Dzisiaj w pracy, podczas jednej z licznych( licznych, bo poniedziałek to dzień, w którym otwieram i zamykam szkołę, bo mam tyle lekcji) przerw przeglądałam moją pocztę i zauważyłam maila od Hani Maciejewskiej, że po raz kolejny dziękuje nam za testowanie i że właśnie opublikowała wzór Olilia. Bardzo się zdziwiłam, bo jak może publikować coś, co ja noszę i noszę i co według mnie już było dawno opublikowane. Niestety starsze panie, to znaczy w moim wieku , mają problemy z pamięcią i już ciężko kojarzą fakty, a co niektórzy w mojej rodzinie mogą powiedzieć coś jeszcze o kiepskim słuchu.
Ale żeby nie było, zajrzałam do iPhoto, do mojego programu fotograficznego i odnalazłam zdjęcia, które jakiś czas temu zrobił był Pan Mąż Własny.
Ponieważ czasu minęło już tyle, to za diabła nie pamiętam ile zużyłam włóczki i to jakiej. Musiałam przegrzebać komputerowe archiwum, historię zamówień w sklepie MagicLoop i tak: Ficolana Arwettta classic hand dyed 513(farb.30764) i Ficolana Arwettta classic 193. Ale ilości nie pamiętam! W moim dziewiarskim kajeciku, gdzie zapisuję, lub bardziej, staram się robić notatki z dziergania, w miejscu opisu chusty widnieją dziwne znaczki, które nie pozwalają odtworzyć procesu twórczego ani ilości zużytej włóczki.
Chustę dziergało się szybko i bez problemu, bo Hani projekty, jak to wszyscy o tym wiedzą, są bardzo dobrze rozpisane. Dzierganie jej to była jedna wielka przyjemność.
Zawsze jak kończę testowe dzierganie mówię sobie dość. Wystarczy. teraz będę dziergać coś co ja sobie wybiorę sama. I co? I czasami mi się to udaje. Czasami. Teraz również dziergam test, ale tym razem będzie dla mojej siostry. Trochę jestem rozczarowana kolorem włóczki. Na stronie sklepu miała lekko inny odcień. Będę musiała ja podrasować jakimś smaczkiem. Ale o tym dowiecie się pewnie za jakieś parę miesięcy, kiedy ów test będzie można pokazać.
Rok temu wydziergałam Magnolię Małgosi Sochy i tylko rok później stworzyłam komplet. I mam jeszcze rękawiczki magnoliowe.
Sweter Cold Breath skończyłam,zblokowałam, nie schowałam nitek, bo pogoda byle jaka i nie ma jak zdjęć zrobić. Sam sweter wyszedł super i w weekend, kiedy pojawi się fotograf i będzie trochę bardziej sprzyjająca aura, postaramy się uwiecznić to dzieło podczas kolejnej błyskawicznej sesji zdjęciowej. Pozdrawiam was z lekko oblodzonej Ustki, ale miło i z uśmiechem:)
Robię na drutach od dawna, czytam odkąd pamiętam, oglądam filmy od dość dawna ( uwielbiałam biegać do kina na coniedzielne Poranki), biegam od niedawna, (dzięki mojej przyjaciółce). Prawie wszystko robię od dawna! Straszne, ale jak ja to wszystko lubię robić!
poniedziałek, 11 stycznia 2016
środa, 30 grudnia 2015
Ostatnia środa roku
I nastała ostatnia środa 2015 roku. Cieszyć się czy płakać? Nie wiem. Cieszę się ze środy bo lubię zaglądać do Maknety i sprawdzać co czytacie, czerpać od was inspiracje czytelniczo-robótkowe. Płakać, bo znowu rok do przodu. Ale ja chyba widzę więcej plusów. Dni robią się coraz dłuższe, będę mogła więcej biegać( chyba, bo ostatnio kolano prawe powiedziało dość i musiałam odpocząć od wszelkiego sportu na trzy tygodnie-straszne!!!!!), jest coraz więcej słońca ( w Ustce jest dożo słonecznych dni, zaczynają się w dużych ilościach od lutego), poza tym cieszę się z każdego dnia, bo każdy jest inny, z inną robótką, z inną książką. Co oznacza, że będzie fajnie. Pesel jest okrutny, ale życie jest piękne!
Książkę dopiero zaczęłam, ale pierwsze strony "Cynkowych chłopców" Swietłany Aleksijewicz pokazują, że to jest dobra i bardzo mocna książka. Z okładki " Z opowieści weteranów, pielęgniarek, matek i żon "afgańców" wyłania się wstrząsający obraz niepotrzebnej wojny; wśród zapierających dech w piersiach afgańskich krajobrazów rozgrywają się dramaty, a odwaga i bohaterstwo miesza się z niegodziwością i okrucieństwem.
I oczywiście zanudzę was trochę listą książek, które przeczytałam od ostatniego razu:
1."Wayward Pines. Szum"- Blake Crouch
Ethan Burke jest agentem specjalnym. Przybywa do Wayward Pines, miasteczka położonego w górach, aby odnaleźć dwoje zaginionych agentów. Na przedmieściach miasteczka w jego samochód wjeżdża duża ciężarówka. W wyniku wypadku traci pamięć. Mimo to zauważa, że w miasteczku żyją ludzie, których zachowanie odbiega od normalnego, gdzie niewiele się dzieje. Z upływem czasu i powracającą stopniowo pamięcią Ethan próbuje odnaleźć się w nowej, sytuacji.
Duże tempo, zagmatwana intryga to atuty tej książki.
2."Waynard Pines. Bunt- Blake Crouch- kolejna część. Jest jeszcze trzecia część, ale nie było jej w bibliotece. Jeśli ktoś ma ochotę na odmóżdżenie, ale nie bezmyślne to polecam.
3."Inna dusza" Łukasza Orbitowskiego.
Niewiele książek po przeczytaniu pozostawia mnie w pełnym niepokoju. Realia Polski lat dziewięćdziesiątych, szarość, burość, brak perspektyw przewijające się przez całą książkę, wpływają na lekko depresyjny odbiór tek książki. Nie ma tutaj życia na wysokim poziomie, wielkich pieniędzy, złotej młodzieży. Jest za to wiele aspektów istnienia na skraju patologii, kryminału, nieuchronności zdarzeń. Orbitowski unika jednoznacznych obrazów, że zbrodnia rodzi się w rodzinie gdzie nie ma miłości, gdzie codziennością jest alkohol. pokazuje, że historia nie jest tak oczywista.
Fantastyczna, choć niełatwa w odbiorze książka.
4."Jedwabnik" Robert Galbraith
Kolejny tom opowieści o prywatnym detektywie Cormoranie Striku. Tym razem żona pisarza zleca odnalezienie męża. Szybko okazuje się, że pisarz został zamordowany. O jego morderstwo została oskarżona żona. Strike wraz z asystentką muszą odnaleźć prawdziwego zabójcę. Bardzo wciągnęła mnie ta historia, zwłaszcza, że Maciej Stuhr fantastycznie wciela się w każdą postać.
5."Kochając syna" Lisa Genova.
Dwie kobiety Beth i Oliwię nie łączy nic poza miejscem zamieszkania. Beth, zdradzona przez męża, próbuje poradzić sobie z nową sytuacją. Oliwia, jest matką autystycznego chłopca, który umiera po kolejnym ataku epilepsji. Ich życie toczy się równolegle, nie wiedzą o sobie wiele. Beth stara się zrozumieć, dlaczego doszło do zdrady, dlaczego przestała być osobą pełną życia, marzeń, pasji. Oliwia zastanawia się, dlaczego jej dziecko urodziło się z autyzmem, czym było jego pojawienie się w jej życiu.
Genova jak zwykle wie o czym pisze, jeśli chodzi o sprawy medyczne. j
Jednak dla mnie jest to jej najsłabsza książka, za dużo w niej ckliwości, przerabiania na wiele sposobów zdrady męża. Oczywiście warto ją przeczytać, ale nie wprowadziła mnie w zachwyt jak poprzednie.
6."Kasacja"-Remigiusz Mróz
Kolejny fantastyczny polski kryminał. To moja pierwsza książka Mroza i myślę, że nie ostatnia. Sprawnie i bardzo ciekawie prowadzi intrygę. Adwokat Chyłka i jej asystent Kordian Otyński prowadzą sprawę Piotra Langego oskarżonego o podwójne morderstwo. Dwie instancje skazują ich klienta na karę dożywotniego więzienia. Aby go uratować, muszą doprowadzić do kasacji wyroku. Dzieje się bardzo dużo i do końca nie wiemy kto jest tak naprawdę winny.
7."Podkrzywdzie" Andrzej Muszyński
Książka, która wpisuje się w tak zwany nurt "ludyczny" reprezentowany m.innymi przez Myśliwskiego. Muszyński opisuje życie blisko natury, wierzeń, opowieści, rodzinnych historii z perspektywy wnuka. Dzieję się tu bardzo mało, wolno, z atmosferą, nastrojem, klimatem wielka przyjemność czytania.
8."Farma lalek" Wojciech Chmielarz
To moje pierwsze spotkanie z p. Chmielarzem i na pewno nie ostatnie. Mamy coraz więcej polskich pisarzy, którzy piszą fantastycznie czytające się kryminały. Chmielarz stworzył postać komisarza Mortki. Poznajemy jego sposób prowadzenia sprawy, jego życie prywatne, rodzinę. Fantastyczne tempo, bardzo dobra intryga, wyrazisty bohater. Świetnie się słucha. Na tyle świetnie, że słucham kolejną książkę tego autora.
9. "Nieśmiertelni" Vincent V. Severski
Trzecia część szpiegowskiej trylogii. Świetnie się czyta. Polecam.
10."Kucając" Andrzej Stasiuk
Stasiuk to moja wielka miłość. Każda kolejna książka potwierdza, że właściwie ulokowałam uczucia. I o ile ta książka to zbiór tekstów już publikowanych, to mnie to wcale nie przeszkadza. Bardzo lubię czytać o prostych czynnościach, o rzeczach nas otaczających, a które niekoniecznie zauważamy i do tego tak pięknie potrafimy o nich pisać. Ta cienka książeczka jest ucztą dla mej duszy. Szczególnie urzekł mnie opis umierającej suki. Jesteśmy teraz na etapie słabnącego w oczach naszego staruszka Barnaby i prostymi a pięknymi słowami opisana miłość do zwierzęcia zawładnęła moim sercem.
Żeby nie było tak nudno, że cały czas tylko książki i książki, to pokażę czapkę, którą wydziergałam dla mojej drugiej połówki.
To wzór, który użyłam dziergając czapkę dla siebie Counter Turn.
Wykorzystuję zapasy, które zalegają za salonową kanapą. To Arwetta Classic i dodałam Scrumptious lace. Tak więc "mężu" otrzymał luksusowy prezent i baardzo mu pasuje. Dziergałam na drutach chyba 3.25, a może 3.5. Kto to wie …
Lecę do Maknety, aby poczytać Wasze posty.
środa, 23 grudnia 2015
Grannie Annie
No wreszcie mogę pokazać szal, który dziergałam jako test dla Hani. Wykorzystałam tę możliwość i zrobiłam prezent urodzinowo- świąteczny dla mojej Asi. Od urodzin minęły dopiero dwa miesiące, ale na święta zdążyłam.
Hani wersja jest bardzo stonowana. Ja wybrałam kolory lekko wariackie, ale taka jest Asia. Chustę dostała i mimo wysokiej jak na grudzień temperatury, nosi ją z radością. To ja tym bardziej się cieszę.
W e-dziewiarce zakupiłam włóczkę Fantomas Lang Yarn. Kupiłam włóczki oczywiście za dużo, więc oprócz chusty wyszła czapka dla Asi, dla mnie i dla męża i jeszcze na jedną, tylko na razie mam dość czapek. Dziergałam na drutach czwórkach (chustę), czapki ściągacze 2,75, a górę na 3, 25. Dziergam bardzo luźno i bałam się, że po zmoczeniu wyjdą worki.
Wzór Hani daje dużo możliwości i zabawy kolorami. U mnie jest niebiesko-zielono. Wesoło. Zresztą same zobaczcie.
Hani wersja jest bardzo stonowana. Ja wybrałam kolory lekko wariackie, ale taka jest Asia. Chustę dostała i mimo wysokiej jak na grudzień temperatury, nosi ją z radością. To ja tym bardziej się cieszę.
W e-dziewiarce zakupiłam włóczkę Fantomas Lang Yarn. Kupiłam włóczki oczywiście za dużo, więc oprócz chusty wyszła czapka dla Asi, dla mnie i dla męża i jeszcze na jedną, tylko na razie mam dość czapek. Dziergałam na drutach czwórkach (chustę), czapki ściągacze 2,75, a górę na 3, 25. Dziergam bardzo luźno i bałam się, że po zmoczeniu wyjdą worki.
Wzór Hani daje dużo możliwości i zabawy kolorami. U mnie jest niebiesko-zielono. Wesoło. Zresztą same zobaczcie.
Teraz wersja z czapką.
Czapka nie mogła być taka zwykła jak dla mnie, więc wyszyłam na niej kwiatko-gwiazdki.
Projekt z głowy, czyli jak najprościej, workowato. Tak jak lubię najbardziej.
I teraz czapka dla mnie, już według wzoru Counter Turn Moniki Smirny.
Tak mi się spodobał wzór, że zrobiłam jeszcze jedną czapkę, mężowi. nie mogę na razie jej pokazać, bo to prezent. Mam nadzieję, że nie czytasz tego dzisiaj, Kochanie.
Dziewczyny, życzę Wam na te nadchodzące święta, dużo radości, uśmiechu, wielu rozmów, spotkań z najbliższymi, rodzinnego ciepła, odpoczynku i oczywiście możliwości dziergania.
WESOŁYCH ŚWIĄT!
poniedziałek, 21 grudnia 2015
Among The Clouds
Kolejna robótka, która została wydziergana już jakiś czas temu to Among-the-clouds Marzeny chmurki.
Jakiś czas temu Marzena poprosiła mnie o testowanie getrów. Tej części garderoby za często nie miałam w swoim życiu na sobie, bo pogoda nad morzem rzadko bywa ostra i wymagająca. Urzekły mnie jednak ocieplacze Marzeny i postanowiłam, że wydziergam sobie przedostatni rozmiar. Wybrałam oczywiście chmurkową włóczkę w szarych kolorach. Jakoś tak ostatnio zaczęłam tonować moją kolorystykę i dużo pojawiło się odcieni szarości. I bardzo to mi się podoba.
Od paru lat spódnice i sukienki wypełniają moją garderobę. Dużo chodzę na spacery z malunim psem, więc przydadzą mi się getry i to takie fajne.
Tylko gdzie ta zima????
Dziergałam na drutach 3 i 4. Zużyłam 270 m jasnoszarej i 60 m ciemniejszej Leizu DK. Wzór warkocza bardzo ciekawy, szybko się go dziergało.
Co mogę napisać więcej? Marzena jest bardzo zdolną dziewczynką i wymyśla proste ale bardzo ciekawe i wdzięczne projekty. Już parę ich wydziergałam i na pewno na tym nie skończę.
Jakiś czas temu Marzena poprosiła mnie o testowanie getrów. Tej części garderoby za często nie miałam w swoim życiu na sobie, bo pogoda nad morzem rzadko bywa ostra i wymagająca. Urzekły mnie jednak ocieplacze Marzeny i postanowiłam, że wydziergam sobie przedostatni rozmiar. Wybrałam oczywiście chmurkową włóczkę w szarych kolorach. Jakoś tak ostatnio zaczęłam tonować moją kolorystykę i dużo pojawiło się odcieni szarości. I bardzo to mi się podoba.
Od paru lat spódnice i sukienki wypełniają moją garderobę. Dużo chodzę na spacery z malunim psem, więc przydadzą mi się getry i to takie fajne.
Tylko gdzie ta zima????
Dziergałam na drutach 3 i 4. Zużyłam 270 m jasnoszarej i 60 m ciemniejszej Leizu DK. Wzór warkocza bardzo ciekawy, szybko się go dziergało.
Co mogę napisać więcej? Marzena jest bardzo zdolną dziewczynką i wymyśla proste ale bardzo ciekawe i wdzięczne projekty. Już parę ich wydziergałam i na pewno na tym nie skończę.
niedziela, 20 grudnia 2015
Słoneczna Ishbel
Święta tuż, tuż. Niesamowite, że po raz kolejny zostałam przez nie zaskoczona. Fakt faktem, że cudna, wiosenna pogoda za oknem, niczym nie przypomina zimowej, świątecznej aury. Świadomość zbliżających się świąt wywołał natłok dziewiarskich prezentów. Dziergałam je już od dłuższego czasu. Nie pokazywałam ich, bo mój fotograf trochę się zbiesił, nie był chętny do współpracy. Poza tym, cały tydzień jest poza domem i przyjeżdża tylko na weekend. Nie zawsze też sprzyjała pogoda i szybko kończące się światło dzienne.
Dziś został przymuszony do wykonania zdjęć wszystkich moich dotychczasowych wytworów. Jest ich sporo. Zacznę od prezentu dla mojej mamy.
