Kilka dni temu wstawiłam posta o podróży na Bali, którą odbyliśmy w kwietniu. Mam coraz mnie chęci na pisanie, więc bardzo opóźniło się sklecenie kilku zdań, zdjęć i impresji. A jednak udało się. Trochę mi to czasu zajęło. I co? I Blogger, wredny, uciął mi połowę moich wypocin!!! Nie dość, że idzie mi jak po grudzie, to jeszcze zmusza mnie do zakończenia rozpoczętego. I gdyby nie Wiesia, która dając mi lekkiego pstryczka w nos, w komentarzu i uzmysłowiła mi braki na blogu, nie miałabym pojęcia, że coś się stało nie tak.
Wracam do Bali. Robię to z wielką radością, bo było tam fantastycznie:)))
To są meru, czyli przypominające pagody wieże. Najwyższe w tej świątyni mają 11 daszków.
Światyni Tirtha Empul. Bije tutaj święte źródło, które według Balijczyków ma moc uzdrawiania. Toteż mój mąż zapragnął sprawdzić działanie i wskoczył do wody wraz z wieloma turystami.
Dostaje się zielone ubranka, stoi się w kolejce i zażywa się rozkoszy kapieli w chłodnej wodzie. A, zapomniałam o modlitwie.
Kolejna świątynia, Ulun Danu Beratan. Jedna z najczęściej fotografowanych świętych miejsc na Bali. Położona na brzegu jeziora w wygasłym kraterze, otoczona ładnym i zadbanym parkiem.
Świątynia Tanah Lot, jedna z najbardziej malowniczo położonych świątyń, jakie widzieliśmy. Połozona na brzegu morza, bowiem Balijczycy wierzą, że w morzach i oceanach żyją najgroźniejsze potwory i demony i trzeba się przed nimi chronić za pomocą modlitwy.
Jeszcze kilka świątyń zobaczyliśmy, ale myślę, że wystarczy. Jest ich tutaj całe mnóstwo, każdy dom ma swoją. I są tak piękne, zadbane, fantastycznie położone. Ja czułam się w nich dobrze, ogarniał mnie tam spokój.
Tak jak pisałam w poprzednim poście, na pewno tam wrócimy. Zrobimy to w czasie Ramadanu, wtedy jest dużo mniej turystów i pójdziemy w ślady Mateusza i Marzeny, czyli zdobędziemy wulkany na Jawie, a potem północno-zachodnią i północną część Bali.
To teraz czas na robótki.
Najpierw parę słów i zdjęć z dywanikiem, który wreszcie skończyłam i znalazł on swoje miejsce w naszej sypialni. Ponieważ sznurka tutaj jeszcze nie odkryłam, to zadowoliłam się mieszanką bawełny i akrylu, dość grubą, bo w 100 gramach jest 85 metrów. robiłam na szydełku 6,5. Początkowo inspirowałam się zdjęciem z Pinterestu, ale szybko poszłam dalej. Robiłam, prułam, robiłam, prułam i tak parę razy. Aż w końcu jest i jestem nawet z niego dumna.
Oprócz tego w styczniu skończyłam chustę, która trafiła jako prezent do koleżanki z Filipin. Zdjęcia są słabe, bo nie mam siły na sesje z wełną w upale i wysokiej wilgotności. Najważniejsze, że właścicielka jest zadowolona.
Wzór to Sofia Shawl. Włóczka Aade Long, druty 3,75.
Zrobiłam przepiękny szal z zielonkawej włóczki lace od Chmurki. to był również prezent, ale zdjęć nie ma.
W zamian pokaże wam zdjęcia chusty, z Lace Dropsa. To projekt Ysoldy, Luna Voe, śliczny, delikatny, subtelny.
Mam nadzieję, że tym razem pokaże się cały post. Pozdrawiam ciepło.
Jakbym tam był Pięknie. Ok.juz planuję... 😊
OdpowiedzUsuńPięknie jest bardzo!! Jak dla mnie warto:)))
UsuńDanusiu na mnie zawsze możesz liczyć.Dziękuję za kolejny wpis i cudne zdjęcia.Świetnie podróżuje się z Wami.
OdpowiedzUsuńTe wieżyczki skojarzyły mi się Z....szaszłykami-ot takie zawodowe skrzywienie.
Zbyszek po takiej kąpieli to będzie zdrowy za nas wszystkich.
Do dywanika wzdychałam już wcześniej i nic się nie zmieniło ,ale szal i chusta to mnie zauroczyły.Takie delikatniusie ,że aż chciałabym dotknąć...No patrz nie jestem jedną z Was(zarażonych tą chorobą)a miałabym ochotę dotknąć..przełazi na mnie????No nie wyobrażam sobie siebie z drutami .Jak zawsze pozdrawiam i ściskam Was mocno.
Ps teraz ja szykuję walizki i wyruszam niebawem na urlop.
