Choć muszę się przyznać, że łatwo nie było. Bardzo lubimy tę aktywność ruchową, ale tak się jakoś stało, sami nie potrafiliśmy dojść do tego, dlaczego na cztery lata porzuciliśmy góry zimą. Pierwszy dzień był jedną wielką walką. Najpierw na łatwym stoku przypominaliśmy sobie jak się tak naprawdę jeździ. Później rzuciliśmy się na trasy czerwone. Sprawy nie ułatwiał wiatr i padający dość intensywnie śnieg. Nic nie było widać. Ja jestem ślepym człowiekiem i nawet na okoliczność wyjazdu, zakupiłam sobie szkła kontaktowe. W śnieżycy na niewiele się zdały. Wszystko było jedną wielką bielą. O dużym wyzwaniu świadczy to, że ja "sowa", uwielbiająca nocne siedzenie i zaczytywanie się w książkach, o dwudziestej grzecznie zaległam w łóżku i oddałam się błogiemu lewitowaniu sennemu.
Kolejne dni to piękne słońce i szerokie, dobrze przygotowane stoki. Przy czym, nie mogę nadal powiedzieć, że było łatwo, bo musiałam robić kilometry. Mój mąż jest szalonym narciarzem, uwielbia prędkość. I jest dobrym narciarzem. Ja, jestem rekreacyjnym, prawie wszyscy mnie mijają, zwłaszcza w Austrii, gdzie ludzie jeżdżą na nartach od lat prawie niemowlęcych. Dałam radę, nawet od czasu do czasu kogoś wyprzedzałam. Wow!!!! Mistrzyni! Fizycznie się narobiłam, ale psychicznie odpoczęłam i to bardzo.
A było tak:
A to jest kwintesencja mojego narciarstwa w Austrii.
Ja się leniłam a mąż mógł wreszcie bez opóźniacza, czyli mnie, szusować z wiatrem w uszach i wolnością w duszy.
Oczywiście jadąc te parę kilometrów w góry miałam przy sobie robótkę, która znowu nie była łatwa do dziergania i czytania jednocześnie. No, ale cóż, dzień przed wyjazdem, z obłędem w oczach szukałam czegoś do dziergania. Nie było łatwo, bo jak się chce coś ciekawego znaleźć, to nic się nie podoba. Znalazłam szal, który już zaraz skończę. Pokaże go więc następnym razem.
W zamian pokażę cardigan, który dziergałam jako test dla Hani Maciejewskiej. I jest to niestety moja porażka. Projekt super, ale ja źle dobrałam włóczkę. Sama w sobie włóczka jest super, bo jest to Milis Julie Asselin w kolorze Fjord, połączony z kid silkiem Dropsa w kolorze chabrowym. Zestaw jest super, ale nie dla tego projektu. Wyszedł trochę za duży. I chyba dostanie go siostra. A szkoda, bo kolor cudny. Ups, siostro, nie czytaj. Zdjęcia są mocno ocenzurowane i wybrałam tylko te, na których nie wyglądam jak potwór z Loch Ness. I nie przesadzam ani trochę. Włóczka przez kid silka wyszła trochę puchata i to nie jest dobre dla tego projektu.
Cały czas myślę co z tym fantem zrobić.
Przecież już wymyśliłam, dać siostrze. No i dobrze. Jest taką samą farbowaną blondynką jak ja, więc będzie jej dobrze w tym kolorze.
Pozdrawiam was naładowana energią.
Zdjęcia chyba faktycznie wybrałaś korzystne, bo nic złego nie widać ;) Kolor zdecydowanie Twój.
OdpowiedzUsuńAle faktycznie też dodanie puchatości do włóczki sprawiło, że wzór zniknął.. prawie nie widać tego cudnego zygzaka... Ale po to też są testy robione, żeby było wiadomo z czego można dziergać ;)
Sweterek i tak wygląda super :)
Uwierz mi, że wybrałam najlepsze. Sweter jest bardzo ciepły, przemiły w dotyku, ale na mnie nie wygląda tak jak bym chciała. może coś się uda zmienić, bo nie chcę go stracić:)
UsuńPiękny sweterek! Cudowny kolor.... ale zazdroszczę wyjazdu w góry, ja nie byłam już 9 lat😔
OdpowiedzUsuńNawet nie sądziłam, że tak bardzo mi tych nart brakowało. Mam nadzieję, że uda nam się ponownie wyjechać w przyszłym roku:)
UsuńCudnie spędziliście ten czas. Sweterek śliczny. Taki dopracowany:)
OdpowiedzUsuńW górach było świetnie, odpoczęłam i naładowałam akumulatory:)
Usuńz pobytu na nartach to mnie najbardziej podobał się zielony leżaczek :D a sweterek już widziałam w kilku odsłonach, Twój tez jest śliczny choć dla blondynki to ja bym wybrała ognistą czerwień ;) :)
OdpowiedzUsuńLeżaczek był świetny. I gdyby nie buciory, które uciskały mnie okrutnie( a nie chciało mi się ich zdejmować, bo zapinanie ich to gehenna), byłoby jeszcze piękniej:)))
UsuńWspaniale spędzony czas w cudownej scenerii, co widać na pięknych zdjeciach.
OdpowiedzUsuńSweterek jest bardzo ładny. Też lubię taki kolor.
Dziękuję;)))
UsuńSweterek bardzo ładny choć przez "puchatość"trochę się te wzorki gubią, za to kolor obłędny:))Ze sportów zimowych to mnie się też najbardziej leżaczek podoba choć zazdroszczę tym zjeżdżającym,frajda musi być niesamowita.Ale za to jakie widoki,pozazdrościć:))
OdpowiedzUsuńKolor jest przepiękny i dlatego tak boleję nad tym swetrem. No, ale cóż. Postaram się z nim powalczyć. Pozdrawiam:)
UsuńKolor obłędny i świetnie w nim wyglądasz. Na zdjęciu nie widać żadnych mankamentów, ale rozumiem, że jak coś nie pasuje to już się nie tak łatwo przekonać.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia z nart. Ja też jeżdżę rekreacyjnie (i tak jak w bieganiu - wszyscy mnie wyprzedzają), ale głowa tak odpoczywa, że to fantastyczne!
Kiedyś byłam bardziej szalona w pływaniu, jeździe na rowerze, łyżwach, nartach. Z wiekiem jestem coraz bardziej zachowawcza, wyobraźnia moja wybujała, mnie bardzo ogranicza. Ale dobrze mi z tym:)
UsuńA nad swetrem pastwię się myślowo.
Puchatość włóczki może tylko zniwelowała ten piękny zygzak na ramionach ale reszta jak dla mnie bardzo ok :) Na pewno jest cieplutki. Kolor piękny. Rozumiem jednak, kiedy coś się nie spodoba...
OdpowiedzUsuńWyjazd musiał być udany. Piękne widoki, leżak i śnieg, cudownie :)
Chyba się przełamię i w następnym poście pokażę wam jedno ze zdjęć, które pogrążają sweter i mnie.
UsuńNa wakacjach było cudownie:))))
Piękny miałaś relaks w tej Austrii :) Ja też nie byłam na nartach już 4 lata :( sama nie wiem dlaczego. Mam podobnie jak Ty, też przed wyjazdem rozpaczliwie szukam jakiejś łatwej i przyjemnej robótki na drogę i rzeczywiście najlepiej sprawdza się szal. Czekam na Twój :)
OdpowiedzUsuńCo do sweterka to sama wiesz najlepiej w czym się dobrze czujesz, ale powiem jedno - kolor fantastyczny. Zrób sobie inny z tego połączenia, bo ślicznie Ci w takim kolorze :) Pozdrawiam serdecznie :)
Zostały mi trzy, może cztery powtórzenia wzoru i utknęłam, bo wróciłam do domu. Pranie, sprzątanie, odwiedziny rodziny i znajomych. Ale muszę skończyć, bo mi się podoba.
UsuńA zrelaksowałam się baaardzo:)
Zdjęcia piękne na nartach próbowałam jeździć ale córkom szło lepiej,potwierdzam super wypoczynek.Sweterek chociaż może nie wygląda jak prototyp ale mnie się podoba bardzo,a ty w tym kolorze wyglądasz pięknie na miejscu twojej siostry brałabym w ciemno.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Nie bardzo chce mi się przerabiać, ale jak na siostrę nie będzie pasować, to będę pruć:)
UsuńPiękny kolor sweterka, oj piękny. Przedostatnie zdjecie staje się moim ulubionym -no tak jakoś strasznie mi się podoba. A tych zimowych wakacji zazdraszczam (nart nie).
OdpowiedzUsuńOj, Wiesiu, widzę, że masz to samo co twoja córka, jeśli chodzi o narty. To może snowboard? Marzena ku temu się skłania:)))
UsuńWspaniały wypoczynek. Słońce pokryte, śniegiem stoki.
OdpowiedzUsuńSweterek w pięknym kolorze. Zrobiony z przepięknych włóczek.
pozdrawiam
Dziękuję:) Włóczki są rzeczywiście cudne i w energetycznym kolorze:))) A góry przepiękne!
UsuńJak dla mnie kolor jest cudny:) I ta długość też jest dobra bo poprzednie wersje, które widziałam były zdecydowanie za krótkie:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDanonku miły, ale wiesz jak to jest naprawdę z potworem z Loch Ness? Nie ma go. Z tych zdjęć nic nie rozumiem, wyszłaś bardzo ładnie razem ze sweterkiem, kolorem i ścianką.
OdpowiedzUsuńZ nart moją kwintesencją jest Twoja kwintesencja, tym bardziej, że nart na nogach nie miałam nigdy. Łyżwy za to niejeden raz ale dawno.
Idę oglądać projekt, bo to jest taki fason, jakiego szukam ostatnio. :)
Pozdrawiam serdecznie!
Kolorek sweterka cudny, ładnie leży a że nieco w puchu wzorek zanikł, kto by się tym przejmował? Grunt, że ładny i ciepły :) Zazdroszczę takiego super wypoczynku :) Buziaki
OdpowiedzUsuń