Początek roku szkolnego to nawał pracy, którą ciężko mi ogarnąć. A jeszcze do tego kolega wuefista miał operację i przez najbliższe tygodnie musimy brać jego klasy. Fajne to będzie finansowo, ale 7, 8 lekcji codziennie, plus treningi popołudniowe, dają mi ostro popalić. wydaje mi się, że już pracuję z pół roku, a nie trzeci tydzień. Poza tym prowadzę klasę sportową z piłki ręcznej jako zastępstwo koleżanki, która jest na macierzyńskim. I muszę codziennie ostro się przygotowywać do lekcji, bo piłka ręczna nie jest moją ulubioną dyscypliną. Każda inna- koszykówka, ulubiona siatkówka, czy lekkoatletyka nie byłaby problemem. Natomiast ręczna to dyscyplina, którą potrafię nauczyć, ale nie w wersji dla małych zawodowców. I dlatego każdy dzień kończę nad konspektami. I o dziwo, bardzo mi się to podoba, bo mała rutyna wdzierała się do moich działań. A tak odzyskałam radość z pracy. A poza tym mam w tym roku super dzieciaki, z którymi pracuje się z wielką przyjemnością.
Pisząc to wszystko chciałam subtelnie zaznaczyć, że nie mam zbyt dużo czasu na wielkie działania w sferze blogowej. Ale mam nadzieję, że to minie i wrócę do normalności. Choć czym jest normalność?
No dobra, koniec górnolotnych rozważań.
Ta fioletowa kupa nieszczęścia to płaszczyk, któremu brakuje 1/3 rękawa. W najbliższych dniach może go pokażę. Może. Robi się łatwo i przyjemnie, bo druty 6, więc błyskawicznie przybywa. Sama jestem bardzo ciekawa efektu końcowego.
O książce nie mogę zbyt wiele powiedzieć, bo mam ledwie początek. Ale parę słów z okładki: Piękna, bystra, pewna siebie. Dobrze wie, że wzbudza zainteresowanie. Czerpie z życia pełnymi garściami i chciałaby, aby tak było zawsze. Czasy jej młodości to lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte, a mamy dwudziesty pierwszy wiek. Kiedy spotyka przypadkiem mężczyznę młodszego o pokolenie, nie przypuszcza, że mogłaby ich połączyć namiętna, skandaliczna miłość. I tyle. Jak na razie bardzo podoba mi się język i jedno wiem nie jest to romans, więc czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Poza tym przeczytałam "Intrygę małżeńską" Jeffreya Eugenidesa.
Losy trójki studentów amerykańskiej uczelni w latach osiemdziesiątych, Madeleine, Leonarda i Mitchella. Spotykają się podczas studiów, łączą ich różne relacje. Jest to opowieść o dorastaniu, dojrzewaniu, odnajdywaniu siebie, o przyjaźni, miłości. Bardzo fajna, dobra książka. Można powiedzieć, że to taka intelektualna uczta.
Wczoraj skończyłam czytać "I góry odpowiedziały echem" Khaleda Hosseiniego.
Opowieść o Afganistanie opowiedziana przez wiele postaci, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Ich drogo przecinają się wielokrotnie. ich losy splatają się w ciągu wielu lat trwania opowieści. Każdy z bohaterów przeżywa swoje czasami małe, czasami poważne dramaty. Cała opowieść zaczyna się od rodzeństwa Abdullaha i Pari. Wychowywali się w biednej rodzinie, która oprócz miłości, nie była w stanie dać im więcej. Bieda popycha ojca do oddania małej Pari bogatej rodzinie. od tego momentu zaczyna się dramat każdego w jakiś sposób związanego z tą rodziną. Jak zwykle Hosseini pięknie opowiada swoje historie.
No i tyle na ten tydzień.
Jak zwykle dużo i treściwie o książkach, to u Ciebie lubię :)
OdpowiedzUsuńPłaszczyka też się nie mogę doczekać, z czego go dziergasz?
Lima plus kid mohair. Jutro skończę, ale mój fotograf wyjechał, więc muszę chwilę poczekać na zdjęcia.
UsuńTo dobrze, że jeszcze jest jakieś wyzwanie :) A normalność dobrze ukazuje Lars von Trier w filmie "idioci", to tak górnolotnie, z kuchni (gotując przyziemną kolację) napisałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
A tego Triera nie oglądałam, więc mam co nadrobić filmowo. a przyziemne kolacje są fajne, choć już nie pamiętam jak smakują. Jadamy dość późny obiad, więc tylko wino i coś małego do przekąszenia. Pozdrawiam.
UsuńPiękny kolor płaszczyka. Nie mogę doczekać się finału. Świetne pozycje książkowe. Przy mojej intensywności dziergania przydałyby się słuchowiska. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńOstatnio lektury mocno nadrabiałam dziergając na plaży, bo pogoda nas w tym roku rozpieszcza. Kolejny weekend spędziliśmy słuchając plusku fal. Cudo!
UsuńPiękny kolor płaszczyka... Lista książek zapisana w dłuuuugiej kolejce do przeczytania...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko kiedy te wszystkie książki z ciągle przedłużających się list książkowych przeczytać?
UsuńJak ja bym chciała mieć taką pracę gdzie płacą mi za ruszanie się i ruszenie tyłeczków dzieciaków. A tak: kisnę w pracy za biurkiem, kisnę przy drutach ( a to uwielbiam) i to wszystko ma się nijak do tych paru przebiegniętych wieczorem kilometrów. Ale robim co meżem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńaAe się ruszasz i to najważniejsze!
UsuńKoleżanka po fachu :) Ja tam się cieszę, że już nie muszę :) Miłej pracy, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI tego zazdroszczę, zwłaszcza w czerwcu.
UsuńFiolet nieźle się zapowiada i ciekawa jestem końca tej robótki. A i książki z opisu - ciekawe.
OdpowiedzUsuńPłaszczyk będzie poddany małym przeróbkom, bo po blokowaniu, mam wrażenie, że się lekko wydłużył. ale zobaczę jutro, jak wyschnie.
UsuńPłaszczyk... czekam na zakończenie go i fotki. Jestem bardzo ciekawa jak wyjdzie! :) A kolorek superowy i uważam, że bardzo jesienny. Dlaczego? Dziś byłam na spacerze i gdzie nie spojrzałam widziałam wrzosy. Jesień zawsze kojarzyła mi się z pomarańczowym, żółtym, brązowym, zgniłym zielonym, czerwonym. A dziś do mojej listy dorzucam fiolet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marta
Do niedawna, nie byłam zwolenniczką fioletowego. Teraz lubię ten kolor i to nawet bardzo.
UsuńCzekam z niecierpliwością na płaszczyk ;) Ma piękny kolor!
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci z pracą, ale chociaż zostaniesz za nią dodatkowo wynagrodzona (co u mnie nie jest niestety normą...) i będzie kasa na dodatkowe motki *_*
I o dziwo, taka koncepcja nie przyszła mi do głowy. Jaka ze mnie dziewiarka? Do bani! Ale dzięki za przywrócenie mnie na właściwe tory. oczywiście, że zakupię włóczkę!!!
UsuńPłaszczyk, oj to duża praca. chociaż może mniej nudna niż moja serweta ;-)
OdpowiedzUsuńSporo czytasz!
Uwielbiam czytać! Ale ten spis lektur jest z trzech tygodni, więc to już nie brzmi tak spektakularnie. Bez książek nie umiałabym żyć. Zawsze mam jakąś przy sobie.
Usuń