Jedziesz do nas? Hurrrra! Czekamy. Tylko podaj godzinę przylotu, żebyśmy mogli odebrać was z lotniska:)))
UsuńA jeśli chodzi o zarażonych, to ty jeszcze będziesz jedną z nas. Zobaczysz:))
Niestety. My Budapeszt, Wiedeń, Bratysława. A czy będę jedną z was to nie wiem Nie mam nauczycielki. Marzena daleko, Ty jeszcze dalej
UsuńPrzepiękne te świątynie i robią rzeczywiście niesamowite wrażenie, Wyobrażam sobie, że takie obcowanie z zupełnie inną kulturą jest bardzo ekscytujące:)
OdpowiedzUsuńDywanik popełniłaś śliczny, taki usystematyzowany wzór i do trgo te równiuto ustawione butki dają wrażenie idealnego porządku:):):)
No a chusty - bajka. Tak misterne, że widać,że robione w baaaardzo gorących warunkach pogodowych. Pozdrawiam:)
Masz rację, jeśli chodzi o ekscytację. Ciągle się cieszę, że tutaj mieszkam. Wiem, że to nie będzie trwać wiecznie, więc staramy się chłonąć, ile się da.
UsuńTrochę mnie ubawiłaś z tym idealnym porządkiem, bo ja taka nie jestem. Ale to miłe, że ktoś mnie tak może odebrać. Może się zmieniam, a tego nie zauważyłam? Oby.
Pozdrawiam, dzisiaj chłodno, bo narazie tylko 23 stopnie:)))
Daszki i te zielone terasy - bajka!
OdpowiedzUsuńNiby ten klimat to nie moje klimaty ;-), ale czyta się i ogląda fascynująco. Może właśnie dlatego, że nie ma tej tęsknoty, która pojawia się, kiedy czytam o miejscach, w których bardzo chciałabym się znaleźć - po prostu czytam i cieszę się Twoim spojrzeniem na tę część świata :)
A udziergi - cóż, kusi mnie powrót do szydełka, coraz bardziej mnie kusi. Dywanik jest kolejnym krokiem w tym kierunku, bardzo mi się podoba (choć u mnie najpewniej pierwsza będzie chusta, jeśli wrócę). A zwiewne ażurowe chusty podziwiam nadal tylko teoretycznie (bardzo podziwiam!), u mnie utylitaryzm zwycięża ;-)
Nigdy nie sądziłam, że będzie mi dane znaleźć się w tej części świata. A tym bardziej nie myślałam, że będę tutaj tak długo i do tego, że będzie mi się podobać.
UsuńJeśli chodzi o utylitaryzm, to chusty pięknie się w niego wpisują. Często w Kuala bywam na ważnych spotkaniach, w klimatyzowanych pomieszczeniach, gdzie chusta i szal są niezbędne i są też dopełnieniem stroju. W Polsce nie używałam ich za często, tutaj owszem. Chusty tak delikatne, to nie do końca moja bajka, ale czasem muszę się dostosować. Jak wrócę do Polski, to zakopię się w wełnach, kaszmirach, alpakach. Ech, pomarzyć dobra rzecz. Pozdrawiam ciepło:))))
A wiesz, że ja dopiero w ubiegłym roku odkryłam użyteczność chusty i w dodatku w lecie?
UsuńKlima, chłodne wieczory czy tak jak ostatnio na warsztatach śpiewu: ciepła sala z otwartym oknem, przez które wieje chłodem, a na długi rękaw zbyt dużo zajęć w ruchu - chusta jest idealnym rozwiązaniem. I do tego jeszcze w stylizacji 'około_etno'; niedawno rzuciło mi się w oczy międzywojenne zdjęcie z potańcówki w jakiejś warszawskiej podrzędnej knajpie: tańczące kobiety miały na sobie duże szydełkowe chusty. Chusta jest ponadczasowa :)
Czyli idziemy dobrym tropem. Jakby co, to robię następny delikatny szal, tym razem dla mnie:)))
UsuńAle jak u Ciebie pięknie! I szale też śliczne i chodniczek. :))
OdpowiedzUsuńAle te zimy w Polsce ostatnio nie takie mroźne wcale ani długie - ja czuję niedosyt (albo mam za ciepłe swetry jednak). Nie ma jak klimatyzacja. :D
Pozdrawiam!
Dziękuję, dziękuję!!! Klimatyzacja rzeczywiście dość często ratuje nam życie. Chociaż w domu używamy jej rzadko. Mieszkamy bardzo wysoko, otwieramy okna i robimy przeciąg. Włączamy ją tylko do spania i jak się ubieramy na większe wyjścia.
UsuńPozdrawiam:))
O rany jak tam pięknie i bajkowo. Klimatyczne zdjęcia. Sama wskoczyłabym do takiego uzdrawiającego źródełka :) Chłodna rześka woda to jest to!
OdpowiedzUsuńA co do robótek to i dywanik i chusta i szal wszystko jest piękne i jedyne w swoim rodzaju! Pozdrawiam serdecznie
Ale fajnie! Dziękuję! Dziękuję za miłe słowa:))
UsuńJa niestety nie przygotowałam się na źródełko, mimo że wcześniej o nim czytałam. Mój błąd.
Pozdrawiam serdecznie i ciepło:)))
Klimatyczne zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję bardzo:))))
UsuńCudowne zdjęcia!:D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo!!!
UsuńWspaniałe widoki, dech w piersiach wprost zapiera.
OdpowiedzUsuńRobótki też śliczne. Dziewiarka nigdy się nie nudzi :)
Masz rację, widoki są zapierające dech w piersiach. Nie mogę się nimi nasycić.Mam nadzieję, że jeszcze długo będę się nimi zachwycać.
UsuńA jeśli chodzi o robótki, to rzeczywiście nie znam słowa nuda. Zawsze mam coś w rękach. Nie umiem inaczej.
Pozdrawiam ciepło:))
Wspaniale widoki i piekne zdjecia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń