Niedziela. Bardzo słoneczna i ciepła. Za chwilę pójdziemy na basen, potem pomogę mężowi w pakowaniu. Wyjeżdża na dwa tygodnie do Polski. Ja zostaję. Pojadę na kilka dni z tutejszymi przyjaciółkami do Singapuru. Jedna z nich Leena tam mieszka, pokaże nam swój Singapur. Nie ten, który już kilka razy widziałam, a który i tak jest imponujący. Tak różny od znanej mi Azji, taki nowoczesny, uporządkowany. A jednocześnie, mający klimatyczne miejsca, które i tak są czyste, zadbane. Malezja jest inna. Czasami denerwująca swoim chaosem, powolnością. Ale ciągle ma nastrój, za którym przepadam. Singapur, to takie Niemcy Azji.
Tu Leena ze swoim mężem Victorem. Fantastyczni ludzie.
Lubię Singapur, ale nie lubię tam jechać. Nie nawidzę przekraczania granicy, bo trwa to strasznie długo!!!! Kolejka w obie strony jest bardzo długa i jedzie się bardzo wolno i trzeba uważać, bo wciskają się z każdej strony. Koszmar!
Nie będę narzekać, bo jadę w miłym towarzystwie, w bardzo wygodnym autokarze, z drutami i książką. Przeżyję te 5, 6 godzin podróży.
Druty.
Na początku stycznia do Polski wracali nasi znajomi po ponad dwudziestoletnim pobycie w Azji. Chcąc ocieplić powrót do zasypanej śniegiem Polski, zrobiłam koleżance Asi szal. Wybrałam się do Spotlightu, australijskiego sklepu, aby wybrać włóczkę wybrałam 4-seasons-pure-wool-kolor-910-porcelain. To taka tweedowa włóczka, bardzo miła w dotyku. Myślę, że się zaprzyjaźnimy. Zwłaszcza, że dużo tutaj jest akrylu, bawełny trochę. Wełna jak jest, to bardzo szorstka i niezbyt miła w dotyku.
Wybrałam wzór Janiny Kallio Starlight. Jest napisany na włóczkę lace, ale ja użyłam DK. I uważam, że to był dobry wybór. Szal dziergałam na drutach 6,0. Wyszedł mięsisty, ciepły, a dzięki ażurowi lekki, przytulny. Chyba zrobię dla siebie drugi, tylko w innym kolorze. A morze w tym samym?
Zobaczę.
Książki.
Dobrze zaczęłam ten rok. Dobrymi pozycjami.
1. Czajka opisywała książkę Konrada Lorenza "Opowiadania o zwierzętach". Dzięki niej mogłam przeczytać te fantastyczne opowiadania. Dowiedzieć się o wielu sprawach, o których nie miałam żadnego pojęcia. Są napisane tak wizualnie, plastycznie, że ma się wrażenie, że się jest wewnątrz opowieści. Jeśli macie możliwość, sięgnijcie po tę pozycję.
2. "Strzały w Kopenhadze"Niklasa Orreniusa. to książka o fanatyzmie, ekstremizmie religijnym, politycznym i rozrastającym się w zastraszającym tempie faszyzmie. Lars Vilks namalował karykaturę Mahometa, co sprowadziło na niego i na Szwecję gniew Muzułmanów. Od tego czasu ukrywa się, jest pod ochroną służb specjalnych. To książka o wolności słowa, artystycznego wyrazu. Czy ta wolność jest możliwa w dzisiejszych czasach? Wątpię.
3. Audibook "Władza bezwględna" Remigiusza Mroza. Słucham audiobooków kiedy biegam, wracam z pracy, sprzątam, gotuję. Zawsze wybieram coś łatwego, nie wymagającego zbytniej uwagi. I taka jest trzecia część serii "W kręgach władzy".
Słońce schowało się za chmury, czas na relaks nad wodą.
Pozdrawiam.
Dziękuję za tę relację. Nie sądziłam, że można tak bardzo zaprzyjaźnić się z kimś o tak odmiennej kulturze, myślałam, że bariera językowa (rozmawiacie po angielsku?)już jest wystarczającym problemem. Krystyna Janda niedawno była w Japonii i zdawała relację z pobytu na swoim blogu. Zastanawiałam się, czy byłabym w stanie przebywać w Japonii dłużej, czy nie czułabym się tam wyobcowana wśród tak innych ludzi. Po Twoim wpisie widzę, że jednak można poczuć się dobrze w gronie innych mimo znacznych różnic kulturowych. To bardzo fascynujący temat, daje dużo do myślenia. Jesteśmy bardzo różni? A może wcale nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maria
Rozmawiamy po angielsku. Nie jestem mistrzynią tego języka, ale się staram, już się nie wstydzę, proszę o poprawianie mnie.
UsuńRóżnimy się bardzo, kulturowo. Może nie bardzo, ale jednak. Nawet właśnie na ten temat dwa dni temu rozmawiałyśmy. Wywołałam obrzydzenie, kiedy powiedziałam, że jadamy króliki. Jak to? Jak można?. Ja za to nie mogłam zrozumieć mojej koleżanki z Filipin, kiedy powiedziała, że jedzą pewne jajka. Kiedy jajko zostaje złożone przez kurę, po 10 dniach w środku jest mały kurczak. Filipińczycy gotują te jajka i zjadają te malutkie stworzonka, a płyn, który jest wokół kurczaków, dodają do zup!!!!! Widziałam to, byłam bliska spróbowania, ale nie dałam rady.
Fajnie jest, że się akceptujemy, lubimy się. Często śmiejemy się z naszych wpadek, jednak bez złości, z sympatią. Jestem bardzo szczęśliwa, że mam te moje koleżanko-przyjaciółki. Bez nich byłoby pusto i smutno, bardzo bym tęskniła za domem.
Pozdrawiam ciepło:)))
Z Twoich relacji widać, ze nie masz kiedy sie nudzić, i to jest najważniejsze. Zazdroszczę Ci tych ciekawych podróży, ale taką białą zazdrością, kiedy się cieszę, że masz takie okazje do poznawania świata. No i jeszcze robótkowo nie zaniedbujesz swoich obowiazków, bardzo ładny prezent, akurat kolorystycznie do białego śniegu. Danusiu, niech jak najwięcej ciekawych chwil wskoczy w postaci zdjęć na Twój blog, bo nas wszystko bardzo ciekawi. Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńDziękuję Honoratko za miłe słowa. Mam nadzieję, że nadchodzący wyjazd umożliwi mi zrobienie fajnych zdjęć , a przede wszystkim zobaczę coś nowego.
UsuńA robótkowo nadal się dzieję, bo ja niepotrafię siedzieć i nic nie robić.
Pozdrawiam bardzo słonecznie. Ten rok jest niesamowity, baardzo słoneczny. Zeszły był inny, pochmurny i bardzo deszczowy, ale nadal ciepły:))
twoje posty są zawsze interesujące i przybliżają ten kraj, dzięki temu można pooglądać jak żyją inni,
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tego ciepełka, ja zawsze w zimie marze o wyjeździe w cieplejsze klimaty :) ;) niecierpliwie zawsze czekam na kolejne zdjęcia i opowieści z tego pięknego i egzotycznego kraju
Ciepło jest rzeczywiście bardzo miłe. Choć czasami nieźle mnie sponiewiera. Jak np. dzisiaj, rano ledwie przebiegłam 4,5 km, a z pracy człapałam krok za krokiem. Ale nie ma co narzekać. Jest super. Przede mną jeszcze 20 miesięcy i z tego się cieszę.
UsuńPozdrawiam bardzo ciepło:)))
Ciepełko tam masz, a u nas ni to zima, ni to jesień, ni to kapryśna wiosna, taki szal jak popełniłaś przyda się w Polsce idealnie! Pozdrawiam serdecznie w nowym roku! Small Megi
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa. Mam nadzieję, że szal się przyda. Mnie się on podoba, do końca nie jestem przekonana, czy nowa właścicielka jest z niego zadowolona. Nie było ochów i achów. Trudno.... A może jednak?
UsuńFajnie, że masz koleżanki. :D
OdpowiedzUsuńOglądałam niedawno "Ci bajeczni Azjaci" - lekka komedyjka, ale dzieje się w Singapurze i tak myślalam ze zdumieniem, że tam siedzisz niedaleko. :D
Pozdrawiam poniżej zera!
Słyszałam o tej komedii. Z chęcią bym ją obejrzała. Zupełnie inaczej się ogląda, jeśli znasz miejsca, w których akcja się dzieje. Muszę sprawdzić, może jest na Netflixie.
UsuńPozdrawiam słonecznie i na pewno gorąco ( jeszcze nie wyszłam z domu, bo odsypiam Singapur):)))
Piękne zdjęcia, pięknych miejsc. Tak cudnie kolorowo. Szal piękniusi i jak nie było achów i ochów to ja to nadrobilam. Wyszedł Ci pięknie..i cudny kolor. Zazdraszczam ciepła i słonka. Buziaki
OdpowiedzUsuńFantastyczne miejsce. Niezapomniane przeżycia pozostaną w pamięci.
OdpowiedzUsuńKoleżanka będzie zadowolona w z tak wspaniałego prezentu.
Mam nadzieję, że właśnie używa, bo w Polsce jest dużo chłodniej niż w Malezji.
UsuńŁaduję moją pamięć przeżyciami. Mam nadzieję, że nie zabraknie w niej miejsca:)))
Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem, pewnie tam raczej nie dotrę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nigdy nie wiadomo. Ja też nie podejrzewałam, że kiedykolwiek dotrę do tych rejonów świata. A jednak:)))
UsuńSliczne zdjecia
OdpowiedzUsuńDziękuję:)))
Usuń