Z żółtej, zakupionej jakiś czas temu alpaki Dropsa wydziergałam powiększoną Ishbel. Wzór już kiedyś wykorzystałam i bardzo mi się podoba. Zaczęłam dziergać na czwórkach, ale po wydzierganiu mniej więcej 1/3, sprułam, bo wydawała mi się za bardzo zbita, za gęsta. Wzięłam druty 4,5 i wyszła taka jaką chciałam, ciepła i zarazem delikatna. Zużyłam prawie 4 motki z moich zapasów. Chciałam, aby chusta wyszła duża, żeby mama mogła się nią otulić. I taka wyszła.
Chustę mogę pokazać, bo nie ma szans, żeby mama ją zobaczyła.
Jutro postaram się pokazać kolejne moje dzieło.
Dziś został przymuszony do wykonania zdjęć wszystkich moich dotychczasowych wytworów. Jest ich sporo. Zacznę od prezentu dla mojej mamy.
Z żółtej, zakupionej jakiś czas temu alpaki Dropsa wydziergałam powiększoną Ishbel. Wzór już kiedyś wykorzystałam i bardzo mi się podoba. Zaczęłam dziergać na czwórkach, ale po wydzierganiu mniej więcej 1/3, sprułam, bo wydawała mi się za bardzo zbita, za gęsta. Wzięłam druty 4,5 i wyszła taka jaką chciałam, ciepła i zarazem delikatna. Zużyłam prawie 4 motki z moich zapasów. Chciałam, aby chusta wyszła duża, żeby mama mogła się nią otulić. I taka wyszła.
Chustę mogę pokazać, bo nie ma szans, żeby mama ją zobaczyła.
Jutro postaram się pokazać kolejne moje dzieło.
niedziela, 8 listopada 2015
Sztormowa impresja
Od rana dzisiaj wiało okrutnie!
I super!!! Po pierwsze zwiało nam wszystkie liście pod płot, czyli będzie mniej pracy z grabieniem. Drugim powodem naszej radości było to, że zawsze staramy się wybrać w sztorm nad morze. Posłuchać huku przewalających się ton wody, wpatrywać się w rozbijające się daleko od brzegu fale, w wodę, która ledwo mieści się w klifach pokrytych pokrzywionymi od wiatru sosnami. Ma się wrażenie , że woda za chwilę wydostanie się z okowów, że ruszy dalej. Siedzieliśmy dzisiaj na klifie i wpatrywaliśmy się zahipnotyzowani w kotłującą się wodę. Świeciło słońce, było dosyć ciepło. Było cudownie!
Wokół szalały ulubione przez nas mewy. Uwielbiamy ich skrzek. Dzisiaj nie mogły przekrzyczeć morza.
Na spacer oczywiście nie poszliśmy sami. Zabraliśmy naszego staruszka, Barnabę. Na spacerze, a zwłaszcza nad morzem i w wodzie następuje przeistoczenie w młodego, pełnego werwy psa.
Po powrocie pojechaliśmy do pobliskiego Swołowa na festyn z gęsiną w roli głównej. Było pysznie!
Zapomniałam. to dla Mateusza i Marzeny. Tak wygląda Wczasowa.
I super!!! Po pierwsze zwiało nam wszystkie liście pod płot, czyli będzie mniej pracy z grabieniem. Drugim powodem naszej radości było to, że zawsze staramy się wybrać w sztorm nad morze. Posłuchać huku przewalających się ton wody, wpatrywać się w rozbijające się daleko od brzegu fale, w wodę, która ledwo mieści się w klifach pokrytych pokrzywionymi od wiatru sosnami. Ma się wrażenie , że woda za chwilę wydostanie się z okowów, że ruszy dalej. Siedzieliśmy dzisiaj na klifie i wpatrywaliśmy się zahipnotyzowani w kotłującą się wodę. Świeciło słońce, było dosyć ciepło. Było cudownie!
Wokół szalały ulubione przez nas mewy. Uwielbiamy ich skrzek. Dzisiaj nie mogły przekrzyczeć morza.
Na spacer oczywiście nie poszliśmy sami. Zabraliśmy naszego staruszka, Barnabę. Na spacerze, a zwłaszcza nad morzem i w wodzie następuje przeistoczenie w młodego, pełnego werwy psa.
Po powrocie pojechaliśmy do pobliskiego Swołowa na festyn z gęsiną w roli głównej. Było pysznie!
Zapomniałam. to dla Mateusza i Marzeny. Tak wygląda Wczasowa.
Będzie ładnie, chodniki z obu stron, jest ścieżka rowerowa, parkingi z obu stron. Już niedługo skończą.
I na tym kończę sztormowy wpis. Pozdrawiam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)