czwartek, 5 czerwca 2014

Spóźniona

Wczoraj wzięłam aparat do szkoły, aby dokumentować nasze sportowe dokonania. I zapomniałam go zabrać go z powrotem. toteż trochę pobuszowałam po Waszych blogach, aby zobaczyć co robicie i czytacie. Czas to u mnie ostatnio pojęcie bardzo względne. Koniec roku za trzy tygodnie i od tygodnia trwa istne wariactwo. cały czas żyję z myślą, że o czymś zapomniałam i czegoś nie zdążę zrobić. Tony nowych papierów, które są bardzo potrzebne. Muszę zakończyć udział szkoły w programie "W-f z klasą, co wiąże się z przedsięwzięciami, które muszę obfotografować i opisać. Muszę skończyć Inky, aby mieć co wdziać na koniec roku. Jeszcze jest wiele "muszę", ale zanudziłabym was na śmierć. A za bardzo mi na was zależy, żeby poddawać takiej torturze.
Koniec pierdół, bo za chwile znowu gnam do szkoły, aby dobrze się bawić z dzieciakami.


Na tapecie książka "Troje". W ciągu kilku godzin jednego dnia wydarzają się cztery katastrofy samolotowe, w których zginęło ponad tysiąc osób. Ocalały cztery osoby.Jedna z nich Pamela nagrywa wiadomość, która później obiega cały świat  i umiera. I więcej nic nie mogę napisać, bo dopiero zaczęłam. Sam sposób narracji jest bardzo ciekawy. Chce się czytać i to bardzo. Może później.
Przeczytała książkę Lisy Genovy "Motyl"
Fantastycznie napisana książka! Mimo, że opowiada o bardzo ciężkim gatunkowo problemie, jakim jest choroba Alzheimera. Alice Howland jest doktorem psychologii na Harvardzie. jest niezwykle mądrą, błyskotliwą, uwielbianą przez studentów wykładowcą. Zauważa u siebie coraz bardziej niepokojące oznaki utraty pamięci. Udaje się do lekarza , który stawia diagnozę rujnującą jej życie. Lisa Genova, która sama jest neurobiologiem, w prosty, przystępny dla zwykłego śmiertelnika, przybliża nam obraz człowieka owładniętego tą nieuleczalną chorobą. Jego zagubienie w zwykłym,codziennym życiu, poczucie odsunięcia na dalszy plan, uczucie nieobecności wśród ludzi. Piękna, mądra, emocjonalna, ale niepłaczliwa książka o człowieku, który ukrywa się w schorowanej powłoce.


Na drutach Inky. Jakoś idzie, choć zwiększająca się liczba oczek nie sprzyja szybkiemu przyrostowi długości sukienki. Ale nie poddaję się. Jeszcze 30cm w dół, skrócone rzędy i rękawy.





U nas dzisiaj przewalają się burze. Piesio siedzi w szafie, albo pod prysznicem, albo za kanapą w salonie. Biedaczek.
Muszę kończyć. Szkoła czeka.

23 komentarze:

  1. tez za chwile mam koniec roku i wrażenie ze tyle jeszcze do zrobienia ze chyba trzeba będzie zahaczyć o wakacje, ale mając na horyzoncie wolne można się sprężyc i jak zwykle zdążyć przed;-) A książkę o alzheimerze od wewnątrz zapamiętam i być może przeczytam (jeśli ja tutaj znajdę); byle do wakacji:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To będzie piękna sukienka , dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Inky pięknie przyrasta, na pewno zdążysz na czas :) Ja swojego czasu pracowałam w Domu Pomocy Społecznej i naocznie widziałam co Alzheimer robi z człowiekiem, przykre to i straszne :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Robótka zapowiada się bardzo ładnie. Świetny kolor. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam ból końca roku szkolnego. Co prawda sama nauczycielką nie jestem, ale mama była i wszystkie bzdurne tabelki, które sobie dyrekcja wymyśliła, jakieś ewaluacje, programy naprawcze, uzasadnienia ocen musiałam przepisywać na kompie. Nienawidziłam końca roku^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wiesz o czym napisałam. To jest właśnie to.

      Usuń
  6. Inky! Podoba mi się ten projekt, no ale czego można spodziewać się po Marzenie... ;)
    Ta druga książka zaciekawiła i mnie, ale póki co nie mam nastroju na czytanie tego typu literatury, dziękuję natomiast za recenzję, może się kiedyś przydać :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano właśnie. Marzena to Marzena! Wymyśliła sukienkę z mnóstwem prawych oczek i je dziergam i dziergam. Dziękuję za maila z opisem Rumunii. O takie informacje mi chodziło. Nie chcę jechać w tłum ludzi, bo w sezonie letnim w takim miejscu mieszkam. Szukam smaczków każdego kraju.

      Usuń
  7. Biedny piesek. Ja tez choruje na Inky (tylko ze najpierw musze nauczyc sie robic na drutach, ale co tam Marzena w 3 lata doszla do takiego mistrzostwa). Niemniej zazdroszcze Ci ogromnie, ze sama robisz sobie taka sukienke. Niestety nie docenia sie nauczycieli (sama nauczycielka nie jestem, ale byla nia moja mama - i caly czas poprawiala klasowki, i jest nim moj maz (choc mieszkam we Francji, wiec tutaj choc pensja nauczycielska jest godziwa, ale pracy duzo i wymagania wobec nauczyciela - spore). Pamietam jak w dziecinstwie, panie nauczycielki mowily: "Obys cudze dzieci uczyl". Dopiero dzis to rozumiem. Zycze Ci wytrwalosci w dzierganiu i w szkolnych zmaganiach. Ale najwazniejsze to lubic swoja prace (moja mama lubila, i od zawsze chcialabyc nauczycielka, i cale zycie przepracowala w tym zawodzie, wiec mozna). Pozdrawiam Beata (z moda na bio)
    Przepraszam, ze troche nieskladnie, ale pisalam od serca. Serdecznie dziekuje za komentarz u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praca z dzieciakami zwłaszcza podstawówkowymi jest dla mnie frajdą.Lubię im otwierać oczy na wszystko co dla nich nowe. nie lubię ich wypuszczać w szóstej klasie w świat. Wtedy są już takie fajne, prawie dorosłe, wszystko potrafią, nie ma potrzeby ciągłego tłumaczenia. Za każdym razem łezka w oku się kręci. niestety jest coraz większy problem nie z dziećmi, ale z rodzicami. Oczywiście nie ze wszystkimi. Są fantastyczni opiekunowie, mocno pracujący ze swoimi pociechami, spędzający z nimi wspólny czas, rozmawiający i bawiący się z nimi. Są również tacy, którzy mają wieczne pretensje, olbrzymie wymagania i dla których dzieci są tylko absorbującym czas dodatkiem. A tak poza tym lubię swoją pracę.

      Usuń
  8. piekny kolorek.
    zapraszam na moje candy tam do wygrania wełenka estońska http://janielka.blogspot.com/2014/06/candy-wakacyjne.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Koniec roku dla nauczyciela to kołowrót i nie zazdraszczam. Inky już pięknie wygląda, bardzo ciekawy kolor wybrałaś i taki pasujący do Ciebie. Ja swoją skończyłam i cały czas dumam jak i gdzie mam ja zblokować ;) I kołacze mi po głowie wersja letnia z bambusa (nawet włóczkę już kupiłam :))Ksiązki jak zawsze ciekawe wynalazłaś- Motyl koniecznie do przeczytania. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknego słowa użyłaś- kołacze. Moje nazwisko to Kołaczek, więc bardzo lubię owo słówko.
      Również myślałam o wersji letniej Inky, ale może w przyszłym roku. Nie dam rady drugi raz przeżywać takiej ilości oczek.

      Usuń
  10. Jestem pewna , że do końca roku szkolnego skończysz i zrobisz furorę w Inky (koniecznie udokumentuj!) Książki jak zwykle u Ciebie bardzo ciekawe , już je zapisałam na coraz dłuższą listę oczekujących, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tą furorą to niekoniecznie. Moje koleżanki z pracy( bardzo je lubię, atmosferę w pracy mam super) nie są chętne do prawienia komplementów. Może te młodsze. Dla starszych (ja już też do nich należę) ubieram się za mało nauczycielsko. Ale i tak jak skończę, to ją ubiorę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to się dzieje, że wraz z zakończeniem roku jakoś ilość roboty spiętrza się znacznie, a ja nawet nie mam (na szczęście) wychowawstwa.
    Do zakończenia roku jeszcze trochę to powinnaś zdążyć zakończyć Inky.

    OdpowiedzUsuń