecznie:)))
Najlepiej poznaje się kraj przebywając z miejscowymi- zazdroszczę Ci takiej możliwości iidziecie, że przez twoje posty mogę zajrzeć tam, jak przez dziurkę do klucza.
OdpowiedzUsuńPiękne udziergi popełniłaś, obdarowani nas pewno są uszczęśliwieni.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Masz rację,że najlepiej poznaje sie kraj poprzez kontakty z mieszkańcami. nie zawsze jest to możliwe, ale kiedy możemyto korzystamy z takiej mozliwości.
UsuńCo do jednej obdarowanej, to mam mieszane odczucia. I najgorsze, że to jest Polka. Trochę mnie zabolała reakcja na podarunek. No cóż, muszę się bardziej zastanawiać, komu robię ręczne prezenty.
Pozdrawiam:)))
Oj długo kazałaś czekać.warto było czekać żeby poczytać co tam u Was. Powzdychalam do cudnych udziergów,zaciekawilam się jedną z książek, którą zamierzam przeczytać. Odbyłam kolejną wirtualną podróż.. I czekam już na następną. Dziękuję za "odwiedziny" w święta i życzę jeszcze raz samych szczęśliwości w tym Nowym roku.
OdpowiedzUsuńOj tam, długo. Nie przesadzaj. Staram się jak mogę.....
UsuńSzczęśliwego!!!