środa, 16 kwietnia 2014

Kolejny tydzień za mną.

Kolejny tydzień upłynął. Chorowałam, czytałam, dziergałam. Czyli całkiem nieźle.
Chciałam pokazać szmaragdowego, bo po użyciu programów retuszujących mogłabym się ludziom pokazać, ale Marzena zakazała. Jutro z Mateuszem przyjeżdżają na święta i mam się gotować do sesji. Już się boję.
Ze Streetem powinnam być już przy rękawach, ale choróbsko wróciło i przez dwa dni zrobiłam aż cztery rządki. Jeszcze ze cztery i zabiorę się za kieszeń. O chorobie nie będę pisać, bo mnie szlag trafia na wspomnienie jednego lekarza. Dobra koniec.
Piękne słońce za oknem! W łazience bomba wpadła za sprawką mojego męża i nie wiem kiedy wypadnie.Tak ciągle wygląda łazienka.
A tak wygląda pokój Mateusza i Marzeny. Ciekawe gdzie będą spać?

A to już nasze co tygodniowe wyzwanie.

 W zeszłym tygodniu zastanawiałam się co czytać. Postawiłam na Beksińskich. I nie zawiodłam się. Książka jest bardzo dobra, bardzo mocna i jak dla mnie mocno dołująca. Zdzisław Beksiński jest artystą o olbrzymiej wyobraźni, pełnej mroku, tajemnicy , śmierci. Rysuje, rzeźbi, maluje, zajmuje się grafiką komputerową. Przez czterdzieści kilka lat żyje  wraz z rodziną w biedzie. Co nie przeszkadza mieć najlepszy aparat fotograficzny, aby dokumentować życie, aby mieć dobry sprzęt fonograficzny aby nagrywać rodzinny dziennik fonograficzny, aby słuchać radia i muzyki, ma z synem potężną kolekcję najpierw płyt gramofonowych, później kompaktowych, ma komputer, kiedy niewielu w Polsce Wie co to jest. Ma żonę, którą uwielbia i która poświęca całe swoje życie mężowi, synowi, matce, teściowej. Od momentu zawarcia małżeństwa z Beksińskim, nie ma takiej chwili, którą by poświęciła tylko sobie. Tomasz Beksiński, późniejszy dziennikarz muzyczny, jest dzieckiem, któremu totalnie wszystko wolno i który, mimo biedy, ma wszystko o czym tylko zamarzy. Nie ma wyznaczonych żadnych granic, może wszystko powiedzieć, wszystko zrobić. Będąc dzieckiem, jest bardzo pogodny, wesoły. Z wiekiem ogarnia smutek, mrok, pragnienie śmierci. Jest kolekcjonerem muzyki, filmów. Zakochuje się często, bez pamięci, na krótko. Nie potrafi utrzymać na dłużej dziewczyny, nie idzie na żadne kompromisy. Wszystko jest czarne, albo białe. Zostało mi do przeczytania koło 30 stron. Jest to bardzo dobrze napisana podwójna biografia, ale wprowadzająca w moje życie niepokój. Nie wiem na czym to polega, ale chyba dobrze, że ją kończę. Potrzeba mi radości, optymizmu. Dobrze, że za kilka, kilkanaście godzin dzieciarnia zjedzie do domu i będzie bardzo wesoło.
A oto mój Street. Już go lubię. Taki wiosenny. Radosny.
Do następnego razu!




22 komentarze:

  1. Ja ostatnio siedzę tylko w książkach "lekkich"- po prostu na razie takich mi trzeba :) Sweterek wygląda cudnie! Ślicznie układają się kolory w tej włóczce.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ja też potrzebuję lekkości w książkach. Koniecznie!

      Usuń
  2. Street zapowiada się ślicznie!
    Współczuję serdecznie remontów - to na pewno trudny czas, ale trzeba myśleć o tym momencie, kiedy się skończą. Wtedy będzie dopiero przyjemnie. :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście koniec się zbliża. Pewnie będzie brakowało drobiazgów, ale najważniejsze, że Te brudne sprawy się kończą. Nasz do to wieczny remont. Prawie jestem przyzwyczajona. Prawie.

      Usuń
  3. Asja chyba pęknie z dumy jak zobaczy Twojego Streeta - chyba, że już widziała :) Jest bardzo, bardzo ładny!
    Co do Beksińskich, to chodzą za mną już jakiś czas, odnoszę wrażenie, że czają się za co piątym rogiem i wołają u uwagę. Póki co nie mam ochoty na ich klimat, ale wiem, że przyjdzie taka pora, że zaproszę ich do swojego domu.
    Dużo zdrowia życzę i szybkiego powrotu łazienki do domu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest łatwo z Beksińskimi, ale warto. Tylko rzeczywiście, trzeba wyczekać odpowiedniej chwili. Dzięki zz życzenia. Zmieniłam kolejny raz leki i jakoś idzie. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Pękam z dumy :) pewnie, że pękam! i tak się cieszę, że pokazujesz go w trakcie pracy... ale muszę to powiedzieć, idziesz jak burza!!!! ja swojego robiłam prawie 2 miesiące... a Ty już po tygodniu masz prawie koniec! wow! :)

      Usuń
  4. Super Street, a włóczka w robótce wygląda jeszcze piękniej niż w kłębku ;) Współczuję Ci tego remontu... co prawda sama jeszcze nigdy takiego sporego remontu nie przeżywałam, ale samo malowanie, czy tapetowanie już było straszne ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zaprawiona w boju, jeśli chodzi o remont. Dom, w którym mieszkamy dostaliśmy od teściów i remontujemy go od ładnych paru lat. Wreszcie jesteśmy u końca tej męczarni.

      Usuń
  5. Ta włóczka Yarn&Art świetnie wygląda, ślicznie się układa kolorystycznie! Już się nie mogę doczekać mojego motowidła i nawijarki, żebym mogła te moteczki przewijać :) Cieszę się, że coraz więcej prac z tej włóczki widać, można mniej więcej sobie wyobrazić swój własny projekt :) A wzór mam na liście, jest śliczny!

    OdpowiedzUsuń
  6. "Beksińscy" w planach. Od jakiegoś czasu przymierzam się do zakupu, ale przyznam, że książki się boję.
    Za to robótka Twoja promienna i nie dziwię, się, że już sweterek lubisz.
    Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas tygodniowej lektury opanował mnie niepokój. Opuścił mnie po przetrawieniu tekstu ostatnich stron. Nie jest to lektura łatwa i przyjemna, ale wciągająca. Wesołych!

      Usuń
  7. Piękna jest ta włóczka i pięknie wygląda w Twoim Street'cie , Beksińscy są na mojej liście czytelniczej od kiedy książka się ukazała, fascynują mnie obrazy Z. sama nie wiem dlaczego? Przecież są przerażające , niepokojące , zawsze zastanawiałam się co siedzi w umyśle takiego człowieka, żeby Tworzyć takie obrazy. Już samo wejście na Jego stronę internetową pobudza moją wyobraźnię, a muzyka niesamowita, z resztą skomponowana przez kolejnego mojego idola Z.Preisnera, mrok, mrok, mrok z każdego zakątka, i zapewne taka jest ich biografia niepokojąca mroczna. Zdrowia dużo życzę i ślę moc pozdrowień i pozytywnej energii, Przesyłam również za Twoim pośrednictwem pozdrowienia Marzenie i Mateuszowi, fajnie ,że spotykacie się poza siecią:) i czekam na rezultaty tego spotkania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj spotykamy się, bo Mateusz to mój syn, a Marzena od paru lat, prawie córka.

      Usuń
    2. Ale numer!! Nie wiedziałam , czego to człowiek się dowiaduje:-) swoją drogą fajnie , że macie wspólna pasję , no i świetna "córka" Ci się trafiła, tym bardziej przekaż pozdrowienia , będziecie mieli okazję do pośmiania się, sama z siebie się śmieję, pozdrawiam:)

      Usuń
  8. No to się będzie działo;) Ale za to będziesz mieć piekne zdjęcia. Ty może kończ szybko tego streeta to się na sesję od razu załapie? W sprawie remontu sie nie wypowiadam bo ja inna jestem i wszelkie remonty uwielbiam pasjami. W przeciwieństwie do mojego ślubnego:) Na Beksinkich się czaję ale na razie jest spora kolejka zarówno do ksiązki jak i książek do przeczytania.Przyjdzie na nią czas. Kuruj się skutecznie i omijaj konowałów. Ściskam serdecznie i życzę Wam wszystkim radosnych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym remonty lubiła, gdyby nie to, że odkąd teściowie przekazali nam dom, czyli od ładnych paru lat, mam ciągły remont. Chyba łatwiej i taniej by było zburzyć i postawić od nowa. No, ale cóż, koniec się zbliża.

      Usuń
  9. Chętnie przeczytałabym książkę o Beksińskich. Wszyscy wiemy jak tragicznie potoczyły się ich losy, dobrze wiedzieć, że było w ich życiu również szczęście. Wielkie dzięki za recenzje :) Obrazy Zdzisława bardzo lubię, ale o nim samym nie wiem zbyt wiele. Kolor włóczki śliczny, pięknie prezentuje się na lewych oczkach :) Powodzenia z remontem! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest bardzo dobra, choć trzeba się nastawić, że łatwo nie będzie. Remont właściwie skończony. Teraz drobiazgi i najlepsze ze wszystkiego: sprzątanie! Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. Zaciekawiłaś mnie tą biografią. Może po nią sięgnę jak tylko będzie okazja. Street wygląda fajnie.
    Mam nadzieję, że święta upłynęły mile i wesoło :-)

    OdpowiedzUsuń