środa, 23 marca 2016

Czytam, dziergam i nie piszę postów

Środa. Bardzo lubię środy. Zaglądam wówczas do Maknety i podglądam co robicie, a zwłaszcza co czytacie. To takie inspirujące. Ja, po pierwszych całkiem niezłych czytelniczo tygodniach, zwolniłam z czytaniem. Czytam sobie powoli, delektując się, nie spiesząc. Aż czasami za wolno.
Od ostatniego książkowego wpisu minęły dwa miesiące i teraz przedstawię Wam to co przeczytałam:

1. Richard Flanagan "Ścieżki północy". Już od długiego czasu, żadna książka nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia jak "Ścieżki północy". I niby j est to kolejna książka, która rozlicza z przeszłością, z potwornościami wojny, z przeżyciami w japońskim obozie jenieckim. i niby jest to kolejna książka opowiadająca o miłości, przyjaźni, samotności. I wydaje się, że wszystko już było. A jednak. Flanagan napisał wielką powieść. Nie stworzył czarno białego obrazu, gdzie wszystko jest proste, gdzie łatwo jest oceniać i przypinać łatkę. Napisał książkę mądrą, pełną emocji ale nieoceniającą.

2. Jessie Burton "Miniaturzystka". Druga połowa XVII-go wieku, Amsterdam. Młodziutka Petronella Ortman przybywa do domu bogatego kupca, którego poślubiła jakiś czas wcześniej. Jest pełna oczekiwań i młodzieńczych marzeń. Zderzają się one z rzeczywistością, z nieprzystępną siostrą męża, z chłodem i odtrąceniem. Mąż Nelli, chcąc zadośćuczynić  niedogodnościom,które spotkały jego młodą żonę, kupuje jej miniaturę ich własnego domu. I to staje się przyczyną wielu zaskakujących i niezbyt miłych sytuacji. Baaardzo dobrze się czyta tę książkę, napisaną  z dużą pasją i emocjami.

3. Finn Anlaes "Kolos". Brage Bragesson swoim życiorysem mógłby obdzielić kilka osób. Będąc dzieckiem traci w krótkim odstępie czasu oboje rodziców. Zapada na chorobę Heinego- Mediny. Z ogromną siłą woli i przeogromną pracą wraca do pełnej sprawności. Dzięki swej pracowitości zostaje czołowym biegaczem narciarskim w Norwegii. Zostaje okrzyknięty wielkim talentem i nadzieją sportową. Poznaje dziewczynę Siv, którą bardzo kocha. Jednak nie jest typem człowieka, który ożeni się i osiądzie w ukochanych górach. Zaciąga się na statek. Podczas pobytu w Amsterdamie( znowu to miasto, coś mnie ostatnio prześladuje), wdaje się w bójkę, w wyniku której zabija człowieka. i to jest dopiero początek książki, która jest bardzo mądra, czasami przegadana, czasami mocno filozofująca, ale nie pozostawi was z niczym. To jest mocna pozycja.

4. Remigiusz Mróz "Ekspozycja". Pewnego ranka turyści odkrywają na Giewoncie makabryczny widok – na ramionach krzyża powieszono nagiego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że zabójca nie zostawił żadnych śladów.
Sprawę prowadzi niecieszący się dobrą opinią komisarz Wiktor Forst. Zanim tamtego ranka stanął na Giewoncie, wydawało mu się, że widział w życiu wszystko. Tropy, jakie odkryje wraz z dziennikarką Olgą Szrebską, doprowadzą go do dawno zapomnianych tajemnic… Winy z przeszłości nie dadzą o sobie zapomnieć. Okrutne zbrodnie muszą zostać odkupione.

5.Remigiusz Mróz "Zaginięcie". Trzyletnia dziewczynka znika bez śladu z domku letniskowego bogatych rodziców. Alarm przez całą noc był włączony, a okna i drzwi zamknięte. Śledczy nie odnajdują żadnych poszlak świadczących o porwaniu i podejrzewają, że dziecko nie żyje.
Doświadczona prawniczka, Joanna Chyłka, i jej początkujący podopieczny, Kordian Oryński, podejmują się obrony małżeństwa, któremu prokuratura stawia zarzut zabójstwa. 

6.Hubert Klimko-Dobrzaniecki "Preparator". Preparator, to człowiek przygotowujący zwłoki do pochówku. przez innych nazywany zimnym doktorem, obmacywaczem ciał. Główny bohater nie jest szanowany przez ogól, niekochany przez matkę i siostrę, niezauważany przez ojca. Idzie przez życie bez oparcia wśród znajomych przyjaciół, rodziny. Żyje z dnia na dzień, nie spełniając pragnień, marzeń. Doprowadza to do tragicznego zdarzenia. 
Jest to książka oparta na faktach, spisana podstawie dokumentów sądowych, artykułach prasowych. 

7.Gijs Van Hersbergen "Gaudi. Geniusz z Barcelony". Chodząc po Barcelonie nie sposób nie zachwycić się Gaudim. Niesamowite budowle, pełne barw, kształtów, krzywizn. I to wszystko stworzył człowiek, architekt tworzący na przełomie XIX i XX wieku. I kiedy się czyta, że był człowiekiem o bardzo konserwatywnych poglądach, bardzo wierzącym, wręcz popadającym w szaleństwo na punkcie wiary, trudno w to uwierzyć. Patrząc na żyjące, wręcz ruszające się dzieła  zazdroszczę Gaudiemu tak szalonej  wyobraźni. Książka więcej mówi o jego dziełach, niż o nim jako o człowieku. Musiałam wspomagać się wspomnieniami, książkami o nim, a także internecie, aby wiedzieć o czym, o jakim detalu akurat autor wspomina.

8. Swietłana Alieksijewicz "Cynkowi chłopcy". Wojna w Afganistanie prowadzona przez Rosjan. Autorka wysłuchała żołnierzy biorących w niej udział, matek, które straciły swoich synów, żon, które zostały same. Spisała ich słowa. Obraz wojny, który powstał jest przerażający. Wojny, która miała przynieść Afgańczykom zmianę ich życia, religii, kultury. Zmianę, której nie chcieli.
Aleksijewicz pokazała wojnę, jej potworność, okrucieństwo, bezsens.
Bardzo dobra, mocna w swoim wyrazie i ciężka w odbiorze dla matki dorosłych, młodych synów.

No i teraz aktualna lektura:


Margaret Hale i John Thornton to niezwykła para. Ona, dobra i wrażliwa na ludzką krzywdę, pochodzi z zamożnego południa Anglii. On, przemysłowiec z północy i znajomy jej ojca, uważa, że najważniejsze są prawa ekonomii. Poznają się, gdy Margaret wraz z rodziną przenosi się z zielonego Helstone do robotniczego Milton. W zadymionym mieście młoda kobieta odkrywa świat, o jakim nie miała pojęcia: pełen biedy, chorób i nieustannego wiązania końca z końcem. Tak właśnie wygląda życie pracującej dla Thorntona rodziny Higginsów, z którą się zaprzyjaźnia. Gdy w fabryce wybucha strajk, Margaret nie ma wątpliwości, po czyjej stanąć stronie. Ale w dramatycznej sytuacji to właśnie Thornton będzie potrzebował jej pomocy. 
Trochę męczę tę książkę, zostało mi jeszcze 130 stron. Dam radę, bo chcę przeczytać, że ona go pokocha i będą żyć długo i szczęśliwie.

Sweter to Florrick Justyny Lorkowskiej. Dziergam z Fino Julie Asselin. Kolor jest koralowy, musicie mi uwierzyć, że tak jest naprawdę. Włóczka jest cudna, mięciutka, płynie po drutach. Już raz prułam, bo wybrałam za duży rozmiar. nie płaczę jednak z tego powodu, bo rewelacyjnie się dzierga. projekt napisany tak , że tylko odhaczam kolejne rzędy, a włóczka niesie same przyjazne doznania. Czego chcieć więcej?

Chciałam jeszcze pokazać czapkę, którą wydziergałam ponad miesiąc temu. To Sand Bank. Też Justyny.






Dziergałam dwiema nitkami, jedna to Garnstudio Brushed Alpaca Silk, resztka która mi pozostała po wydzierganiu Snowbirda i Lang Yarn Fantomas, na drutach 3,25 ściągacz i 4 reszta. 

W międzyczasie powstały jeszcze dwie chusty dla mnie i czapka dla Pana Męża. Zdenerwował mnie bardzo, bo zgubił czapkę z jedwabiem!!! Tragedia! Zostawił w autobusie. Ktoś się ucieszy. Wydziergałam nową z resztki Leizu Dk. To wszystko pokażę później, jak uda się zrobić parę zdjęć.

