środa, 2 lipca 2014

Misiowy

Wakacje, więc każdy dzień w ciągu tygodnia(oprócz weekendu) zaczynam 10-cio kilometrowym biegiem. Zawdzięczam to mojej przyjaciółce, która też jest nauczycielką WF-u i przyjechała na dwa miesiące do Ustki. Biegamy i gadamy, gadamy i biegamy. Cudo! Nawet nie wiadomo kiedy mija czas. Dzisiaj przebiegłyśmy tylko nieco ponad 7 kilometrów, bo złapał nas deszcz. ale i tak było milo. Wróciłam do domu, zasiadłam w fotelu i skończyłam książkę przy dźwiękach Archive. Książka to "Złodzieje koni" Remigiusza Grzeli.
Przeczytałam i zastygłam z książką w rękach. Co za książka! Nie sposób ją opisać w kilku zdaniach. 
Trzy męskie pokolenia jednej rodziny. Stanisław najstarszy pamiętający wojnę i jej wpływ na życie, partyzant, dla jednych bohater, dla innych morderca. Uciekł od swojego syna i przeszłości do Stanów. Syn Jerzy, niespełniony aktor, poraniony przez zawiłości życia matki, brak ojca, przerzucający swoje frustracje, niespełnienie na syna. Kamil, początkujący filmowiec, traktowany przez ojca jako nieudacznik, wrażliwy na otoczenie, na życie. Ich rodzinne stosunki, postawy, wspierane przez ciche, stojące z boku kobiety i tocząca się wokół nich historia to jest niesamowicie emocjonalna i wzruszająca  opowieść. Kopie ta książka i to mocno. ale warto ją przeczytać.

Skończyłam również Misiowy sweter.
I prawdę mówiąc nie wiem, czy rozmiar wyszedł dobry, bo modelka nieuchwytna.Najwyżej poprawię.





 Włóczka to kupiona sto lat temu bawełna Himalaya cottonac i coś jeszcze, ale nie pamiętam co, bo pamięć nie ta a etykiety oczywiście nie mam. Staram się wyrabiać resztki, aby zrobić miejsce na nowe piękności. Kiepsko mi idzie, bo więcej kupuję, niż wyrabiam. Ale się staram.
Robiłam na drutach 3,75, więc szybko poszło.
Oprócz Misiowego wreszcie zaczęłam prezent dla przyjaciółki Asi. Imieniny miała w maju, więc zdarzyła się lekka obsuwa terminu. Wytłumaczeń  było dużo, brak odpowiedniej włóczki, koniec roku szkolnego, kończenie Inky. I wreszcie nastał ten moment. W ostatni weekend jechaliśmy na mini wakacje do Gościńca na półwyspie w Wysokiej w lubuskiem. Piękne miejsce, mili i ciepli gospodarze, przepyszne jedzenie.






Chyba lekko zboczyłam z tematu, więc wracam do prezentu. Ponieważ z Ustki wszędzie jest daleko, to podróż nasza trwała cztery godziny w jedną stronę. Więc co można robić w podróży, jak nie czytać i robić na drutach. Książkowo kończyłam Folleta, a na druty wrzuciłam chustęAmethiste. Na druty 3,75 wrzuciłam Wispa Dream in Color, kolor Crisp.

Włóczka jest przecudnej urody, bardzo delikatna i miękka. Zostało mi 19 rzędów ażuru. Zakładam, że dwa dni mi wystarczą, aby zakończyć dzieło.
Z książki przeczytałam dwie strony. Jest to osiem opowiadań o kobietach, które walczą z niejednoznacznością swoich uczuć, z rozdźwiękiem pomiędzy tym czego chcą, a tym co muszą( tyle opis na okładce). Jestem bardzo ciekawa tej książki, bo nie lubię czytać opowiadań. Jednak same bardzo pozytywne opinie o Munro, zachęciły mnie w bibliotece do sięgnięcia po tę pozycję. 
Idę wystawić buziunię wysmarowaną filtrami na taras.









15 komentarzy:

  1. Piękne robótki, ale najbardziej wzięła mnie Twoja rekomendacja "Złodziei koni" Mam nadzieję, że przeczytam. śweterek też cudnej urody, mam nadzieję, że i chusta będzie zadziwiać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję, że obdarowana będzie zadowolona. A książka warta przeczytania.

      Usuń
  2. robótki piękne, ksiązke Munro mam nastepną w kolejce pokukułce

    OdpowiedzUsuń
  3. O książce już słyszałam i wszędzie opinie podobne do Twojej więc cos jest na rzeczy. Munro dla mnie niestrawna, próbowałam. Chusta ma piękny kolor i na pewno koleżanka będzie zadowolona bo kto by nie był? :) Wakacjuj na całego. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie przestraszyłaś z Munro. Mam nadzieję, że ja strawię ją lepiej.Oby.

      Usuń
  4. Jej, ja nie dałabym rady przebiec 1 km... Nie lubię biegać, wolę chodzić i chodzić mogę dużo. Jesteś super nauczycielem WF-u! Mój syn ma przesympatyczną Panią, okrąglutką. A że i on do szczupłych nie należy, to ćwiczenia wychodzą mu średnio. Pani próbowała mu raz pokazać, jak wykonać jakieś ćwiczenie, ale jej też nie wyszło i powiedziała "Wiesz, my miśki może sobie siądźmy i popatrzymy jak pozostali ćwiczą. Trójka Ci wystarczy?" - uśmiałam się, jak syn to opowiadał. Ale dużo czytasz! Już sobie zapisuję tytuły. Chusta ma cuuudny kolor!
    Pozdrawiam serdecznie!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi się pani nauczycielka podoba. Ja też nie oszukuję, że wszystko potrafię zrobić. Choć staram się uczyć tego co potrafię pokazać. Na szczęście jeszcze dużo robię.
      Zieleń chusty rzeczywiście jest piękna. Dziękuję.

      Usuń
  5. Kurcze nie lubie beigac, zamaist tego wybralabym jazde rowerem... Biegajac za dziecmi z drutami, tak pomyslalam po zobaczeniu sweterka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubiłam biegać. To były dla mnie nudy. Teraz książka na uszy i w las.

      Usuń
  6. Jeden krótki tydzień, a tyle doświadczeń i dokonań! Gratuluję umiejętności wykorzystania wolnego czasu, wielu osobom by się przydała... ;) Gościniec wygląda bardzo przytulnie, patrząc na zdjęcia w tym poście, przychodzą mi na myśl same dobre wspomnienia.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze określiłaś Gościniec przytulnym. Taki rzeczywiście jest.pozdrawiam.

      Usuń
  7. Ależ ja Ci zazdroszczę, tyle czasu na czytanie, dzierganie, aktywność... Chyba zrobię kurs pedagogiczny! Zdecydowanie... W sumie to jakoś tak po studiach chodziło za mną, że mogłabym uczyć... lubię się dzielić swoją wiedzą (albo po prostu jestem przemądrzała :D)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uczenie jest fajne, ale i bardzo męczące. Co mam powiedzieć, ja to lubię. Choć bywa, że nie cierpię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gościniec jest wspaniałym miejscem, jednym z najbardziej klimatowych w tamtej okolicy. Nie da się go nie lubić :)

    OdpowiedzUsuń