      Święta już za pasem, więc życzę Wam radosnych, ciepłych, aktywnych, spędzonych z najbliższymi świąt. Wszystkiego najlepszego:))))

20 komentarzy:

  1. Sporo książek jak na dwa tygodnie, nie które znam choćby tylko ze słyszenia, a "Północ południe"to jedna z tych pozycji, która od zawsze prosi się o przeczytanie:D
    Sweter widzę w podobnym kolorze robisz i wierzę Ci na słowo, ja miałam ten sam problem z uchwyceniem koloru. W rzeczywistości zupełnie inny, dokładnie:koralowy:))
    Radosnych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie były dwa tygodnie. Dwa miesiące. Przepraszam, już poprawiłam. Nie jestem mistrzynią fotografii, więc mam problem z uchwyceniem koloru. Uczę się i staram bardzo, ale myślę, że trzeba mieć to coś, aby robić piękne zdjęcia. Znam takie osoby, mój syn i jego już zaraz przyszła zona. Są mistrzami fotografii.

      Usuń
  2. bardzo dużo tego czytasz :) ja prze dwa tygodnie czytam jedną książkę i daleko jeszcze do końca ;)
    Spokojnych Świąt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię czytać, nie ruszam się z domu bez książki. Czytam w każdym miejscu i w każdym wolnym czasie. Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Ojejku, tempo czytania raz jest większe, raz mniejsze, nie ma się co stresować. Musi być zgodne z nami. :)
    Czapka śliczna! I bardzo twarzowa. A czapkę męża może ktoś oddał motorniczemu, może warto popytać?
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, marudzę. Przecież nie chodzi o wyścig. Jeśli chodzi o czapkę, to niestety szanowny Mąż nie ma czasu za nią biegać. I co mam na to odpowiedzieć? Wydziergałam nową:)

      Usuń
  4. Przegląd literatury - imponujący.
    Czapka bardzo sympatyczna, a małżonek niech się wstydzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie!!! To jest brak szacunku dla Żony, zgubić czapkę. Ale ponieważ jestem mało asertywna, wydziergałam nową:)

      Usuń
  5. Też czytałam niedawno jedną z książek, o których piszesz: "Gaudi. Geniusz z Barcelony". Jakoś niespecjalnie mnie ta książka porwała. Będąc w temacie geniuszu;) czytam teraz coś , co mnie zachwyca "Genialni. W pogoni za tajemnicą geniuszu". Autor to Eric Weiner, którego wcześniejszą książką "Poznam sympatycznego Boga" też byłam zauroczona.
    Wesołych Świąt Wielkanocnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zapisuję Weinera. Może znajdę w bibliotece, bo mamy bardzo dobrze zaopatrzoną. Wesołych:)

      Usuń
  6. Ekspozycję czytałam, dobrze napisana książka, szybko się czyta. Czekam na czerwony sweterek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz słucham "Przewieszenie" Mroza. Słucha się super, bo czyta pan Gosztyła, a to gwarantuje miłe chwile ze słuchawkami na uszach.

      Usuń
  7. Jak można zgubić taaaką czapkę??? Straszne.No ,ale dla Ciebie to chwilka i jest nowa.
    a na zbliżające się święta życzymy Wam wszystkiego dobrego.Wesołych i rodzinnych świąt

    OdpowiedzUsuń
  8. Danusiu, czapkę sobie wydziergałaś piękną. Na pewno nie zgubisz! Przyda się jeszcze, bo ciągle chłodno. Czasem to nie warto dla naszych Panów robić. Ja ostatnio zrobiłam sweter z cuuudnej wełenki Otocapi i postarałam się bardzo, mimo to nie uniknęłam kręcinosa, bo rękawy coś nie pasują i pod szyją koloru za dużo.Sama zobaczysz, bo wkrótce wrzucę. Nie mam nadmiernie rozbudowanego "ego", ale wiesz...Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojemu Zbyszkowi wydziergałam tylko czapki i otulacze. Na to nie narzeka, a nawet lubi. Dopomina się jeszcze rękawic. Swetra na razie się nie odważyłam wydziergać. Za to młodszemu synowi, który mały już nie jest wydziergałam cztery swetry i wiem, że nosił. Jeden sfilcował, bo wrzucił do pralki, a był ze 100%-wej wełny i wyszła mu blacha. Dalej nosił. Teraz dziergam mu z mieszanek z akrylem, żeby nie miał problemów z praniem . Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Imponująca lista przeczytanych książek, a koralowy sweterek ładnie będzie wyglądał. Świąt radosnych pełnych wiosny :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna czapeczka :) Mróz mnie zaciekawił ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń